''To jest wynik ponad stan'' (OPINIA EKSPERTA)

11.11.2022 (06:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/3/legia_6227388c76f8b.png

fot.: Paweł Kot

W ostatnim meczu w 2022 roku Śląsk Wrocław w niedzielę podejmie Legię Warszawa. O awansie w Pucharze Polski po rzutach karnych, bramkarzu-odkryciu i Robercie Pichu rozmawiamy z Piotrem Kamienieckim, dziennikarzem TVP Sport.



 

Legia Warszawa we wtorkowy wieczór awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski, jednak dopiero po konkursie rzutów karnych w Gdańsku (2:2 po dogrywce). To był chyba nadspodziewany trudny mecz?

A ja bym powiedział, że wręcz przeciwnie. Każdy w Warszawie spodziewał się, że w tym spotkaniu będzie trudno i może się skończyć nawet dogrywką czy właśnie karnymi. Trochę pokazał to już ligowy mecz rozegrany kilka dni wcześniej przy Łazienkowskiej. Legia z pewną dawką szczęścia, z pewną dawką walki zdołała ten wynik odrobić, ale przecież przegrywała. Też nie oszukujmy się, Lechia to nie jest już ta sama drużyna, która była na samym początku sezonu, jakiś słabeusz, tylko widać rękę nowego trenera Marcina Kaczmarka. Ta słynna nowa miotła odcisnęła już jakiś swój efekt. We wtorek skończyło się 120 minutami i karnymi, ale najważniejszy z perspektywy Legii był awans. W tym sensie można powiedzieć, że wszystko jest zgodnie z planem.

Niespodziewanie najlepszym strzelcem warszawian w tym sezonie, jest Filip Mladenović (obaj mają po pięć goli w lidze). Czy taka efektywność Serba jest zaskoczeniem? A może po przyjściu trenera Kosty Runjaicia otrzymał nowe, bardziej ofensywne zadania?

Na tego zawodnika musimy przede wszystkim patrzeć z kilku różnych stron. Po pierwsze to motyw pełnego wyzdrowienia, tego, że przeszedł odpowiednie zabiegi w Belgradzie pod koniec poprzedniego sezonu, teraz sam podkreśla, że wreszcie jest zdrowy i może wszystko. Po drugie, ofensywne nastawienie wahadłowych i kiedy on ma dużo swobody, widać ile swoim poruszaniem jest sobie w stanie wykreować wolnego miejsca, wolnej przestrzeni. A to z kolei wpływa na to, że może oddać strzał, może dośrodkować, to z kolei siłą rzeczy przekłada się na liczby. Po trzecie, ja się śmieję, że to syndrom wygasającego kontraktu, bo ostatnie miesiące tej obecnej umowy, czyli zrozumiałe jest, jak bardzo piłkarz chce się pokazać. To gość, który zrobił bardzo duży postęp względem poprzedniego sezonu, bo na razie z jego udziałem w Legii jest wielkie falowanie. Pierwszy rok wiadomo, był fantastyczny, zakończony tytułem MVP sezonu, drugi więcej problemów, kłopotów, powiedziałbym taki naznaczony szarzyzną. Ten obecny, trzeci, zapowiada się, że będzie całkiem przyzwoity, dobry, już taki jest. Każdy powinien uważać na tę lewą flankę za sprawą Mladenovicia.

Ten sezon jest też bardzo dobry dla 20-letniego bramkarza Kacpra Tobiasza, który po wiosennym wypożyczeniu do pierwszoligowego jeszcze Stomilu Olsztyn, jest już ekstraklasowcem pełną gębą. Można go nazwać największym odkryciem trwającego sezonu w Legii?

Ciekawe pytanie. Wszedł tak naprawdę z marszu, zaczął bronić i przede wszystkim nie popełnia błędów. Jeszcze latem było dużo dyskusji, że stawiając na młodego bramkarza, trzeba się liczyć z tym, że te pomyłki będą się pojawiały i może dochodzić do jakichś trudniejszych sytuacji. Fakt jest taki, że kończymy rundę, a Tobiasz nie ma żadnej znaczącej pomyłki na swoim koncie. Na szybko myśląc, chyba możemy stwierdzić, że to jest największe odkrycie Legii. Pewny punkt i nie dziwi mnie, że jest rozpatrywany pod kątem reprezentacji Polski U-21, a pojawił się temat nawet tej seniorskiej. Mówimy o czołowym bramkarzu ekstraklasy.

Interesuje mnie też pańska ocena Roberta Picha, czyli zawodnika, który latem stał się bohaterem transferu, który zaskoczył chyba wszystkich we Wrocławiu i Warszawie. Jaka jest jego ocena z perspektywy stolicy po rundzie jesiennej?

Ja postrzegałem tego zawodnika w momencie transferu jako takiego, który ma wchodzić z ławki. Dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński powiedział takie mądre zdanie, że nie każdy zawodnik trafiający do danego klubu będzie jego gwiazdą i to się potwierdza w kontekście Picha. Słowak został sprowadzony po to, żeby wnosić doświadczenie, dorzucić na przykład coś ekstra w ciągu dwudziestu minut obecności na boisku. Użyję porównania bardzo na wyrost, ale jeśli Kamil Grosicki jedzie z reprezentacją Polski na mistrzostwa świata w Katarze, żeby zagwarantować właśnie piętnaście – dwadzieścia minut tego „turbo”, to podobnie czegoś fajnego do gry Legii ma dodawać Pich. Na początku sezonu występował, bo trzeba było doprowadzić do formy Makanę Baku, było inne ustawienie, a teraz pełni taką rolę, która po prostu jest potrzebna. Były zawodnik Śląska nie kłóci się o swoje miejsce w zespole, nie ma większych ambicji przez wiek, żeby być czołową postacią, ale ciągle może być bardzo przydatnym punktem zespołu i właśnie tak go postrzegam. Warto mieć kogoś takiego w drużynie, nawet jeśli to nie będzie gwiazda, pierwszoplanowa postać, tak jak choćby w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu we Wrocławiu.

Jaka będzie ocena pierwszej rundy Legii pod wodzą trenera Runjaicia? W tym momencie siedem punktów straty do liderującego Rakowa, oczywiście może być mniej, brak zwycięstw w topowych meczach przeciwko częstochowianom (0:4), Lechowi (0:0) czy Pogoni (1:1). To jest zadowolenie, może połowiczne zadowolenie?

Powiedziałbym, że mimo wszystko, trener Runjaić na dziś w Warszawie robi wynik ponad stan. Legia ma krótką ławkę, nie oszukujmy się, są ciekawi piłkarze, jest potencjał, ale to nadal zespół budzący się po kosmicznym kryzysie. Taki sezon, jak poprzedni, pełen wielu bolesnych momentów i wstydliwych chwil, zostawia rysę na tym wszystkim, co się dzieje dookoła. Legia się odradza. Wiadomo, że przy Łazienkowskiej każdy zawsze oczekuje gry o mistrzostwo. Jednak jeśli spojrzymy z chłodną głową, to po tym wszystkim, co się działo, sytuacja jest co najmniej dobra. Rokująca, żeby znowu wrócić do gry o najwyższe cele, o europejskie puchary, a to jest jednak najważniejsze dla Legii, żeby odrodzić się pod tym kątem.

ZOBACZ też: Plusy i minusy meczu z Sandecją

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.