Powrót Konczkowskiego na stare śmieci

20.09.2022 (14:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2022/7/slask_62dda60fbc088.jpg

fot.: Rafał Sawicki

W piątkowy wieczór Martin Konczkowski po raz pierwszy od dołączenia do Śląska zagrał przeciwko swojemu byłemu klubowi, czyli Piastowi Gliwice. Jak sobie poradził na boisku i co miał do powiedzenia po meczu? Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu



 

Martin Konczkowski po pięciu latach spędzonych w Gliwicach zdecydował się na zmianę barw i zasilił szeregi Śląska Wrocław. Z nowym klubem podpisał dwuletni kontrakt. Prawy obrońca rywalizował na swojej pozycji z Patrykiem Janasikiem i w pierwszych spotkaniach nowego sezonu Konczkowski musiał pogodzić się z rolą rezerwowego.

WYWALCZYŁ SOBIE MIEJSCE W SKŁADZIE

Martin w Śląsku zadebiutował w meczu z Pogonią Szczecin (2:1), wchodząc na ostatnie trzydzieści minut. Na kolejne wejście na murawę  musiał czekać do 5. kolejki i przeciwko Lechowi Później również wszedł z ławki w 60. minucie gry. W pełnym wymiarze czasu 29-latka zobaczyliśmy dopiero w ostatnim dniu sierpnia. W 1/32 finału Pucharu Polski obrońca skompletował dublet asyst w spotkaniu z czwartoligowym Ruchem Wysokie Mazowieckie. W kolejnych trzech spotkaniach ligowych Konczkowskiego oglądaliśmy już przez 90 minut. Raz (w Mielcu) na pozycji skrzydłowego i dwukrotnie (z Lechią i Piastem) na prawej obronie. 

Konczkowski zagwarantował sobie miejsce w wyjściowej jedenastce dzięki dobrej postawie na treningach i aktywnością w meczach. Przeciwko Stali Mielec pomimo słabej gry całego zespołu, miał dobrą okazję do bramki w ostatnich fragmentach pierwszej połowy, a z Lechią wygrał 80% pojedynków (4/5), chociaż widać było mankamenty w postaci dośrodkowań i długich piłek (zero celnych). O formie Konczkowskiego przed wyjazdem do Gliwic wspominał Ivan Djurdjević. 

- Chcieliśmy, żeby zawodnicy, których zastaliśmy w klubie sami zrobili krok do przodu, a tym nowym też zawsze trzeba dać czas się zintegrować. To, że ktoś w jednym klubie grał dobrze, nie oznacza, że tak samo musi być w drugim. Martin miał okres, by pokazać na co go stać i naturalnie wywalczył sobie miejsce. Jest dla nas bardzo ważny

- powiedział szkoleniowiec WKS-u

PONOWNIE PRZY OKRZEI 

Konczkowski największe sukcesy w karierze świętował przy Okrzei 20. W Gliwicach spędził pięć lat. Z Piastem walczył o utrzymanie w sezonie 2017/18, rok później świętował mistrzostwo Polski, a w 2020 r. zdobył brązowy medal mistrzostw Polski. W niebiesko-czerwonych barwach miał też okazję zagrać w kwalifikacjach europejskich pucharów (wystąpił w siedmiu spotkaniach, w których zdobył jednego gola i zaliczył jedną asystę). W Piaście Gliwice rozegrał 164 meczów, strzelił pięć goli i zanotował 24 asysty. W piątek po raz pierwszy miał okazję stanąć naprzeciw swoim byłym kolegom z zespołu i trenerowi, pod wodzą którego rozegrał ponad 250 spotkań (także w Ruchu Chorzów).

- Na pewno będzie miło, bo pięć lat w Piaście, bardzo dobre wyniki, ale jadę tam z zamiarem zdobycia trzech punktów i przywiezienia ich do Wrocławia, bo teraz to jest dla mnie najważniejsze

- mówił Konczkowski po wygranej z Lechią Gdańsk. 

CEL: ZATRZYMAĆ KĄDZIORA

Niełatwe zadanie na ten mecz otrzymał Konczkowski. Na jego stronie przez całą pierwszą połowę grał Damian Kądzior, jeden z najlepszych ligowców. W dwóch ostatnich meczach zanotował aż cztery asysty, co oznaczało, że jeśli Śląsk marzył o wywiezieniu z Gliwic kompletu punktów, defensorzy WKS-u musieli po prostu wyłączyć z gry skrzydłowych Piastunek. I po części się udało. Gliwiczanie tylko raz w pierwszej połowie uruchomili skrzydła na tyle, by do interwencji został zmuszony Michał Szromnik, a bramka w 35. minucie padła po dośrodkowaniu Kądziora z rzutu wolnego po niepotrzebnym faulu Diogo Verdaski. Wracając do Konczkowskiego, nie popełnił żadnego rażącego błędu i na swojej stronie był dosyć pewnym punktem zespołu. Ale trzeba dodać, że Piast w tym spotkaniu po prostu wyglądał słabo i nie wykreował sobie stuprocentowej szansy na drugiego gola. Jak wyglądały meczowe statystyki 29-latka?

  • 3 wybite piłki 
  • 1 zablokowany strzał 
  • 87% celnych podań (40/46)
  • 1 kluczowe podanie 
  • 2/3 celne długie piłki 
  • 50% wygranych pojedynków (3/6)

- Spotkanie w miarę wyrównane, aczkolwiek ta druga połowa była już dla nas. Mieliśmy taką przewagę optyczną, chociaż nie przełożyło się to na aż tak wiele stuprocentowych sytuacji

- skomentował krótko występ drużyny Konczkowski. 

- Damian jest bardzo dobrym zawodnikiem, więc mocno musiałem na niego zwrócić uwagę i przez cały mecz być skoncentrowanym, bo ta jego lewa noga jest bardzo dobrze ułożona

- zauważył były gracz Piasta o swoim byłym klubowym koledze Damianie Kądziorze.

Martin Konczkowski rozegrał w Śląsku 416 minut. Biorąc pod uwagę sytuację kadrową Śląska Wrocław, a przede wszystkim znacznie lepszą grę Victora Garcii na skrzydle niż na lewej obronie, trener Djurdjević w kolejnych spotkaniach ligowych najpewniej po raz kolejny postawi na Konczkowskiego na prawej stronie defensywy. 



 

 

ZOBACZ też: Borys brakującym elementem? (PODCAST)