PNK: Dublet, europejski falstart i TurboGrosi(c)ka (SYLWETKA)
26.05.2022 (09:00) | Mateusz Włosekfot.: Rafał Sawicki
W czwartek poznamy zwycięzcę tegorocznej edycji Pucharu Polski kobiet. Ze Śląskiem Wrocław zmierzą się mistrzynie Polski, a zarazem obrończynie krajowego pucharu z tamtego roku. Zmiany na ławce trenerskiej, nieudane przetarcie w Europie i siostra reprezentanta Polski. O tym dowiecie się z barwnej sylwetki Czarnych Sosnowiec.
Przed zawodniczkami z Wrocławia niezwykle trudne zadanie. Czarni Sosnowiec to utytułowany i uznany na mapie polskiej piłki kobiecej klub. Podopieczne Łukasza Wojtali będą bronić Pucharu Polski, który wywalczyły w tamtym roku po pokonaniu SMS-u Łódź po golu z rzutu karnego Martyny Wiankowskiej. W gablocie klubu z Górnego Śląska znajduje się aż trzynaście tytułów mistrzyń Polski (najbardziej utytułowany klub w naszym kraju), a ostatniego majstra sosnowiczanki wygrały właśnie w poprzednim sezonie, więc obecnie mają w swoim posiadaniu podwójną koronę. Tym samym przerwały dominację Górnika Łęczna, czyli stałego reprezentanta naszego kraju w Lidze Mistrzyń. Co ciekawe, był to pierwszy od 21 lat tytuł Czarnych, a jednym z jego ojców był trener Sebastian Stemplewski, którego przy alei Józefa Mireckiego na próżno już szukać.
Kliknij i sprawdź aktualne kursy na zwycięstwo Śląska
NIEUDANA EUROPEJSKA PRZYGODA
Ex-trener powstałego w 1924r. klubu rozstał się z drużyną tuż po odpadnięciu zespołu na pierwszym etapie eliminacyjnych zmagań w drodze do upragnionej Ligi Mistrzyń. 44-latek współpracował z klubem z Sosnowca równo 2 lata, a o jego zwolnieniu zadecydował według zarządu przegrany sierpniowy bój w pierwszej rundzie eliminacji z węgierskim Ferencvarosem (1:2), który zdaniem managementu, był “bardzo przeciętnym zespołem”. Człowieka, który dał Czarnym dublet w postaci mistrzostwa i pucharu zastąpił jego dotychczasowy asystent, a sam trener Stemplewski przymierzany był do prowadzenia narodowej kadry kobiet, którą ma pod swoją pieczą od marca 2021r. Nina Patalon. Teraz były trener sosnowiczanek z ławki zawiaduje grającemu w lidze okręgowej Górnikowi Mysłowice, w którego szeregach znajdziemy m.in. jeden z największych niespełnionych talentów polskiej piłki, Dawida Janczyka.
Dla zespołu Czarnych Sosnowiec sobotni finał Pucharu Polski był trzecim z rzędu. Ale jego trener, Sebastian Stemplewski, debiutował w finale tych rozgrywek.
— Łączy nas piłka kobieca (@laczynaskobieca) June 28, 2020
ROZMOWA https://t.co/jQTv77T9lj pic.twitter.com/JqCFglF9jK
ZMIANA WARTY
Asystentem, który przejął drużynę okazał się człowiek, który w Czarnych pracował pod skrzydłami Grzegorza Majewskiego w latach 2016-18, czyli Łukasz Wojtala. Po okresie spędzonym w Sosnowcu postanowił spróbować zapisywać swoją kartę historii jako pierwszego trenera i wyszło mu to całkiem przyzwoicie. Z ROW-em Rybnik awansował bowiem do Ekstraligi, a pomogła w tym pandemia COVID-19, przez co sezon został zakończony przedwcześnie. Był to pierwszy, historyczny awans rybniczanek do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
W trwających rozgrywkach ligowych trener Wojtala nie powtórzy sukcesu swojego poprzednika, bowiem na kolejkę przed końcem Czarni plasują się na ostatnim stopniu podium, tracąc do pierwszego SMS-u Łódź 6 punktów. Pozytywem w drużynie z Górnego Śląska jest szczelna defensywa, która w 21 meczach tego sezonu dała sobie wbić zaledwie 15 goli. Jeśli chodzi natomiast o siłę ofensywną, ta jest na równie dobrym poziomie. W liczbie zdobytych bramek (61) sosnowiczanki ustępują tylko o trzy trafienia Górnikowi z Łęcznej, a w tym sezonie legitymują się także najwyższym ligowym zwycięstwem. Ich ofiarą padła wtedy tarnowska Tarnovia, która zebrała ze sobą bagaż aż jedenastu goli.
Droga Czarnych Sosnowiec do finału:
- 1/32 finału: KSZO Ostrowiec 0-10 Czarni Sosnowiec
- 1/16 finału: Górnik Łęczna 1:2 Czarni Sosnowiec
- 1/8 finału: Czarni Sosnowiec 2:0 AZS UJ Kraków
- 1/ 4 finału: Pogoń II Tczew 1:6 Czarni Sosnowiec
- 1 /2 finału: Czarni Sosnowiec 3:0 Medyk Konin
SIOSTRA TURBOGROSIKA POMOŻE?
Jedną z najbardziej rozpoznawalnych zawodniczek Czarnych jest 22-letnia Kornelia Grosicka, czyli siostra reprezentanta Polski, Kamila. Piękniejsza część rodziny Grosickich swoją karierę rozpoczynała w Błękitnych Stargard w 2011r. by 6 lat później przenieść się do Olimpii Szczecin. W biało-czerwono-niebieskich barwach środkowa pomocniczka zadebiutowała właśnie w nieudanym dla sosnowiczanek starciu z Ferencvarosem. W tegorocznej edycji Pucharu Polski oprócz Kornelii wrocławianki muszą mieć baczenie na inne zawodniczki, które mają na swoim koncie 4 gole. W tym gronie są także Agnieszka Jędrzejewicz, Nikol Kaletka (reprezentantka Polski) i Kinga Kozak. Widoczne jest więc rozłożenie odpowiedzialności na kilka zawodniczek. Niebezpieczna jest także Martyna Wiankowska, która walczy o koronę królowej strzelców w Ekstralidze (15 goli).
Kornelia Grosicka show 2 mecze 3 bramki w EkstraLidzeKobiet #sister @OlimpiaSzczecin @laczynaskobieca @LaczyNasPilka pic.twitter.com/5bNQRdNtU2
— Kamil Grosicki (@GrosickiKamil) August 19, 2019
Droga Śląska Wrocław do finału:
- 1/32 finału: Pomorzanin Toruń 0:8 Śląsk Wrocław
- 1/16 finału: Bielawa 0:7 Śląsk Wrocław
- 1/8 finału: Śląsk Wrocław 3:0 Sportis KKP Bydgoszcz
- 1/4 finału: Rekord Bielko-Biała 0:1 Śląsk Wrocław
- 1/2 finału: UKS SMS Łódź 0:1 Śląsk Wrocław
W tym sezonie wrocławski Green Gang rywalizował już z Czarnymi Sosnowiec, ale nie wygrał ani razu. Na Kłokoczycach lepsze okazały się rywalki (2:0), natomiast przy alei Mireckiego padł bezbramkowy remis. Dla podopiecznych Piotra Jagieła czwartkowy mecz będzie szansą na upiększenie klubowej gabloty o piąty Puchar Polski, a w grze są jeszcze przecież duże pieniądze, bo 400 tysięcy złotych, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ. Wrocławianki, czas na postawienie ostatniego kroku. Pierwszy gwizdek finału Pucharu Polski na stadionie w Puławach już w czwartek, 26 maja, o godzinie 17:30.