Djurdjević: Jestem trenerem, który chce rozwijać ludzi

15.06.2022 (15:39) | Bartosz Królikowski
uploads/images/2022/6/dju_6299f92e4e2fe.png

fot.: Dawid Antecki, slaskwroclaw.pl

Piłkarze Śląska Wrocław rozpoczęli pierwsze treningi pod wodzą Ivana Djurdjevicia. Zaś za nowym szkoleniowcem WKS-u pierwsza konferencja prasowa, na której odpowiedział na pytania dziennikarzy. Serbski trener mówił m.in. o planach dotyczących transferów, potencjale zawodników, sztabie szkoleniowym, czy wyborze nowego kapitana drużyny.



 

Jakie są pana pierwsze obserwacje?

Od samego początku, m.in. od rozmów z dyrektorem sportowym czy dyrektorem akademii, widać jak wiele osób żyje tym klubem. Były to co ważne szczere rozmowy, w których w bardzo prosty sposób podsumowaliśmy naszą drużynę oraz sztab. Gdy już po pewnym czasie nieco więcej poobserwowałem klub, ludzi na stadionie, to odniosłem wrażenie, że jest to wręcz rodzina, której bardzo zależy i której trzeba dać przestrzeń, by mogli pokazać na co ich stać. Co do samej drużyny, jeszcze przed przygotowaniami rozmawiałem z każdym z nich. Chciałem wysłać sygnał, iż to nowy rozdział oraz nowa nadzieja. To że są w Śląsku, to nie przypadek i każdy jest ważny, nawet ci wykonujący tą mniej widoczną pracę. Ja jestem trenerem, który chce rozwijać wyniki, poprzez rozwijanie ludzi. To jest dla mnie najważniejsze. Aby znaleźć potencjał w zawodnikach, a jednocześnie dać im być sobą. Wiemy że nie będzie łatwo i nie pójdzie to wszystko tak szybko. Ale jeżeli mamy zbudować stabilne fundamenty, musimy zadbać też o strukturę, o to by cały klub funkcjonował dobrze.

Jak wygląda sytuacja transferowa? Wiemy, że będzie chciał pan grać początkowo na 4 obrońców, a do tego potrzeba choćby skrzydłowych, których w zespole póki co brakuje.

Zespół przeszedł w ostatnim okresie spore zmiany. Odeszli ważni zawodnicy, wiodący wręcz. Ale co było to było, są i będą nowi. Na pewno potrzebni będą skrzydłowi, ale ja nie chciałbym wykonywać gwałtownych ruchów. Chcę uszanować to, co klub zrobił dotychczas i zobaczyć tych, którzy teraz są na kontrakcie. Mówiąc metaforą, najpierw sprawdzić co jest w lodówce, a potem dopiero iść na zakupy. Jak będzie piwko to ok, ale jak dużo mięska to też dobrze. Skupiamy się, aby podejmować decyzje na spokojnie i sprowadzić kilku konkretnych, jakościowych zawodników. Chcę także stawiać na młodych i ewentualne braki uzupełniać młodzieżą.

Czy widziałby pan dzisiaj Rafała Leszczyńskiego w WKS-ie jako rywala dla Michała Szromnika?

Rafał to doświadczony zawodnik, w I lidze pokazał wysoki poziom, miał bodajże 18 czystych kont. Poza nim jest jeszcze dwóch innych kandydatów.

Co do Martina Konczkowskiego, który przyszedł wcześniej, zatwierdzał już pan ten transfer?

To jeszcze było poza moją wiedzą. Ale to jest zawodnik bardzo ograny i doświadczony w naszej lidze. Z pewnością będzie stanowić wartość dodaną do zespołu, tak że nie mam z tym żadnego problemu.

Gdyby Chrobry Głogów awansował ostatecznie do ekstraklasy, była szansa, że zostałby pan w klubie?

Przez 3 lata w Chrobrym zbudowaliśmy wiele rzeczy. Sporo silnych relacji chociażby, byliśmy bardzo blisko. Zrobiliśmy też bardzo dobry wynik. Ale nadszedł czas się rozstać, bo chciałbym pamiętać tam właśnie ten dobry czas, a nie ewentualny późniejszy, który mógłby być gorszy, z uwagi na to iż wielu zawodników odeszło lub dopiero odejdzie po tym sezonie. Może gdybyśmy awansowali to bym został, ale to bez znaczenia. Teraz jestem w Śląsku i chciałbym powtórzyć dobrze wykonaną pracę.

Były inne oferty z ekstraklasy?

Miałem wiele opcji, zarówno w I ligi, jak i ekstraklasy. Było sporo rozmów, m.in. z Jagiellonią Białystok. Ale wybrałem Śląsk, bo widziałem że walczyli o mnie i wierzę że będą walczyć tak samo razem ze mną, jeśli przyjdą trudne momenty.

Jak wyglądała sytuacja z Krzysztofem Mączyńskim?

Wiele się w Śląsku działo po nieudanym zeszłym sezonie, sporo decyzji podjęto już wcześniej. Zawodnicy doświadczeni, którzy mieli stanowić o sile zespołu odeszli i tak to już jest. Jedni odchodzą inni przychodzą. Co dokładnie się działo, to nie mogę się wypowiedzieć, bo nie byłem wtedy jeszcze w klubie.

Ma pan już kandydata na nowego kapitana Śląska?

Jeszcze nieco za wcześnie na takie decyzje. Jeszcze wszystkiego na pewno nie widziałem, nie wszystko wiem. Przed nami obóz, tam będę rozmawiał z zawodnikami i na spokojnie postaramy się wybrać kogoś odpowiedniego do tej roli. Wezmę też pod uwagę zdanie drużyny.

Rozmawiał pan z Fabianem Piaseckim, czy jego odejście już było przesądzone?

Ta decyzja, podobnie jak te o odejściu Roberta Picha czy Dino Stigleca, została podjęta wcześniej.

Nie obawia się pan, że trafia na gorący stołek? Sporo ostatnio zmian było w Śląsku.

Nie. Przyjechałem tutaj na długo.

Czy nie brakuje w zespole nieco doświadczenia? Kilku zawodników o długim stażu odeszło.

Na pewno ci którzy odeszli, byli ważną częścią drużyny. Ale nazwiska nie grają. Dla mnie każdy może być liderem, ale tych najważniejszych musimy znaleźć i stworzyć sami. A liderem piłkarz jest wtedy, gdy gra na maksimum możliwości. Szansę dostanie każdy, nawet ci którzy mieli jak dotąd mniej do powiedzenia. Taki Caye Quintana na przykład. Jest też Erik, który wrócił bardzo zmotywowany oraz skoncentrowany na pracy. Mamy Schwarza, Olsena czy Łyszczarza i wielu innych, czekających na swoją szansę.

Właśnie, jak wygląda sytuacja z Erikiem?

Erik był już może wręcz jedną nogą poza klubem, coś takiego niełatwo wyrzucić z głowy. Ale na pewno przeszedł już reset i widać że chce rozpocząć u nas nowy rozdział. Sporo z nim rozmawiam, on dużo rozmawia z chłopakami z zespołu, więc wierzę, że da nam sporo jakości piłkarskiej, ale też jako lider.

Jak obecnie wygląda proces transferowy w klubie? Ma pan zapewnienie, że pion sportowy będzie się z panem konsultował?

Oczywiście że tak. Z Martinem Konczkowskim było jeszcze inaczej, ale myślę że takiego piłkarza każdy w naszej lidze by chciał, więc jak mówiłem, nie miałem nic przeciwko. Teraz z kolei mamy czas, aby współpracować z pionem sportowym. Jak już zobaczymy na co stać obecną kadrę, to na spokojnie usiądziemy i zaplanujemy kolejne kroki. Osobiście wolę mieć mniej zawodników jakościowych, niż robić zbyt wiele niepotrzebnych transferów.

Jak scharakteryzuje pan Michała Rzuchowskiego, z którym współpracował pan w Chrobrym?

Przede wszystkim to zawodnik głodny ekstraklasy. Miał epizod w Podbeskidziu, ale tam nie wyglądało to dobrze. Przez kilka miesięcy współpracowaliśmy w Chrobrym, gdzie był kluczowym graczem w akcjach ofensywnych, miał udział w wielu bramkach. Tak więc liczymy że tu również pomoże nam w kreowaniu akcji i będzie stwarzał kolegom okazje. Warto podkreślić, że to nie była tylko moja decyzja. Już gdy przyszedłem, klub powiedział mi, że jest na ich liście, także sprowadzenie Michała to nasze wspólne dzieło.

Wkrótce wyjeżdżacie na obóz i chciałby pan na pewno mieć już pełną kadrę, co jednak raczej się nie uda. Które pozycje są dla pana do uzupełnienia?

Chcieć a mieć to dwie różne rzeczy. Proces decyzyjny nie jest taki prosty. Na pewno potrzebujemy bramkarza, choć mamy młodych jak Józef Burta chociażby, zobaczymy co będzie z lewą obroną. Zastanowimy się tez nad skrzydłowym oraz kwestią młodzieżowca. Co do tego drugiego, mamy bardzo ciekawego Adriana Bukowskiego w środku pola, na skrzydle Piotra Samca-Talara, czy Łukasza Bejgera z tyłu.

Trenerzy Bołdyn i Stachowiak przyszli z panem. Ale będą też Kapelan i Dymkowski. To także były pańskie wybory?

Proces był taki, że wiedzieliśmy co klub ma, a czego potrzebuje. Z Mariuszem Bołdynem pracujemy już 3 lata razem, zaś z Maciejem Stachowiakiem aż 9 lat, od akademii Lecha Poznań aż po Chrobrego. To lojalni, ale przede wszystkim kompetentni ludzie. Natomiast z Maciejem Dymkowskim razem graliśmy. Kiedy przyjechałem do Polski po raz pierwszy, to byliśmy razem w jednym pokoju i rozmawialiśmy o grze w obronie. Teraz spotykamy się w zupełnie innych rolach, w innej rzeczywistości co bardzo mi się podoba. Są też trenerzy Gomołysek, czy Kapelan, którego akurat zaproponował klub. Mamy spory sztab, który ma bardzo wiele chęci do działania.

ZOBACZ też: Relacja z treningu: Praca na pełnych obrotach