Chłodnym okiem: Nieoczekiwana zmiana miejsc
03.08.2009 (11:15) | Adam Osiński | skomentuj (1)
Beniaminkowie zmierzyli się z należącymi do krajowego topu, warszawskimi drużynami. W obu przypadkach skończyło się ostrym laniem. Tyle że w Kielcach to trener Grembocki przecierał pot z czoła zastanawiając się, po którym golu dla Korony zadzwoni prezes. A padło ich cztery. Podobnie jak na Łazienkowskiej, ale tam do siatki sięgał tylko bramkarz z Lubina, Aleksander Ptak. On i jego koledzy z pola futbolu wysokich lotów na inaugurację nie pokazali.
Oba mecze wprawiły mnie w stan zadowolenia (spokojnie, do ekstazy jeszcze sporo brakuje), ponieważ stały na dobrym poziomie i rozegrane były w szybkim tempie, co w naszej ekstralidze jest raczej wyjątkiem od normy. A kluby rozliczać będziemy, lecz przecież nie po pierwszej serii gier. Za to już teraz wiemy, że Zagłębie i Korona wniosą do ligi sporo kolorytu. Nie tylko z powodu stadionów.