Zdarzyło się wczoraj: Pożegnanie z duetem

13.06.2022 (18:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2021/6/jawny_60c5f3cf02374.jpg

fot.: Paweł Prochowski / slaskwroclaw.pl

Imponujący sezon na drugoligowych boiskach szybko zaowocował ofertą z wyższej klasy rozgrywkowej dla trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego. 13 czerwca 2021 roku obaj szkoleniowcy oficjalnie rozstali się z Oporowską, jednak historia, przynajmniej częściowo, szybko zatoczyła koło. Zapraszamy na materiał z cyklu "Zdarzyło się wczoraj", w którym przypominamy wydarzenia sprzed lat.



 

Przed rozpoczęciem sezonu 2020/2021 nie było chyba takiego śmiałka wśród kibiców Śląska Wrocław, który przewidziałby tak dobry czas drugoligowych rezerw. Drużyna prowadzona przez duet Piotr Jawny – Marcin Dymkowski wywalczyła awans wiosną 2020 roku dzięki 1. miejscu w tabeli w momencie przerwania rozgrywek z powodu pandemii, jednak szybko zaczęła udowadniać, że na wyższym szczeblu nie znalazła się przypadkiem. Drugi zespół wrocławian już jesienią potrafił zaskakiwać faworyzowaną Chojniczankę (2:0) czy Stal w Rzeszowie (3:0), a zaskakująco wysokie 7. miejsce po pierwszej części sezonu pozwalało analizować, czy przepisy dopuszczają możliwość awansu rezerw do I ligi. Wiosna dla Śląska II zaczęła się co prawda od zaledwie dwóch punktów zainkasowanych w pierwszych czterech meczach, cała reszta dostarczała jednak praktycznie samych powodów do zadowolenia.

PRZEŁAMANIE ZA PÓŹNO

Wrocławianie utrzymywali się w górnej połowie tabeli, blisko strefy barażowej, jednak ich bolączką niespodziewanie okazały się mecze przed własną publicznością. Dość powiedzieć, że Śląsk II w kwietniu i maju 2021 roku nie wygrał żadnego z pięciu spotkań przy Oporowskiej, a gdy w ostatniej kolejce nadeszło efektowne przełamanie ze spadającymi Błękitnymi Stargard (5:1), było już za późno. Wrocławianom w końcowym rozrachunku do miejsca w barażach o grę na zapleczu ekstraklasy zabrakło zaledwie punktu, jednak forma młodego zespołu zbudowanego przez trenerów Jawnego i Dymkowskiego, nie umknęła uwadze klubów z wyższych klas rozgrywkowych. W dniu meczu z Błękitnymi obaj szkoleniowcy wiedzieli już, że siedzą na ławce Śląska II po raz ostatni, a 13 czerwca oficjalnie rozwiązali kontrakty za porozumieniem stron, by związać się ze zdegradowanym właśnie z ekstraklasy Podbeskidziem Bielsko-Biała.

"Wraz z Marcinem jesteśmy ambitnymi ludźmi, czekaliśmy na taką szansę i chcemy postawić kolejny krok na naszej trenerskiej drodze. Pragniemy podziękować władzom Śląska za zrozumienie i dobra wolę. Dziękujemy także wszystkim zawodnikom, trenerom i pracownikom klubu za te wyjątkowe lata spędzone wspólnie przy Oporowskiej" -

- mówił wtedy cytowany przez oficjalną stronę wrocławian trener Piotr Jawny.

ROZBITY BENIAMINEK

Pierwsza runda trenerów Jawnego i Dymkowskiego pod Klimczokiem nie rozpoczęła się najlepiej, bo na premierowe zwycięstwo musieli poczekać do 5. kolejki, jednak z biegiem czasu sprawy zaczęły się układać po ich myśli. Jeszcze przed końcem ubiegłego roku ich Górale zanotowali zwycięstwa z również celującym w awans ŁKS (2:1) czy prowadzonym przez obecnego trenera Śląska Ivana Djurdjevicia Chrobrym Głogów (2:1). Zwieńczeniem jesieni było jednak rozbicie późniejszego beniaminka ekstraklasy Widzewa Łódź aż 4:0, a recenzje dotyczące ich pracy w przerwie między rundami były cokolwiek optymistyczne. Podbeskidzie wydawało się zespołem, który najtrudniejszy moment w sezonie 2021/2022 już przetrwał, jednak po dziewięciu meczach z rzędu bez zwycięstwa od początku ligowej wiosny, w Bielsku-Białej zdecydowano się na rozstanie z duetem wrocławskich szkoleniowców. Co ciekawe, dwanaście miesięcy po odejściu z rezerw Marcin Dymkowski… znowu pracuje przy Oporowskiej – właśnie dołączył do nowobudowanego sztabu Ivana Djurdjevicia.

ZOBACZ też: Poznaliśmy plan letnich sparingów WKS-u