''Skorża szuka elementu zaskoczenia'' (OPINIA EKSPERTA)

30.03.2022 (06:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/3/lpo3_624337283900c.png

fot.: Paweł Kot

Śląsk w 27. kolejce ekstraklasy zagra przed własną publicznością z Lechem Poznań. O efektownym stuleciu, szerokiej kadrze i niespokojnych wodach przy Bułgarskiej rozmawiamy z Krzysztofem Ratajczakiem, dziennikarzem Radia Poznań.



 

Lech Poznań spędził przerwę na kadrę po efektownym zwycięstwie z Jagiellonią Białystok (3:0) przy komplecie publiczności na stulecie klubu. Wygrana, która była potrzebna chyba nie tylko w kontekście tabeli, ale i nastrojów po wcześniejszych mniej udanych meczach z Rakowem (0:1) oraz Wisłą Kraków (1:1)?

Zdecydowanie tak, a ja myślę, że z tego rocznicowego meczu jest jeszcze jeden zysk – Lech pokazał, że jednak potrafi grać pod presją, bo przy specjalnej oprawie oraz ponad 40 tysiącach kibiców, wcale nie jest łatwo się odnaleźć. I pierwsza połowa to przede wszystkim była walka z presją, podświadomość, że przy takim przyjemnym, ale jednak ciśnieniu z trybun, dopiero wchodzi się na odpowiedni poziom. Piłkarze Jagiellonii też mieli jeszcze trochę więcej sił do biegania, czym też nie ułatwiali sprawy gospodarzom, ale nie demonizowałbym tej sytuacji. Już w drugiej części zobaczyliśmy, że dobre zmiany trenera Macieja Skorży oraz nabranie rytmu gry, pozwoliło odnieść niesamowicie cenne zwycięstwo i ono może napędzić Lecha w cały czas trudnym boju o mistrzostwo Polski.

Wiosną było też już kilka meczów, w których zmiany nie pomagały Lechowi, a wręcz czasami kosztowały stratę punktów, jak przeciwko Cracovii (3:3). Weryfikacji ulega popularna jesienią teza o bardzo szerokiej i równej kadrze Kolejorza, czy to zbyt radykalne postawienie sprawy?

Zdecydowanie zbyt mocne. Może nie jest to powszechna wiedza, ale ten zespół był naprawdę mocno doświadczony także przez zawirowana covidowe w końcówce zimowego zgrupowania w tureckim Belek. Stąd też być może wejście w ten rytm meczowy następuje nieco powoli. Uważam natomiast, że ci wszyscy zawodnicy systematycznie dochodzą już do pełni formy, dowód tego ostatnio dał choćby Joao Amaral, który nie był w pełni sił, jednak jego zmiana z Jagiellonią pokazała, że i on dochodzi do siebie. A wiadomo co znaczy dobrze usposobiony tak kreatywny gracz jak Amaral dla Kolejorza. Zatem tutaj w dalszym ciągu trochę bym usprawiedliwiał, sądzę, że jeśli nie jest to obecnie najlepsza piłkarska kadra w kraju, to absolutnie jedna z trzech topowych, co zresztą widać po składzie podium. Myślę, że Lech już dawno nie miał tak szerokiej i dobrze zbilansowanej kadry, natomiast żeby nie było niemiłej niespodzianki we Wrocławiu trener Skorża musi sobie to wszystko szybko poukładać. Na pierwszy plan wysuwa się przecież kontuzja Bartosza Salamona w meczu Szkocja – Polska (1:1), ale nie zapominajmy, że jeszcze we wtorek przeciwko Węgrom (1:1) w barwach kadry U-21 występowali Kuba Kamiński, Filip Marchwiński i Michał Skóraś, ten ostatni w doliczonym czasie zdobył nawet bramkę z rzutu karnego. Superrezerwowym reprezentacji Szwecji w półfinale mundialowych baraży z Czechami (1:0 po dogrywce) okazał się też Jesper Karlstrom.

Wspomniał pan o Salamonie, jego w tym sezonie w ligowym meczu Lecha zabrakło tylko raz i od razu przełożyło się aż na trzy stracone bramki przeciwko Cracovii. To osłabienie duże czy bardzo duże?

Nie, to jest po prostu osłabienie ograniczające pole manewru trenerowi przy ustalaniu składu. Ja cały czas podkreślam, że nieszczęście jednego to szansa dla innych. Nie można przesadzać, są przecież Lubomir Satka czy Antonio Milić, a z Dynama Kijów w ostatnich tygodniach, wiadomo z jakich powodów, wrócił też Tomasz Kędziora. Nie można także zapominać o głodnym gry, solidnym, defensywnie usposobionym Mateuszu Skrzypczaku oraz Barry Douglas, który również zna już smak mistrzostwa Polski z Lechem. Naprawdę jest w kim wybierać. Myślę, że takie problemy w naszej lidze chciałby mieć pewnie każdy trener.

Walka o tytuł w 2022 roku stała się dla Kolejorza zdecydowanie bardziej wymagająca niż w pierwszej części sezonu – przez całą jesień przegrał dwa ligowe mecze, teraz już tyle samo. To zaskoczenie, czy może rywale po prostu nauczyli się drużyny z Bułgarskiej?

Pewnie nauczyli, bo Lech przynajmniej te pierwsze spotkania rozgrywał dosyć czytelnie, bez elementu zaskoczenia, które trener Skorża musi wymyślić na następne kolejki. I mówię tutaj nie tylko o ekstraklasie, ale zupełnie poważnie także o trzecioligowej Olimpii Grudziądz, do której jego zespół pojedzie kilka dni po meczu we Wrocławiu w ramach półfinału Pucharu Polski. Kolejorz musi być trudniejszy do rozszyfrowania, żeby osiągać sukcesy, ale sądzę, że choćby takie mecze jak wspomniany z Jagiellonią, pokazują, że szkoleniowiec zespołu z Poznania jednak potrafi wyciągać wnioski.

Wiosną tego wymagały szczególnie mecze na obcych stadionach – tylko jeden z czterech zaowocował zwycięstwem.

I wnioski również z tych wyjazdów, w których ostatnio było sporo dziwnie traconych punktów, często po własnych błędach. Ja patrzę na to wszystko raczej optymistycznie, jednak trener Skorża naprawdę ma coś do udowodnienia. W 2015 roku co prawda zdobył już mistrzostwo Polski z Lechem, ale w myślach kibiców cały czas powracają słowa obecnie szefa rady nadzorczej, a wcześniej właściciela całego klubu Jacka Rutkowskiego, który wiele lat temu określił Skorżę jako dobrego kapitana na spokojne wody, gorzej jednak, kiedy woda zaczyna falować. Teraz trochę faluje, bo walka o mistrzostwo nabiera rumieńców, ale oczekiwania w Poznaniu są jednoznaczne. W piątek w meczu przeciwko Śląskowi nie będę życzył powodzenia mojemu ulubionemu duetowi trenerskiemu Piotr Tworek – Adam Szała, ale w następnej kolejce przeciwko Rakowowi w Częstochowie już jak najbardziej.

ZOBACZ też: Tworek: Nie będę udawał kogoś, kim nie jestem (WIDEO)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.