Djurdjević: Brakowało nam takiego meczu
08.10.2022 (17:33) | Mateusz Włosekfot.: Paweł Kot
Po wygranym przez Śląsk Wrocław meczu z Górnikem Zabrze 4:1 (2:0) na pytania dziennikarzy odpowiedział szkoleniowiec WKS-u, Ivan Djurdjević.
Po słabszym meczu z Wartą zagraliśmy tak jak sobie życzymy, od początku do końca. Mieliśmy pełną kontrolę pod każdym względem. To są takie momenty budowania zespołu, takich meczów będziemy mieli wiele. To są momenty, w których buduje się grupa i zespół. Po problemach kadrowych boisko opuścili kluczowi zawodnicy i wskoczyli nowi. W takich trudnych momentach i z problemami kadrowymi, gdy boisko opuszczają kluczowi zawodnicy, to dla mnie nic dziwnego, tak wygląda ten proces. Nam brakowało takiego meczu. Nie daliśmy Górnikowi opcji, by coś sobie stworzył.
To był zbyt miękki rzut karny jak na tak „twardego” arbitra. W tym tygodniu z Wartą też nam cofnął rzut karny (był sędzią VAR – przyp.red.) Zawsze mówię prawdę, nie mam problemu, że się boję. Staram się jako pierwszy trener, żeby te emocje były opanowane, ale ten karny trochę nam uwarunkował później mecz. Nie mieliśmy wrażenia, że te spotkanie może pójść w złą stronę. Na początku sezonu komunikujemy w zespole, że każdy zawodnik w pewnym momencie będzie potrzebny w zespole. Łukasz Bejger i Rafał Leszczyński chcieli wspierać kolegów, którzy grają. Kiedy jest moment wejścia, to trzeba zrobić swoją robotę. Oni dzisiaj dają przykład, że o to właśnie chodzi. Wygrana nas bardzo cieszy, ale nie będziemy pracować ani mniej ani więcej. Przed nami dużo pracy.
Te zwycięstwo musi smakować wybitnie w obliczu problemów kadrowych, o których mówił pan przed spotkaniem. Łukasz Bejger wrócił do składu - jak to możliwe, że on tak długo nie grał? Nie chodzi już nawet o to, że zaliczył dwie asysty i strzelił gola, ale po prostu dobrze wyglądał.
Ważne, żeby zawodnik, który wchodzi, był gotowy. Dzisiaj graliśmy piątką obrońców i wiedzieliśmy, że Łukasz może mieć problem w czwórce. Bo nie jest mocny w powietrzu i w grze jeden na jeden. Nie chcieliśmy nic kombinować. Wiemy, że Łukasz dobrze wygląda w takim systemie na boku. Ma swoją jakość i on sam wie, że musi być powtarzalny, na te następne mecze także będzie potrzebny. Profesjonalny zawodnik ma być gotowy cały czas do gry.
Czy te urazy Dennisa Jastrzembskiego i Nahuela Leivy są poważne?
Dennisowi wyskoczył bark i później wskoczył na swoje miejsce, a to jest bardzo bolesne. Z kolei Nahuel został uderzony w ścięgno Achillesa już na meczu z Piastem. Teraz musiał zejść w trakcie meczu i będzie pauzował od dwóch do trzech tygodni. Zbyt dużo jest takich momentów. To są wszystko sprawy boiskowe, na które nie mamy wpływu w przeciwieństwie do Patryka Janasika i Martina Konczkowskiego, którzy są kontuzjowani.
Wprowadził pan Schwarza na nietypową pozycję, bo grał bliżej bocznej strefy boiska. Można to odczytywać tak, że skrzydłowi np. w osobach Piotra Samca-Talara muszą obawiać się o miejsce w składzie?
Ne szukałbym takiego negatywu w tym wszystkim. To jest inny system, w Rakowie Częstochowa Schwarz grał w takim systemie 2-3 lata. To jest wszystko omówione. Dla niego to było czytelne już z poprzednich lat. Po drugiej bramce Górnik wykonał zmianę - Kanji Okunuki przeszedł do środka pola, a Robert Dadok zszedł na bok. Wiedzieliśmy, że będą dostarczać piłki do Lukasa Podolskiego przez środek boiska. Chcieliśmy zagęścić środek pola i Schwarz z punktu widzenia taktycznego był dobrym ruchem.
Wspomniał już trener o nietypowym ustawieniu z piątką obrońców. Wynik jest dobry, jest szansa by zostać z tym na dłużej?
To są decyzje, na które reaguje się cały czas. My musimy przygotować zespół na dany mecz. W meczu z Wartą mieliśmy jeden pomysł, który nie wypalił. Dzisiaj ten plan nam się udał. Zespół był podpasowany, na to co chcieliśmy grać. Chcieliśmy zneutralizować przerzuty Górnika, dlatego rozszerzyliśmy strefę obronną do pięciu zawodników. Później goście szukali gry przez środek, więc też zagęściliśmy ten obszar boiska. Widzieliśmy, ile mamy urazów. Trzeba codziennie robić coś nowego, to jest piłka nożna.
Aktywność i pazerność Erika Exposito była imponująca. Wyglądał on zdecydowanie lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Czy wrócił już stary dobry Erik?
Nie sam Erik, ale jako zespół wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej. To są naturalne rzeczy. Zaangażowanie było na wysokim poziomie, chcemy tego. Nie przyspieszymy ani nie zwolnimy tego procesu rozwoju. Cieszy, że ta drużyna zawsze chce. Dla nas to część procesu, budowy więzi. Ta walka nam dzisiaj pomogła i przekłuliśmy gorsze momenty w lepsze.
Czy ta decyzja z Rafałem Leszczyńskim w bramce była podjęta nagle, czy myśleliście już o tym wcześniej?
Skomentowaliśmy to już na początku tygodnia. Daliśmy po prostu szansę innym zawodnikom i Michał Szromnik przyjął tą decyzję normalnie. Każdy się czuje lepiej, jak gra, ale Michał jako kapitan przyjął to po męsku. Rafał dzisiaj tez nie miał łatwo, bo nie jest proste wyjść w takim momencie. Karol Borys pojawił się później, bo nie chcieliśmy aż tak bardzo obciążać tego młodego zawodnika.
Patrick Olsen jest pierwszym po Michale Szromniku kapitanem, czy z czego wynikała ta decyzja o przyznaniu mu dzisiaj opaski?
Nie wiem dokładnie, jaka jest kolejność, ale Erik jest w tym rankingu czwarty, dlatego Olsen przejął opaskę. Widzieliśmy dzisiaj, że zespół skomunikował się i kontrolował sytuację na bieżąco. To jest taki plus. Musimy być powtarzalni.