Weekend inny niż wszystkie

Weekend przeznaczony na mecze 1/16 finału Pucharu Polski na przełomie października i listopada to nie plan awaryjny spowodowany rozwojem pandemii. Takie rozwiązanie zostało przedstawione już w pierwotnym terminarzu bieżącego sezonu, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pomysł na papierze wyglądał lepiej niż w rzeczywistości.

Przekładanie ligowych spotkań w poprzednich tygodniach spowodowało, że Śląsk po październikowej przerwie reprezentacyjnej zagrał trzy razy na przestrzeni sześciu dni. Z kolei w ciągu czterech tygodni po ostatnim meczu z Jagiellonią, wyjdzie na boisko… dwukrotnie.

Akurat aktualną przerwę wrocławianie zafundowali sobie sami. Podczas, gdy dziś praktycznie wszyscy jego ekstraklasowi rywale walczą o awans do 1/8 finału Pucharu Polski, piłkarze Vitezslava Lavicki muszą obejść się smakiem, bo w połowie sierpnia w niewiarygodnych okolicznościach wypuścili z rąk zwycięstwo na stadionie pierwszoligowego ŁKS (2:2 po dogrywce, porażka w karnych).

Puchar Polski w ten weekend wstrzymał nie tylko Ekstraklasę, ale również niższe ligi szczebla centralnego. To oznacza, że na boisko w najbliższych godzinach nie wyjdą także piłkarze drugoligowych rezerw Śląska, którzy nie grają już w pucharze po tym, jak w lipcowym finale na szczeblu wojewódzkim przegrali w derbach Wrocławia ze Ślęzą.

Aktualna sytuacja piłkarzy Piotra Jawnego jest inna od pierwszej drużyny o tyle, że już na środę zaplanowano 11. kolejkę 2.ligi. Wówczas drugi zespół zielono-biało-czerwonych zagra w Krakowie z Hutnikiem.

Po raz ostatni Ekstraklasa ustąpiła miejsca w weekend Pucharowi Polski (właśnie na mecze 1/16 finału) ponad siedem lat temu – między 4. a 5. kolejką sezonu 2013/2014. Wtedy jednak nie przerwano gry na drugim i trzecim poziomie rozgrywkowym, a jedynie przekładano mecze drużyn uczestniczących w PP.

Partnerem głównym ŚLĄSKnetu jest firma Superbet - sprawdź najnowsze promocje!