''Nie pamiętam tak abstrakcyjnego meczu'' (OPINIA EKSPERTA)

12.08.2022 (20:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/8/lpo_62f67ea10359b.jpg

fot.: Mateusz Porzucek

W niedzielnym meczu 5. kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław zagra na wyjeździe z Lechem Poznań. O szalonych okolicznościach awansu mistrza Polski w Lidze Konferencji Europy, trudnych początkach pracy trenera Johna van den Broma i potencjale Michała Skórasia, rozmawiamy z Krzysztofem Ratajczakiem, dziennikarzem Radia Poznań.



 

Lech Poznań do meczu ze Śląskiem przystępuje po wywalczonym w niesamowitych bólach awansie do 4. rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy (4:1 z Vikingurem Reykjawik). Bramka Islandczyków na wagę dogrywki w ostatniej akcji podstawowego czasu, to była chyba najgorsza możliwa informacja.

Na pewno tak. Ja na przestrzeni kilkudziesięciu lat, kiedy oglądam Lecha, nie przypominam sobie meczu, który byłby tak abstrakcyjny, niektórzy nazywają go już nawet najbardziej abstrakcyjnym. Po dwóch golach w pierwszej połowie wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą mistrza Polski, a nagle gol w piątej minucie doliczonego czasu postawił wszystko na głowie. Należy chyba docenić, że piłkarze, mimo pomruków trybun, tak to delikatnie nazwijmy, potrafili się jednak wziąć w garść i zdobyć te dwie bramki, a był jeszcze niewykorzystany rzut karny Afonso Sousy. Mecz totalna piłkarska karuzela, przedziwny, ja takiego czegoś nie pamiętam. To, co się wydarzyło w czwartkowy wieczór przy Bułgarskiej, świadczy o totalnie niestabilnym stanie drużyny Lecha i piłkarsko i emocjonalnie na obecnym etapie.

Wspomniał pan o sytuacji na trybunach, nastawienie kibiców do, bądź co bądź świeżo upieczonego mistrza Polski, zmieniło się w mgnieniu oka. Lech w tym sezonie przegrał oba domowe mecze w ekstraklasie (0:2 ze Stalą i 1:3 z Wisłą), czy teraz ta negatywna spirala nie będzie się już tylko nakręcać?

Ja z reguły patrzę na szklankę do połowy pełną, więc wydaje mi się, że w tej sytuacji potrzebne jest działanie we wspólnym interesie, a nie takie powiedzmy pogawędki, jakie chyba miały miejsce po końcowym gwizdku w czwartek. Liczę, że nawet ci najbardziej zagorzali, najbardziej sfrustrowani kibice Lecha pójdą po rozum do głowy i wszyscy będą pchali wózek w jedną stronę. Sam jestem bardzo ciekaw, jak to będzie wyglądało w niedzielę przeciwko Śląskowi, bo mówimy o klasycznym meczu-zagadce. Nie do końca wiemy jak będą potrafili zareagować zawodnicy Kolejorza i jak będą zachowywali się kibice przy okazji kolejnego spotkania. Wiadomo, że konfrontacje Lecha ze Śląskiem zawsze są ciekawe, mam  ogromną nadzieję, że to będzie takie wspólne podniesienie się po tej totalnej frustracji, mimo awansu, jaką przyniósł rewanżowy mecz w Lidze Konferencji Europy.

Nie sposób nie zapytać również o ogólną ocenę pierwszego miesiąca gry Lecha pod wodzą trenera Johna van den Broma. Punkt w trzech ekstraklasowych meczach to fatalny początek sezonu, ale jednak nadal tylko początek, czy te problemy mogą okazać się przejściowe?

Dałbym Holendrowi jeszcze trochę czasu. Mam wrażenie, że to rzeczywiście jest szkoleniowiec z trochę innego piłkarskiego świata niż polska ekstraklasa. Ma trochę trudności, co nieraz słychać w jego nadmiernie optymistycznych wypowiedziach, natomiast uważam, że to jest trener, który jeśli ogarnie, że ma piłkarzy nie do końca świadomych wykonywania poleceń, to myślę, że z tego może jeszcze coś pozytywnego wyniknąć. Cały czas uważam, że jeśli każdy z piłkarzy Lecha uruchomi o dziesięć – dwadzieścia procent więcej indywidualnego potencjału, to znowu może być drużyna, która będzie sobie radziła w polskiej lidze, a już na pewno z takimi rywalami, jak Vikingur czy luksemburski Dudelange w 4. rundzie kwalifikacji LKE.

Zawodnikiem, który przykuwa uwagę w ofensywie Lecha, choć często brakuje mu skuteczności, jest w ostatnich tygodniach Michał Skóraś. Czy w skali całego sezonu można oczekiwać od niego regularności w dokładaniu liczb?

Rozmawiałem z kilkoma szkoleniowcami, którzy są i w samym sztabie Lecha i blisko niego, ich zdaniem to jest niesamowity potencjał. Niektórzy ryzykowali nawet stwierdzenia, co mnie mocno zdziwiło, że większy od Kuby Kamińskiego (został właśnie sprzedany za 10 milionów euro do Wolfsburga – przyp. red.). Jednocześnie zwracano jednak uwagę, że świadomość tych umiejętności i wszystkie inne sprawy, Skóraś w pierwszej kolejności powinien poukładać sam sobie w głowie. Jego ogromnymi atutami są na pewno ofiarność, ambicja i nawet mimo tego, że ciągle gołym okiem widać braki, to na tle polskiej ligi może być bardzo wartościowy piłkarz dla Lecha.

Wcześniej przewinęło się również nazwisko rówieśnika Skórasia, podobnie jak on urodzonego w 2000 roku Portugalczyka Sousy. Z jego przenosinami do Poznania wiązano duże nadzieje, jednak na razie raczej ich nie potwierdza, co tylko podkreślił tym fatalnym karnym w czwartek. Opinie o nim szybko mogą obrócić się w tak negatywną stronę, jak w przypadku powszechnie krytykowanego przez kibiców Kristoffera Velde?

Myślę, że nie pracuje na podobną opinię. Tutaj sympatycy Kolejorza raczej widzą absolutnie większe możliwości niż u Norwega. Nie lubię czepiać się polskiej ligi, bo jest jednak nasza, ale chwilami bywa jednak toporna, nadmiernie fizyczna i zanim piłkarz o takich parametrach jak Sousa w tym wszystkim się odnajdzie, trochę podbuduje, przyzwyczai, to trochę czasu musi minąć. Pół-żartem, pół-serio, po tym karnym czytałem też już jakieś opinie na forach, że w Poznaniu po prostu doszło do nieporozumienia, zbieżności nazwisk, miał być Rząsa, a jest Sousa. Takie przejęzyczenie.

To jeszcze zapytam o przewidywania na dalszą część jesieni, bo pamiętamy, jak Lech w 2020 roku awans do fazy grupowej Ligi Europy przypłacił zupełnie rozczarowującym sezonem w ekstraklasie. Kibice przy Bułgarskiej muszą przygotować się na powtórkę z historii?

Być może wydam się bardzo naiwnym optymistą, ale w tym momencie uważam, że będzie zupełnie inaczej. Przypuszczam, że do końca okienka transferowego mistrza Polski wzmocni jeszcze jeden albo dwóch zawodników. Nie chcę mówić do jakich formacji, ale można się spodziewać, że pewne ruchy zostaną wykonane, chociażby pod naciskiem tych rozgoryczonych kibiców, o których rozmawialiśmy. To będą trochę wymuszone zmiany, jednak można oczekiwać, że jakościowe, więc jestem jakoś dziwnie spokojny, że nie powtórzy się sytuacja z sezonu 2020/2021, kiedy na ławce Lecha siedział Dariusz Żuraw (wiosną zastąpił go już Maciej Skorża – przyp. red.). Kolejorzowi, tak jak każdej drużynie w takiej sytuacji, potrzebna jest po prostu seria wygranych. To dałoby pozytywnego kopa. Teraz wygląda dramatycznie, ale jeżeli ta drużyna zacznie grać zespołowo, a piłkarze uruchomią nawet tylko około osiemdziesięciu procent swoich potencjału, to już wtedy powinni radzić sobie z większością krajowych rywali.

ZOBACZ też: Jakim składem na Lecha Poznań?

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.