Niepokój między słupkami. Błędy bramkarzy Śląska

15.08.2023 (17:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2023/8/364335679_2610159199136686_7022063298683593464_n_64d7963439fab.jpg

fot.: Paweł Kot

W sobotnie popołudnie Śląsk Wrocław uległ na wyjeździe Stali Mielec 1:3. Po końcowym gwizdku dużo mówiło się o bramkarzu WKS-u, który zawalił pierwszego gola. To już nie pierwsza taka sytuacja w nowym sezonie, gdzie błąd golkipera przyczynia się do straty bramki i tym samym punktów. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu 



 

Po zakończeniu poprzedniego sezonu, pozycja bramkarza była najrzadziej wymieniana jako ta, która wymaga jak najszybszych wzmocnień. Nie oznaczało to, że we Wrocławiu grają topowi golkiperzy, ale zarówno Michał Szromnik i Rafał Leszczyński prezentowali podobny poziom (z większym wskazaniem na tego drugiego). Ponadto, w kolejce na swoją szansę stał młodzieżowiec, Oskar Mielcarz, który dotąd miał okazję wykazać się tylko na drugoligowym podwórku w rezerwach Śląska. 

Z biegiem czasu okazało się, że plan nowego dyrektora sportowego i włodarzy klubu jest troszeczkę inny. Zamiast Mielcarza (został wypożyczony do Wisły Puławy), Wojskowi zdecydowali się wypożyczyć z Rakowa Częstochowa Kacpra Trelowskiego, który w ekstraklasie zaliczył trzynaście spotkań. Tym samym przy Oporowskiej znalazło się trzech bramkarzy, którzy rozpoczęli rywalizację o pierwszy skład, ale już wiadome było, że z jednym z nich trzeba będzie się pożegnać. Dlaczego? Żaden z nich nie zgodziłby się, by zostać golkiperem trzeciego wyboru, tym bardziej, że wiązałoby się to z praktycznie zerową grą lub spontanicznymi występami w III lidze, gdzie gra druga drużyna WKS-u. Dlatego rozwiązano kontrakt z kapitanem, Michałem Szromnikiem. Zamiast 30-latka, do kadry pierwszego zespołu powołano wychowanka Śląska, Bartosza Głogowskiego. 17-latek w poprzednim sezonie zdążył zadebiutować w seniorskiej piłce i wystąpił w trzech ostatnich kolejkach II ligi. Wydawało się, że na pozycji bramkarza nie czekają już nas żadne zmiany, ale pod koniec lipca do Wrocławia ściągnięto kolejnego zawodnika, który ma zostać trójką w Śląsku i balansować między pierwszą a drugą drużyną. Został nim 23-letni Mateusz Górski, który zagrał już w dwóch spotkaniach rezerw. 

Przed inauguracją sezonu w Kielcach zastanawiano się, kto wygra rywalizację i stanie między słupkami w pierwszym meczu. 21 lipca na przedmeczowej konferencji prasowej zapytany o to trener, powiedział: 

- Każdy piłkarz ma być gotowy. Wiem, kto zagra z Koroną Kielce. Obydwaj piłkarze otrzymają taką informację po piątkowym treningu. Każdy z nich ma być gotowy do podjęcia wyzwania i w każdej sytuacji zdolny do gry

Każdy, kto słuchał już Jacka Magiery, nie powinien być zdziwiony słowami wypowiedzianymi przez 46-latka. Szkoleniowiec wrocławian dość często stosuje manewr z gotowością, kiedy jest pytany o ewentualne zmiany. Ostatecznie to Rafał Leszczyński zainaugurował sezon 2023/24 między słupkami Śląska. Jak wypadł w dwóch pierwszych spotkaniach? 

BRAMKARSKA ZABAWA W PIŁKA PARZY? 

Zacznijmy od meczu z Koroną Kielce, w którym to zielono-biało-czerwoni prowadzili od 48. minuty po golu Martina Konczkowskiego. Niestety Śląsk nie zdołał ani podwyższyć wyniku, ani dociągnąć go do końca, bowiem w 83. minucie wyrównali gospodarze. Z prawej strony długą centrą popisał Martin Remacle, a Marius Briceag zdążył jeszcze na wślizgu wstrzelić piłkę w kierunku bramki. Próbował ją złapać Leszczyński, ale w interwencji przeszkodził mu Łukasz Bejger, przez co golkiper nie zdołał opanować futbolówki, którą wyślizgnęła się z rąk wprost pod nogi Dalmau, który umieścił ją w siatce. 

- W meczu z Koroną możemy zauważyć błąd techniczny Leszczyńskiego przy golu dla rywali, nieskuteczny chwyt piłki w dość prostej sytuacji

- powiedział w rozmowie z nami były trener bramkarzy w akademii Śląska, którego poprosiliśmy o analizę wpuszczonych goli. 

Przejdźmy teraz do derbów Dolnego Śląska, w których WKS również objął prowadzenie za sprawą trafienia z rzutu karnego Erika Exposito. Każdy, kto był obecny na stadionie pod koniec lipca, widział, że wrocławianie w pierwszej połowie byli stroną przeważającą i powinni prowadzić większą różnicą goli. Niestety po zmianie stron gospodarze dosłownie przysnęli, ponieważ pozwolili sobie na dwa trafienia rywala w odstępie czterech minut. Pierwsze z nich rozpoczęło się od indywidualnego rajdu Tomasza Pieńki, który najpierw skutecznie zwiódł Bejgera i oddał płaski strzał, ale w dość prostej sytuacji Rafał Leszczyński wypuścił piłkę z rąk wprost pod nogi stojącego przy nim Kurminowskiego, a napastnik Zagłębia dopełnił tylko formalności i doprowadził do remisu. 

- Jeśli chodzi o pierwszą bramkę, widzę tu klasyczny błąd techniczny. Wypuszczenie z rąk dość łatwego uderzenia z którym nie powinien mieć problemu. Jest to bardzo duży błąd bramkarza

- potwierdził nasz rozmówca. 

Druga bramka dla Miedziowych to strata w środkowej strefie boiska, dzięki czemu Kacper Chodyna miał dużo miejsca, by przyjąć piłkę, poprowadzić ją kilka metrów i celnie dośrodkować na nogę wbiegającego Damiana Bohara, do którego nie zdążył doskoczyć Konczkowski.

- Przy drugim golu trudno winić bramkarza, ale miał piłkę na ręce. W mojej opinii zbyt spóźniony naskok. Na pewno nie ponosi pełnej winy za gola ale mógł zachować się lepiej

- kontynuuje trener bramkarzy. 

SŁODKO-GORZKI DEBIUT TRELOWSKIEGO 

W kolejnym meczu ze Stalą Mielec, Jacek Magiera zdecydował się na zmianę między słupkami. Leszczyńskiego zastąpił Trelowski, wypożyczony z Rakowa, dla którego był to debiut w oficjalnym meczu Śląska. Fakty są takie, że do 45 minuty, to właśnie młodzieżowiec był jednym z bohaterów spotkania. Niespełna 20-latek popisał się kapitalną interwencją po strzale Piotra Wlazło z rzutu karnego. Jednak w dalszych etapach gry, Trelowski nie był już tak ochoczo chwalony. 

Zacznijmy od tego, co wydarzyło się w ostatniej minucie pierwszej połowy. Piłkę na środku boiska dostał Hinokio, który przepychał się z Konczkowskim, ale zdołał się utrzymać przy futbolówce, którą poprowadził kilka metrów i zdecydował się na strzał z dystansu (odległość około trzydziestu metrów) i o dziwo Japończyk trafił do siatki. Co zrobił Trelowski? Po pierwsze stał bliżej prawego niż lewego słupka, tak naprawdę cofając się do bramki, a potem zamiast interweniować, odprowadził piłkę wzrokiem, nie spodziewając się, że ta wpadnie. 

- Pierwsze trafienie dla Stali to błąd taktyczny - złe ustawienie i brak gotowości do obrony uderzenia. Bardzo duży błąd, który na tym poziomie nie powinien się przytrafić

- analizuje były trener w akademii Śląska Wrocław. 

Po zmianie stron gospodarze nie zamierzali poprzestawać na jednobramkowym prowadzeniu i w 53. minucie zadała drugi cios. Piłkę przejął Michał Trąbka, który wbiegł z nią w pole karne i podał do Wlazło, który natychmiast odegrał pomocnikowi Stali, ale skutecznie interweniowała defensywa Śląska, tyle, że piłka znowu dostała się pod nogi Hinokio, a ten technicznym strzałem pokonał po raz drugi Trelowskiego. Czy przy tym trafieniu golkiper Wojskowych mógł się lepiej zachować? 

- Gol numer dwa to błąd techniczny. Piłka przeleciała po dłoni i wpadła do bramki, a  dodatkowo ustawienie również nie było optymalne, przy zejściu rywala na prawą nogę, Trelowski powinien ustawić się bliżej środka bramki

- odpowiada nam rozmówca. 

Trzecia bramka dla mielczan to tym razem ładne trafienie Trąbki z woleja, który najpierw przyjął piłkę na klatkę piersiową, a potem mocnym strzałem pokonał golkipera WKS-u, przed którym piłka jeszcze skozłowała w ostatnim momencie, utrudniając interwencję

- Trzecie trafienie to również błąd techniczny, ale najtrudniejszy ze wszystkich wcześniejszych. Mimo wszystko powinien go obronić, piłka przeleciała między rękami przy interwencji

KTO W BRAMCE NA NAJBLIŻSZY MECZ Z LECHEM POZNAŃ? 

W sytuacji, w której obaj bramkarze przyczynili się do straty goli i punktów przez Śląsk, trener Jacek Magiera oraz Maciej Sikorski (trener bramkarzy) mają twardy orzech do zgryzienia. Kogo postawić między słupkami w najbliższym meczu z Lechem? W poprzednim sezonie tylko Rafał Leszczyński miał okazję rywalizować i to dwukrotnie z Kolejorzem. Oba spotkania zakończyły się zwycięstwem wrocławian i pomimo tego, że 31-latek nie zachował czystych kont, jego interwencje w dużym stopniu przyczyniły się do zgarnięcia trzech punktów w lidze i wyeliminowaniu zespołu z Wielkopolski z Pucharu Polski. 

- Do żadnego zawodnika nie stracę zaufania, bo będę z nim pracował nad tym, aby rozwijał się i pracował, aby drużyna miała z niego pożytek. To, co najistotniejsze, to zebrać się, zobaczyć, w jaki sposób zareagujemy jako zespół, jako drużyna będąca w szatni. Dobre przygotowanie do następnego meczu z Lechem jest dla nas w tej chwili kluczowe

- powiedział Jacek Magiera po porażce ze Stalą (1:3).

Pomimo tego, że Kolejorz reprezentuje Polskę w europejskich pucharach i zakładając, że przejdzie do kolejnej rundy i będzie musiał rotować składem, wciąż pozostaje drużyną z ligowego topu. Czy Kacper Trelowski otrzyma drugą szansę od trenera WKS-u, tak jak miało to miejsce w przypadku Rafała Leszczyńskiego? Przekonamy się około godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego, a mecz z Lechem Poznań zaplanowano na niedzielę 20 sierpnia o godzinie 17:30. Jeśli chcecie poczytać więcej na temat obu golkiperów, zachęcamy do zapoznania się z naszą szerszą analizą gry Leszczyńskiego i Trelowskiego, którą znajdziecie TUTAJ.

ZOBACZ też: Głosy z sieci: ''Zero charakteru, walki, jaj''

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.