Chłodnym okiem: Drużyny z liderem i bez
21.04.2010 (15:53) | Adam Osiński | skomentuj (0)
Na miano lidera zasłużył niegdyś Mila. Tej wiosny jednak „Roger” nie rozgrywa piłki jak dawniej, a i fartu mu zwyczajnie brakuje, gdy piłka zamiast wpaść do bramki ląduje na poprzeczce lub słupku. Indywidualnie prochu Mila nie wymyśli - przebojowość i szybkość nigdy nie były jego atutami. Sotirović nie strzela, choć nic mu już nie dolega. Skrzydła nie funkcjonują, docenienie Madeja (wiosną gol i asysta) byłoby na siłę. Z kolei wskazanie Kelemena i Celebana to poszukiwania w złym kierunku. Gracze zabezpieczający dostęp do własnej bramki nie zapewnią płynnej gry i zwycięstw, które odnosi się strzelając gole. Akurat Celeban w niezłym stopniu opanował tę sztukę, ale jego dwa wiosenne trafienia wzbogaciły konto punktowe Śląska o zaledwie jedno „oczko”.
Efektywniejsze były gole stopera Korony Pavola Stano, który podarował złocisto-krwistym już siedem punktów. Słowak jest obecnie jasnym punktem kielczan, ale uznanie go liderem zespołu byłoby raczej prztyczkiem w nos dla jego kolegów z przednich formacji. Wątpliwości nie ma za to żadnych, przy określeniu roli, jaką w swoich drużynach pełnią choćby Kamil Wilczek, Joel Tshibamba, Ilijan Micanski czy Adrian Mierzejewski. Ten ostatni to przykład najbardziej wyrazisty. Gdzie byłaby dziś fatalnie spisująca się Polonia, gdyby nie przebłyski geniuszu (w skali kraju) 23-letniego pomocnika? Bez kompletu punktów w starciach z Arką i Piastem, które w pojedynkę wywalczył Mierzejewski, witałaby się zapewne z pierwszą ligą.