Erik tylko domowy
15.12.2022 (19:00) | Karol Bugajskifot.: Mateusz Porzucek
W rundzie jesiennej ekstraklasy Erik Exposito trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Wszystkie te trafienia łączy wspólny mianownik.
Nie ulega wątpliwości, że gdyby Erik Exposito w rundzie jesiennej ekstraklasy był skuteczniejszy, Śląsk zimowałby na znacznie bardziej satysfakcjonującym miejscu niż jedenaste. Hiszpan w pierwszej części sezonu trzy razy trafiał do siatki rywala, a jego ostatnie trafienie przypadło na październikowe domowe starcie z Górnikiem Zabrze (4:1). Wcześniej Exposito trafiał również w konfrontacjach z Rakowem Częstochowa (1:4) oraz Lechią Gdańsk (2:1), a znamienne, że w każdym z tych spotkań Śląsk występował przed własną publicznością. Na wyjazdach napastnikowi z Oporowskiej nie dość, że brakowało goli, to nawet groźnych sytuacji. Wyjątek robił tylko przy okazji Pucharu Polski - pod koniec sierpnia w Wysokiem Mazowieckiem trafił dwa razy przeciwko Ruchowi (4:0) w 1/32 finału, a w kolejnej rundzie otworzył rezultat na stadionie Lecha Poznań (3:1).
WCZEŚNIEJ BEZ PROBLEMU
Exposito z ostatniego ligowego gola na obcym stadionie cieszył się 19 marca, kiedy na samym początku swojej fatalnej kadencji w Śląsku był Piotr Tworek, a jego zespół wygrywał na wyjeździe z Wisłą Płock (2:1). Od tamtego momentu wrocławianie z hiszpańskim snajperem w składzie rozegrali sześć meczów i żaden z nich nie przyniósł Erikowi kolejnego trafienia. Wyjazdowe zablokowanie najskuteczniejszego strzelca Śląska z poprzedniego sezonu może zaskakiwać, bo we wcześniejszych miesiącach trafianie poza Wrocławiem nie stanowiło dla niego problemu. W rundzie jesiennej, jeszcze pod wodzą Jacka Magiery, Exposito wracał przecież z hat-trickiem ze stadionu Wisły Kraków (5:0) i dubletem z Lubina (3:1), a na listę strzelców wpisał się także w Radomiu (1:1). Na koniec sezonu się jednak zablokował, a ewidentna niemoc trwa do dzisiaj.
POSMAKOWAŁ ZA LAVICKI
Wyjazdowe kłopoty Erika były już jednak stałym punktem jego repertuaru na samym początku przygody ze Śląskiem. Dość powiedzieć, że pierwszego trafienia poza domem Hiszpan doczekał się… półtora roku po podpisaniu kontraktu przy Oporowskiej (w przegranych 1:2 derbach z Zagłębiem w grudniu 2020). Każda z jego wcześniejszych dziesięciu ekstraklasowych bramek padła we Wrocławiu, a kiedy już nawet była okazja na przełamanie, kończyło się niezapomnianym rzutem karnym zmarnowanym w Szczecinie (0:0) tuż przed wybuchem pandemii. Ostatecznie Exposito zdążył jednak posmakować wyjazdowych zdobyczy przed zwolnieniem Vitezslava Lavicki, a później kontynuował skuteczność, gdy swój najlepszy moment we Wrocławiu miał Jacek Magiera. Gdyby po długiej mundialowo-zimowej przerwie zafundował kibicom Śląska przełamanie, jego drużynie byłoby zdecydowanie łatwiej o uniknięcie nerwowej walki o utrzymanie.