Śląsk od kuchni: Organizacja wyjazdów
26.03.2023 (16:00) | Marcin Sapuń
fot.: Marcin Folmer
W marcu bardzo dużo mówiło się o organizacji spotkań wyjazdowych w Śląsku. Jak wygląda dzień meczowy poza Wrocławiem i jakie zmiany podjęto w tym sezonie? O całej organizacji opowiedział nam kierownik drużyny Szymon Mikołajczak.
Na co dzień kibice WKS-u żyją piłkarskimi emocjami, które w obecnym sezonie są serią niewiadomych. Trójkolorowi potrafią zagrać dobre spotkania z czołówką tabeli, by tydzień później w kiepskim stylu przegrać pomimo bycia nawet nieznacznym faworytem. Jednak w trakcie przerwy reprezentacyjnej postanowiliśmy zainteresować się tematem wyjazdowych spotkań, a uściślając, ich organizacji. W związku z tym zaczerpnęliśmy wiedzę u kierownika pierwszego zespołu Szymona Mikołajczaka, który od najmłodszych lat jest związany z wrocławskim klubem.
WYJAZD NAJLEPIEJ W DNIU MECZU
W poprzednich sezonach wrocławianie bardzo często jeździli do innych miast dzień przed planowanym meczem. Jeszcze rano przed podróżą odbywali trening przy ulicy Oporowskiej, po czym wyruszali klubowym autokarem, by na miejscu zameldować się w godzinach popołudniowych. Później między 18 a 19 na zawodników czekał jeszcze wspólny posiłek, a następnego dnia rano spacer lub rozruch na boisku.
W tegorocznych rozgrywkach Wojskowi zazwyczaj wyjeżdżają z Wrocławia w dniu meczu, a wyjątkiem są spotkania w dalekiej odległości od regionu (np. Białystok, Gdańsk) lub te rozgrywane o bardzo wczesnych porach (np. 12:30). Po przyjeździe oczywiście czeka na nich obiad, po którym piłkarze mają jeszcze trochę wolnego czasu dla siebie. Po końcowym gwizdku wrocławianie po posiłku w szatni i treningu wyrównawczym od razu udają się w podróż powrotną do domu i nie korzystają z możliwości noclegu.
DYMY PO PORAŻCE W KALISZU
Po kompromitacji w ćwierćfinale Pucharu Polski z KKS-em Kalisz (0:3) na Twitterze zrobiło się głośno między innymi ze względu na nocleg wrocławian. Dziennikarz Super Expressu Marcin Torz ujawnił, że wrocławianie pojechali do Kalisza dzień wcześniej i nocowali w hotelu, w którym doba kosztuje 300 zł za pokój (czyli po 150 zł na osobę). Opisywana sprawa wywołała lawinę komentarzy chociaż przeważała ta o bezsensowności artykuły, przytaczając, że w dzisiejszym futbolu zgrupowania w hotelu i przyjazdy na mecze dzień wcześniej są normą.
Dlaczego piłkarze i sztab pojechali do Wielkopolski we wtorek, 28 lutego? Jak powiedział nam Szymon Mikołajczak, zadecydowały o tym zarówno ranga spotkania jak i godzina rozgrywania meczu (17:30 w środku tygodnia). Klubowi zależało również na tym, by piłkarze byli wypoczęci i zregenerowani przed jednym z najważniejszych meczów sezonu. Niestety wynik szybko zweryfikował starania, o których na pewno mówiłoby się mniej jeśli WKS awansowałby do półfinału.
Bez przesady. To jest standard, a nie sensacja. Każdy profesjonalny klub sportowy organizuje wyjazdy na mecze w ten sposób. Zorganizowanie wyjazdu dzień przed meczem pokazuje, że akurat kierownictwo klubu potraktowało ten mecz bardzo serio.
— Rafał Grodzicki (@GRodek51) March 2, 2023
ZMIANY PRZY ORGANIZACJI SPOTKAŃ DOMOWYCH
W obecnym sezonie zmiany nastąpiły również przy spotkaniach domowych. Do czasów pandemii, piłkarze i sztab bardzo często spotykali się jeszcze w hotelu. Jednak od marca 2020 roku punktem zbiórki była Oporowska 62, gdzie wszyscy najpierw jedli obiad, a dopiero później wspólnie autokarem jechali na pilczycki stadion, gdzie meldowali się około półtora godziny przed pierwszym gwizdkiem.
Od tego sezonu sztab szkoleniowy zorganizował specjalne miejsce na Stadionie Wrocław, gdzie piłkarze zjeżdżają się na 3-4 godziny przed meczem, tradycyjnie spożywają posiłek, rozmawiają ze sobą, mają wolny czas, a dopiero na 90 minut przed wyjściem na boisko schodzą do szatni.
Śląsk Wrocław najbliższe spotkanie rozegra 1 kwietnia w Gdańsku z Lechią. Pierwszy gwizdek sędziego o 20:00.