Data: 14-01-2003, autor: Jacko
Paweł Król - w latach 80-tych godny następca Władysława Żmudy i Romana Wójcickiego świetny stoper, a zarazem jeden z najsympatyczniejszych i najbarwniejszych piłkarzy Śląska w tamtych czasach. Ulubieniec kibiców, lider linii obronnych Śląska - po prostu w Śląsku był Królem linii defensywnych. Bardzo dobrze grał głową, świetnie wywiązywał się z roli kryjącego. Bardzo często kibice żartowali "Paweł zapamiętaj numer" wskazując najgroźniejszego napastnika rywali - zazwyczaj delikwent nie mógł już się wykazać. Król grał ostro, zdecydowanie ale nie brutalnie. Za to zawsze z uśmiechem na twarzy. Dla mnie był to ulubiony, obok Tarasiewicza piłkarz Śląska lat 80-tych.
Karierę zaczynał w Stali Nysa, skąd dosyć szybko przeszedł do Odry Opole. Tam 24.09.1978, mając niecałe 18 lat zaliczył debiut w ekstraklasie w zwycięskim wyjazdowym meczu z Polonią Bytom mając za partnera na środku obrony Romana Wójcickiego (również wychowanka Nysy). Od wysokiego stopera Paweł dużo się nauczył. Potem tworzyli parę środkowych obrońców w Śląsku i reprezentacji. W Opolu w obronie występował też późniejszy reprezentant Polski Józef Adamiec, w bramce grał Józef Młynarczyk, a trenerem był późniejszy selekcjoner - Antoni Piechniczek. Odra była jesienią rewelacją rozgrywek i na półmetku liderem, jednak po słabszej wiośnie zajęła dopiero VI miejsce. W 1979 r trafił do reprezentacji juniorów i brał udział w Mistrzostwach Świata Juniorów do lat 20 w Japonii, gdzie Polacy zajęli IV miejsce przegrywając decydujący mecz z Urugwajem po rzutach karnych.
Latem 1980 roku przyszedł odbywać służbę wojskową do Śląska i został na 9 lat. W pierwszym sezonie w Śląsku strzelił swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie - w wyjazdowym meczu z Motorem. W 1982 roku wywalczył ze Śląskiem wicemistrzostwo Polski. Srebrny medal był uznany za porażkę, Śląsk był pewniakiem na mistrza ale porażka w ostatniej kolejce w słynnym już kontrowersyjnym meczu z Wisłą Kraków nie pozwoliła na świętowanie. Był to jednak ostatni medal Mistrzostw Polski zdobyty przez Śląsk. Ostatni od 21 lat. Paweł był czołowym zawodnikiem ale jednocześnie postacią barwną i niesforną. Piłkarze Śląska stanowili mocną, wesołą grupę młodych piłkarzy. Jednym z liderów grupy był Paweł. Ale mimo często mocnych imprez Król nigdy nie schodził poniżej pewnego dobrego poziomu. Dlatego kibice bardzo go lubili (choć w Śląsku sporo było wtedy efektownie grających zawodników ofensywnych), nazywając tego rosłego stopera Pawełek. Z tymi czasami wiąże się pewna anegdota o imprezie jaką urządzili Paweł Król, Mirosław Pękala i Janusz Szarek w ... czołgu przy cmentarzu żołnierzy radzieckich. Czy była to opowieść prawdziwa trudno powiedzieć. Z tej trójki Szarek, dobrze zapowiadający się zawodnik rozegrał w sumie dwa niezłe sezony w lidze i "zgasł", Mirek Pękala pograł 2 lata dłużej i po paru skandalach odszedł ze Śląska. Odnalazł się w Lechii Gdańsk, gdzie grał dobrze 2 sezony (zagrał nawet w reprezentacji). Potem było coraz gorzej. Natomiast Paweł w odpowiednim momencie postawił na karierę i przez wiele lat był czołowym stoperem ligi i rozegrał ponad 20 spotkań w reprezentacji (choć trzeba jednak dodać, że mógł osiągnąć znacznie więcej).
W kadrze zadebiutował właśnie w 1982 roku, 10.10 (w dniu swoich 22 urodzin) w meczu Eliminacji Mistrzostw Europy z Porugalią w Lizbonie. Polska przegrała 1:2 ale to właśnie młody stoper Śląska strzelił honorową bramkę głową po rzucie rożnym. Ciekawostką jest fakt, że po 9 latach okazało się, że .... nie był to jego debiut w reprezentacji!!! Otóż na przełomie stycznia i lutego 1980 roku reprezentacja młodzieżowa była na tournee w Japonii i rozegrała 4 spotkania z I reprezentacją tego kraju. Po latach uznano te spotkania jako oficjalne spotkania I reprezentacji Polski. Paweł zagrał w jednym meczu 27.01. w Tokushimie. Co ciekawe, dzięki tej decyzji w statystykach Śląsk ma jeszcze jednego reprezentanta - Mirosława Pękalę, który według wcześniejszych statystyk jedyny mecz w kadrze rozegrał w 1987 roku już jako zawodnik Lechii Gdańsk. Wydawało się, że Król będzie jednym z głównych kandydatów do gry na środku obrony w reprezentacji Polski. Zwłaszcza, że rundę jesienną 1982 Śląsk kończył na pozycji lidera, a poważnej kontuzji doznał Żmuda. Potem jednak przyszły dla Śląska słabsze lata, a trener Piechniczek bardziej niż na swego byłego podopiecznego stawiał na Wójcickiego, Janasa, Dziubę, a czasem też Adamca i Jakołcewicza, potem także ponownie Żmudę. Dochodziły do tego problemy dyscyplinarne. Nieźle radził sobie w reprezentacji Olimpijskiej w eliminacjach do Olimpiady w Los Angeles. Polska w tabeli była tuż za NRD, ale obie reprezentacje zbojkotowały Igrzyska. Problemy dyscyplinarne spowodowały, że klub wysłał pismo do PZPN, aby Paweł nie był powoływany do reprezentacji olimpijskiej. Paweł grał przeciętnie. U jego boku rozwinął się w Śląsku talent Kazimierza Przybysia, uczestnika Mundialu w Meksyku. Król u Piechniczka przestał grać w 1983 roku. Przemiana przyszła w 1985 roku z meczu na mecz grał coraz lepiej ale Mistrzostwa Świata go ominęły. Nowy selekcjoner, Wojciech Łazarek postawił na Pawła. W kilku spotkaniach był nawet kapitanem kadry. Jesienią 1986 Polska grała z Holandią w Amsterdamie. W drużynie pomarańczowych głośno już było o dwóch gwiazdach Ruudzie Gullicie i Marco Van Bastenie. Tym razem Tulipany nie błyszczały. Pamiętam jak dziś - po tym meczu dumni byli kibice Śląska. Gullita z gry całkowicie wyłączył Waldek Prusik, a Van Bastenem skutecznie zaopiekował się Paweł Król. Jesienią zagrał też w 2 meczach kadry olimpijskiej. Coraz lepiej grał też Śląsk. W 1987 Wrocławianie wywalczyli IV miejsce w lidze, Puchar Polski i Superpuchar. W finale Pucharu Polski Śląsk wygrał w karnych z GKS Katowice a jednym z egzekutorów jedenastek był Król (choć nie wykorzystał karnego w półfinale z Wisłą). W tym samym roku zagrał w większości meczów reprezentacji strzelając 2 gole - z Norwegią i NRD. Ten drugi mecz przejdzie chyba do historii Śląska, ponieważ wystąpiło w nim 5 piłkarzy Śląska: Nie mógł wystąpić kontuzjowany Tarasiewicz ale grali Prusik, Król, Rudy, Marciniak i Boguszewski. Polska wygrała 2:0 a bramki strzelili Król i Prusik. W reprezentacji Olimpijskiej grali wtedy też Jedynak, Janusz Góra i Tęsiorowski. W 1988 przyszedł kryzys. Miało to związek z kontuzjami jakie zaczęli odnosić "niezniszczalni" dotąd Prusik i właśnie Król. Było to zaskakujące - zawodnicy Ci przez całe lata nie mieli żadnych urazów potem łapali kontuzje za kontuzjami. Po udanej rundzie jesiennej 87, kiedy Śląsk zajmował pozycję wicelidera, przyszła fatalna wiosna seria porażek i zaledwie 8 punktów w całej rundzie. Wiosną jednak Król prawie nie grał, gdyż leczył kontuzję, jakiej doznał podczas tournee w Izraelu na początku roku. Również jesienią Śląsk grał bardzo słabo i zamykał tabelę. Nie było już Rudego, Marciniaka, kontuzje nękały Króla, Tarasiewicza i Prusika. Paweł stracił miejsce w reprezentacji (ostatni mecz rozegrał w sierpniu 1988 przeciw Bułgarii - wszedł na ostatnie 10 minut). Wiosna 1989 była popisem Śląska, ostatnią taką rundą w ekstraklasie. Piłkarze wyleczyli kontuzje, wojsko zrobiło świetny zaciąg, powołując "w kamasze" Romana Szewczyka, Mirosława Jaworskiego, Adama Matyska, a także Trojaka, Łuczaka (utalentowany napastnik kontuzjowany poważnie już w pierwszym meczu). Wiosna 1989 była popisem Śląska. Wrocławianie szli od zwycięstwa do zwycięstwa i były to sukcesy bardzo efektowne (6:1 z Jastrzębiem, 5:0 z Wisłą w Krakowie, zwycięstwa w Łodzi z Widzewem i w Szczecinie z Pogonią). Po zakończeniu sezonu nastąpił odpływ kadry. Tarasiewicz wyjechał do Szwajcarii, Machaj przeszedł do Lubina. Odszedł też Paweł Król. Trafił do zespolu II Bundesligi Fortuny Koeln. Grał tam jednak zaledwie pół roku i wrócił do Śląska. Powrót był wrocławskiemu klubowi bardzo potrzebny - właśnie odeszli Prusik, Szewczyk i Jaworski. Grał dobrze i Śląsk po raz kolejny uratował się przed spadkiem. Jesienią na początku sezonu Król doznał bardzo poważnej kontuzji. Do gry wrócił dopiero zimą. Zagrał w kilku sparringach i wyjechał do I ligowej drużyny norweskiej Jorkepping. Jesienią jako jednemu z nielicznych Śląsk zorganizował mecz pożegnalny. Śląsk zagrał z norweską drużyną Pawła. Król zagrał pierwszą połowę w Śląsku a II w swojej nowej drużynie. Mecz ten pamiętam pozostawił spory niesmak. Na przestrzeni ostatnich 20 lat pożegnanie urządzono co prawda tylko jemu i Sybisowi, nie doczekali się takiego Tarasiewicz, Prusik i paru innych jednak jakkolwiek pożegnanie Sybisa było zorganizowane bardzo dobrze tak ostatni mecz Pawła Króla był fatalnie zorganizowany. Spotkanie poprzedziła jedynie krótka, mała wzmianka w prasie (nawet ja dowiedziałem się o tym spotkaniu w ostatniej chwili) i na stadion przyszło niecałe 200 kibiców. Pamiątkowe nagrody były wręczane z boku i jakby po cichu. Ludzie na stadionie odnosili wrażenie, że spełniono obowiązek przy okazji sparringu. Co się dalej działo z Pawłem tego przyznam się nie wiem.
Paweł Król 18 razy wystąpił w reprezentacji juniorów, 11 w młodzieżówce, 11 w olimpijskiej i 22 w A (3 gole). W ekstraklasie rozegrał niespełna 300 spotkań i strzelił 4 bramki, wszystkie dla Śląska, W europejskich pucharach grał 6 razy.