Trzy razy nie: KKS Kalisz 3:1 Śląsk II Wrocław (RELACJA)

02.04.2022 (18:57) | Jakub Luberda
uploads/images/2022/4/kalisz_6249dbe096824.png

fot.: Facebook/KKS Kalisz

Po nie najgorszym, acz przegranym starciu z Chojniczanką, wrocławskie rezerwy udały się do Kalisza, gdzie czekał na nie walczący o utrzymanie KKS. Gospodarze po sezonie, w którym bili się o awans do I ligi, wpadli w niepokojący dołek - przed pierwszym gwizdkiem sobotniego spotkania znajdowali się na ostatnim bezpiecznym miejscu nad strefą spadkową. Jak poradziła sobie drużyna prowadzona przez Arkadiusza Batora?



 

Pierwsze zaskoczenia czekały na nas już w wyjściowej jedenastce WKS-u. Na murawie oglądać mogliśmy m.in. Marcela Zyllę i Konrada Poprawę, a po przerwie spowodowanej kontuzją do składu wrócił również Szymon Michalski. Cieszyć mogła również obecność Bartosza Borunia, który ostatnimi czasy również zmagał się ze zdrowotnymi kłopotami.

NIEMRAWY POCZĄTEK

W pierwszych minutach dosyć intensywnie próbował zaatakować KKS. Niepewnym punktem w defensywie rezerw okazał się Michalski, który nie najlepiej wszedł w to spotkanie. W przeciągu kilku chwil od gwizdka rozpoczynającego sobotnie spotkanie młody obrońca popełnił dwa proste błędy, które na szczęście nie przerodziły się w coś groźniejszego. Z upływem czasu pewność siebie rosła - wrocławianie starali się narzucić swój styl gry i bazować na kreatywnych atakach pozycyjnych. 

To jednak gospodarze jako pierwsi stworzyli sobie groźną sytuację. W 20 minucie po świetnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego gorąco zrobiło się w polu karnym Śląska. W gąszczu nóg piłka trafiła akurat na prawą stopę Mateusza Gawlika, który z najbliższej odległości jednak przestrzelił nad bramką strzeżoną przez Józefa Burtę. Wrocławianie nie pozostawali dłużni - najpierw fantastyczną interwencją po strzale z główki Mariusza Idzika wykazał się Maciej Krakowiak, a później, po chaotycznym rzucie rożnym, w doskonałej sytuacji znalazł się Adrian Bukowski. Młody pomocnik, wzorem kapitana drużyny przeciwnej, uderzył obok bramki. 

IM DALEJ W LAS… TYM ZIMNIEJ

Pogoda w Kaliszu nie rozpieszczała - mocny wiatr uniemożliwiał korzystanie z głównego punktu polskiej myśli szkoleniowej. Obie drużyny musiały szukać gry po ziemi, na czym ucierpiał niestety obraz meczu. Do 44 minuty nie działo się za wiele, lecz kaliszanie postanowili ocieplić swoim kibicom przerwę. Po faulu w polu karnym do jedenastki podszedł Gordillo, który pewnym uderzeniem pokonał Józefa Burtę i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. 

Gol do przerwy najprzyjemniejszy nie jest, lecz z pewnością lepiej stracić bramkę tuż przed przerwą, niż od razu po przerwie. Druga drużyna wyciągnęła naukę z meczu ekstraklasowego Śląska z Lechem Poznań i już w 46 minucie mieliśmy 1:1. Łukasz Gerstenstein ruszył lewym skrzydłem i obsłużył Mariusza Idzika idealnym dośrodkowaniem. Napastnikowi rezerw należy jednak oddać, że samo uderzenie głową było równie dobre, co poprzedzające je podanie. 

OBRAZ MALOWANY NA NOWO

Oprócz gola na 1:1, druga połowa przyniosła również nieco więcej boiskowych emocji. Śląsk stał się konkretniejszy w swoich poczynaniach i próbował atakować liczniejszymi siłami, z czego próbował skorzystać również KKS - gospodarze regularnie kontrowali wrocławian, dzięki czemu spotkanie stało się dużo bardziej dynamiczne. Jedna z takich kontr pozwoliła kaliszanom nawet ponownie objąć prowadzenie. Błąd w polu karnym popełnił Michalski, który nieczysto trafił w dośrodkowaną z prawej flanki futbolówkę, co pewnie wykorzystał Jakub Staszak.

Po straconym golu Śląsk nie potrafił złapać odpowiedniego rytmu. Gra stała się mocno rwana, a na murawie oglądaliśmy sporo fauli z obu stron. Minuty upływały, a kolejne zmiany nie przynosiły pożądanego skutku w postaci wyrównania. Wydarzenia boiskowe potoczyły się w wręcz odwrotnym kierunku - to Józef Burta w doliczonym czasie gry musiał popisać się interwencją w sytuacji sam na sam. 

NĘDZA I ROZPACZ

W ostatniej minucie spotkania KKS zdołał wyprowadzić zabójczą kontrę. Za linię obrony Śląska wbiegł Koczy. Dogonić go próbował Olivier Wypart, ale jego interwencja okazała się fatalna w skutkach. Młody obrońca sfaulował przeciwnika, za co otrzymał czerwoną kartkę, a gospodarze podeszli do kolejnego rzutu karnego. Jedenastkę pewnie wykorzystał Piotr Giel, arbiter zagwizdał po raz ostatni, a rezerwy pod wodzą Arkadiusza Batora przegrały trzeci raz w trzech meczach z tym szkoleniowcem.

KKS Kalisz 3:1(1:0) Śląsk II Wrocław

Gordillo (k.) 44', Staszak 67', Giel (k) 90+6’ - Idzik 46'

KKS Kalisz: Krakowiak - Gawlik, Gordillo (74' Putno), Borecki (90’ Waleńcik), Staszak (85' Staszak) - Głaz, Łuszkiewicz, Stolc, Zawistowski (90’ Koczy), Smoliński - Giel

​​Śląsk II Wrocław: Burta - Michalski, Poprawa, Wypart, Boruń (71' Szmigiel) - Hyjek (84' Kotowicz), Bukowski, Gerstenstein, Zylla (63' Samiec-Talar) - Idzik (71' Bergier), Bargiel (84' Młynarczyk)

Sędzia: Łukasz Ostrowski

Żółte kartki: Michalski, Zylla, Bergier

Czerwone kartki: Wypart

 

ZOBACZ też: WIDEO: Arkadiusz Bator i Bogdan Zając po meczu KKS Kalisz - Śląsk II

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.