Plusy i minusy meczu z Wisłą Płock
19.10.2020 (06:00) | Karol Bugajskifot.: Paweł Kot
Co zasługuje na podkreślenie, a kto na krytykę po wczorajszym spotkaniu z Wisłą Płock? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym opierając się na danych z raportu InStat, podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.
PLUS MECZU
KOLEJNE SPOTKANIE JUŻ ZA TRZY DNI
Gdyby piłkarze Śląska na kolejny mecz po tak mizernym występie mieli czekać cały tydzień, w ich głowach mogłyby dziać się różne niedobre rzeczy. Okazja do zmazania płockiej plamy nadarza się jednak szybko, bo już w środę rywalem wrocławian w zaległym meczu 5. kolejki przy Łazienkowskiej będzie Legia. Kolejny mecz wyjazdowy jawi się jako jeszcze większe wyzwanie niż wczorajsze starcie w Płocku, podrażniony Śląsk będzie miał jednak coś do udowodnienia. Motywacja przed wyjazdowym meczem z mistrzem Polski zawsze jest specjalna, w tej sytuacji do wygrania będzie jednak jeszcze więcej. Dobry wynik w stolicy pozwoli puścić w niepamięć fatalny występ na stadionie Wisły Płock.
MINUSY MECZU
LINIA DEFENSYWNA
Swoboda, jaką, pomimo otoczenia przez obrońców Śląska, miał oddający uderzenie na wagę trzech punktów Torgil Gjertsen, wołała o pomstę do nieba. Wczorajsze spotkanie było piątym z rzędu, w którym Śląsk stracił co najmniej jednego gola, w tym sezonie na zero z tyłu zagrał tylko na inaugurację z Piastem (2:0). W niedzielę zawodnicy Wisły Płock dochodzili do wielu sytuacji i niech nikogo nie zmyli liczba zaledwie dwóch oddanych celnych strzałów. Wcześniejsze pudła Damiana Zbozienia, Cilliana Sheridana czy Patryka Tuszyńskiego to również były znakomite okazje strzeleckie, którym defensorzy Śląska nie potrafili zapobiec i mogli się tylko cieszyć, że nie zostali skarceni.
ROBERT PICH
Mógł zostać bohaterem kibiców zielono-biało-czerwonych, jednak zawiódł w najważniejszym momencie. Pich w 85. minucie z dwóch metrów trafił w poprzeczkę, a jego dobitka przewrotką przeleciała nad poprzeczką, zaś niewykorzystana sytuacja chwilę później zemściła się zwycięskim trafieniem Wisły Płock. Słowacki skrzydłowy w niedzielnym meczu aż pięciokrotnie, najczęściej w swoim zespole, uderzał na bramkę Krzysztofa Kamińskiego, jednak żadna z jego prób nie była celna. Śląskowi brakowało jakości na skrzydłach, Erik Exposito nie był obsługiwany tak skutecznie jak w rywalizacji przeciwko Cracovii, co przekładało się na małą liczbę groźnych sytuacji w tym meczu.
ERIK EXPOSITO
Obiecująca końcówka w Szczecinie i okraszony dubletem bardzo dobry występ z Cracovią rozbudził nadzieje względem hiszpańskiego napastnika. Dyspozycja Exposito na wyjazdach to chyba jednak problem nierozwiązywalny. To, że cały czas czeka na pierwszego gola w barwach Śląska na obcym stadionie to połowa historii. Inna sprawa, że Exposito grając poza Wrocławiem jest praktycznie niewidoczny, nie pokazuje się do grania, nie jest też specjalnie szczodrze obdarowywany piłkami przez partnerów. W niedzielę napastnik gości oddał tylko jeden, niecelny i niegroźny strzał głową obok bramki. Cierpliwość trenera Vitezlsava Lavicki skończyła się krótko po upływie godziny gry – Erika Exposito zastąpił Fabian Piasecki i przynajmniej w walce z rywalami było go więcej niż napastnika z Półwyspu Iberyjskiego.
WYDARZENIE MECZU
DEBIUT PAWŁOWSKIEGO W JEDENASTCE
Wobec nieobecności wracającego bardzo późno ze zgrupowania reprezentacji Zambii Lubambo Musondy, nowopozyskany skrzydłowy Śląska zadebiutował w wyjściowej jedenastce. Jedno skuteczne podanie kluczowe, jeden celny strzał i trzy udane dryblingi na cztery próby to liczby nie najgorsze, jednak każdy, kto pamięta Pawłowskiego z jego poprzednich klubów w Ekstraklasie wie, że stać go na zdecydowanie efektywniejszą grę. To jeszcze nie był taki skrzydłowy, którego spodziewano się w momencie podpisywania kontraktu, być może potrzebuje czasu, żeby wskoczyć na wyższy poziom. Na razie Pawłowskiemu trafiają się występy w bardzo niewdzięcznych meczach – jedyne minuty do wczoraj, zebrał wchodząc z ławki w Szczecinie, gdzie ataki Śląska były bardzo umiejętnie rozbijane, podobnie jak w niedzielę przez Wisłę Płock.