Czerwona puszka Pandory
15.10.2022 (20:00) | Krzysztof Rakowiczfot.: Paweł Kot
O Śląsku Wrocław znowu głośno! Najpierw kuriozalna bramka samobójcza autorstwa Javiera Hyjka w meczu ze Stalą (0:2), potem wypuszczenie piłki z rąk Michała Szromnika w meczu z Wartą Poznań (0:2), a teraz hat-trick... liczony w czerwonych kartkach. WKS w meczu z Radomiakiem obejrzał więcej czerwonych kartoników niż przez ostatni rok. Wykluczenie dla Łukasza Bejgera jest w pełni uzasadnione, ale czy pozostałe dwa dla Konrada Poprawy i Diogo Verdaski też? To rozważymy w tekście w ramach #EchaMeczu!
Sobotnie popołudnie w Radomiu, gdzie Radomiak podejmował Śląsk. Do przerwy to wrocławianie przeważali, a świadczyło o tym posiadanie piłki (63% na korzyść Śląska). Wszystko zmieniło się w 64. minucie spotkania, kiedy po błędzie Patricka Olsena do klarownej sytuacji mógł dojść Roberto Alves. Mógł, ale nie doszedł, ponieważ Łukasz Bejger postanowił przerwać akcję faulem. Młodzieżowiec Śląska postąpił słusznie, gdyż w innym przypadku napastnik gospodarzy wyszedłby sam na sam z golkiperem WKS-u, ale jako, iż był to faul na ostatnim zawodniku, sędzia Łukasz Kuźma nie mógł podjąć innej decyzji niż czerwona kartka. Ta akcja otworzyła puszkę Pandory.
Mimo, że Bejger chciał uchronić Śląsk od utraty bramki, to jednak mu się to nie udało, ponieważ Konrad Poprawa wyleciał z boiska za drugi żółty kartonik, a dwie minuty później piłkę w siatce umieścił Maurides. Chciałoby się rzec, że limit pecha został wyczerpany, ale chwilę później drugą żółtą kartkę otrzymał jedyny stoper na boisku Diogo Verdasca i Śląsk grał ośmioma zawodnikami. Efekt? Kolejna skuteczna akcja Mauridesa i podopieczni Ivana Djurdjevicia wracają do Wrocławia z zerowym dorobkiem i dwiema straconymi bramkami.
O JEDNĄ KARTKĘ ZA DUŻO
Nad pierwszą żółtą kartką dla Poprawy można polemizować. Kontakt z rywalem był niewielki, piłkarz Radomiaka dał dużo od siebie, stoper Śląska został ukarany żółtkiem już w dziesiątej minucie meczu. Łukasz Kuźma mógł w tej sytuacji tylko upomnieć zawodnika wrocławian, tym bardziej, że to było jego pierwsze przewinienie.
Druga kartka koloru żółtego bardziej oczywista, Poprawa podjął próbę odebrania piłki wykonując wślizg od tyłu, jednak zahaczył o nogę zawodnika gości. Gdyby arbiter spotkania jedynie upomniał 24-latka na początku meczu, ten dokończyłby mecz na boisku tylko z jedną żółtą kartką.
NA TYM NIE POLEGA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Natomiast o czerwonej kartce dla portugalskiego stopera Śląska zadecydowała nieodpowiedzialność. W ostatnich minutach spotkania Verdasca wdał się w ostrą dyskusję, przez co obejrzał drugą żółtą kartkę (na początku drugiej połowy został ukarany po raz pierwszy za oczywisty faul).
Zachowanie Portugalczyka nie obejdzie się bez konsekwencji ze strony klubu, o czym Ivan Djurdjević nie omieszkał wspomnieć na pomeczowej konferencji prasowej:
- Tak, są kary. Za kartkę spowodowaną protestami płaci się karę, za kartkę w walce nie, bo to jest normalne
- powiedział Serb.
Trzy czerwone kartki pokazane zawodnikom jednej drużyny to faktycznie niecodzienne zjawisko. Nasza pamięć nie sięga do meczu, w którym Śląsk oglądał czerwień trzykrotnie. Sam Ivan Djurdjević nie spotkał się z taką sytuacją:
- Nie, ani jako piłkarz ani trener, szkoda tej bramki w ostatnich sekundach, ale musimy trzymać emocje w ryzach
- rzekł szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej.
Ostatni mecz z udziałem Trójkolorowych, gdzie sędzia trzy razy sięgał po kartkę koloru czerwonego odbył się prawie dziesięć lat temu! Sezon 2012/2013, obrońca tytułu mistrzowskiego Śląsk Wrocław podejmował Jagiellonię Białystok. Wrocławianie prowadzili do 71. minuty 3:0, ale przez czerwoną kartkę dla Amira Spahicia goście zdołali nadrobić straty i w konsekwencji zremisować mecz 3:3. Nie licząc obrońcy WKS-u, Szymon Marciniak wyrzucił z boiska dwóch zawodników drużyny z Białegostoku: Ugo Ukaha i Filipa Modelskiego.
KURIOZALNA SYTUACJA KOSZTUJE 0:2
Jeśli Wojskowi popełnią kolejny niespodziewany błąd, to można postawić zakład na porażkę wrocławian 0:2 i szanse na wygraną byłyby duże, a to wszystko dlatego, że trzy sytuacje wymienione na wstępie, które wybiły Śląsk na czołówki gazet sportowych za każdym razem doprowadzały do porażki zespołu z Oporowskiej 0:2. Najpierw ''dwójka'' od Stali Mielec, następnie od Warciarzy, a teraz od Radomiaka i to w doliczonym czasie gry. W ostatnim czasie zielono-biało-czerwoni są bohaterami kuriozalnych sytuacji zdecydowanie za często. Nawet w końcówce poprzedniego sezonu nie było tylu spektakularnych wydarzeń, jak obecnie. Ivan Djurdjević ma teraz sporo do myślenia, by w końcu nabrać regularności w zdobywaniu punktów i chociażby poszukania serii dwóch zwycięstw z rzędu.
W następnym meczu zabraknie Łukasza Bejgera, ponieważ został on wyrzucony z boiska za bezpośrednią czerwoną kartkę. Natomiast Poprawa i Verdasca zeszli z boiska za dwie żółte kartki, a że w tym sezonie żaden z nich nie uzbierał czterech, to obaj mogą zagrać w następnym spotkaniu. Miejmy nadzieję, że limit pecha się wyczerpał.