Bejger: Uważam, że wygraliśmy zasłużenie
17.09.2023 (16:00) | Adam Mokrzycki
fot.: Mateusz Porzucek
Po piątkowym zwycięstwie nad Puszczą Niepołomice poprosiliśmy zastępcę kapitana WKS-u Łukasza Bejgera o kilka słów po meczu.
Gratuluję piątego zwycięstwa z rzędu. Czy Twój występ dopiero od drugiej połowy był zamierzony?
O tym, że nie zagram od pierwszej minuty, dowiedziałem się od trenera dzień przed meczem. To była jego decyzja, podyktowana tym, jaki styl prezentuje Puszcza. W meczu było wiele pojedynków powietrznych, które trzeba było wygrywać. Aleksander Paluszek naprawdę jest w tym dobry. Myślę, że na decyzję trenerów również wpłynęło to, że rozegrałem dwa całe mecze w barwach narodowych. Miałem być gotowy do wejścia, niezależnie od wymiaru czasowego. Dostałem informację, że wchodzę w drugiej połowie i byłem na to gotowy.
Oglądałeś pierwszą część meczu na ławce rezerwowych. Jakbyś ocenił z jej wysokości, co szwankowało w waszej drużynie w pierwszych trzech kwadransach?
Ciężko mi oceniać zespół, kiedy nie grałem. Na pewno brakowało nam cierpliwości, która pojawiła się dopiero po zmianie stron. Puszcza była jeszcze bardziej wycofana, dzięki czemu mogliśmy operować piłką i stwarzaliśmy sobie sytuacje. Były też rzuty karne. Myślę, że oprócz tej cierpliwości zabrakło nam również więcej gry po ziemi. To też nie była zła pierwsza połowa w naszym wykonaniu, ponieważ Puszcza też przypadkowo strzeliła tę bramkę. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie.
Jesteś zdania, że to Ty swoim rozgrywaniem piłki nadałeś odpowiedni ton swojej drużynie?
Niekoniecznie. Zmieniliśmy styl gry całym zespołem. Wiadome było, że będziemy rozgrywać piłkę, bo Puszcza prowadziła. Trzeba było zachować chłodną głowę przy rozgrywaniu tych akcji. Niekoniecznie przyspieszać za każdym razem. Mniej grać dłuższych piłek, a więcej dołem. To zaczęło nam wychodzić. Cieszę się, że ja, Michał Rzuchowski i Burak daliśmy dobre zmiany. Najważniejsze jest to, że przywozimy do Wrocławia trzy punkty.
Rozmawiał Adam Mokrzycki