Opuścili Śląsk latem. Jak radzą sobie byli zawodnicy WKS-u? (cz. 2)
20.12.2022 (06:00) | Marcin Sapuń
fot.: Paweł Kot
Okres pomiędzy sezonem 2021/22 a 2022/23 można śmiało nazwać wietrzeniem magazynu. Śląsk latem opuściło ośmiu piłkarzy. Sprawdziliśmy, jak radzą sobie w nowych klubach byli już zawodnicy Trójkolorowych.
W pierwszej części naszego artykułu przedstawiliśmy sylwetki Matusa Putnockiego, Jakuba Iskry, Wojciecha Golli oraz Fabiana Piaseckiego. Dziś czas na kolejną czwórkę, których kariery rozeszły się na bardzo różne strony.
DINO STIGLEC
Chorwacki lewy obrońca po odejściu ze Śląska związał się nową umową z izraelskim Hapoelem Hajfa, który w poprzednim sezonie w lidze zajął czwarte miejsce od końca. 32-latek szybko wskoczył do podstawowej jedenastki Hapoelu, ale pierwsze sześć spotkań rozegrał jako środkowy obrońca, co na pewno było dla niego ciekawą odmianą po trzyletniej przygodzie we Wrocławiu.
W całej rundzie jesiennej Stiglec wystąpił w dziewięciu meczach, notując jedną asystę przeciwko Hapoelowi Beer Sheva, z którym w europejskich pucharach rywalizował Śląsk Wrocław i Lech Poznań. Chorwat stracił miejsce w składzie po przegranej w październiku 0:4 z FC Ashdod i po tamtym spotkaniu już tylko raz wybiegł na boisko (12 listopada, przegrana 0:1 z Maccabi Tel Aviv).
Tak prezentują się dokładne statystyki Dino Stigleca w Ligat ha'Al:
- 3 kluczowe podania (czwarty wynik wśród obrońców)
- 10 dośrodkowań (piąty wynik)
- 18 wygranych pojedynków w powietrzu (trzeci wynik)
- 29 wygranych pojedynków na murawie (piąty wynik)
- 11 udanych wślizgów (czwarty wynik)
- 57 odebranych piłek (trzeci wynik)
- 3 zablokowane strzały (czwarty wynik)
MARK TAMAS
Mark Tamas dopiero we wrześniu znalazł sobie nowy klub, którym został rumuński Sepsi OSK, grający na najwyższym ligowym szczeblu. Węgier podpisał kontrakt do czerwca 2024 roku. Proces aklimatyzacji trwał dosyć długo, bowiem pierwsze spotkanie rozegrał dopiero w połowie października, ale za to przeciwko obecnemu mistrzowi kraju CFR Cluj (1:2). Jak powiedział Mark w rozmowie z nami, zagrał bardzo dobre spotkanie i dzięki temu zaczął grać regularnie. Rzeczywiście tak było. 29-latek od debiutu tylko raz przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. W pozostałych sześciu spotkaniach zagrał pełne 90 minut.
Poprosiliśmy również Marka Tamasa, by przedstawił nam pewne różnice, które dostrzega między polską a rumuńską ligą:
- Tutaj jest więcej gry z piłką, za to w Polsce dużo gry fizycznej. Moja drużyna kładzie duży nacisk na system z wysokim procentem posiadania piłki, więc przed dłuższy czas to my jesteśmy częściej przy piłce. Jakbym miał wskazać jeszcze jakieś różnice, powiedziałbym, że w Polsce są dużo lepsi kibice. Ligi są zbliżone do siebie, ale różni je styl
- wskazał nam środkowy obrońca.
ROBERT PICH
Słowaka można śmiało określić jednym z najlepszych i najprzyjemniejszych obcokrajowców, którzy mieli okazję zagrać w Śląsku. Po ponad pięciu latach gry w stolicy Dolnego Śląska zdecydowano się nie przedłużać umowy z Robertem Pichem i ten stał się wolnym zawodnikiem. Zaskoczeniem były pojawiające się informacje, że 34-latkiem interesuje się Legia Warszawa. Okazało się to prawdą i wraz z początkiem lipca Robert dołączył do ekipy Kosty Runjaicia. Jednak dość szybko przy Łazienkowskiej pojawił się konkurent dla skrzydłowego - Makana Baku, również dobrze znany z polskich boisk (grał w Warcie Poznań w sezonie 2020/21).
- Nikt od Roberta nie oczekiwał, że będzie postacią pierwszoplanową, raczej solidnym zmiennikiem, chociaż początek miał niezły i obiecujący – w pierwszych trzech kolejkach znalazł się w pierwszym składzie. Do dziewiątej kolejki włącznie pojawiał się na boisku w każdym z meczów, to się zmieniło od spotkania z Wisłą w Płocku gdy sztab szkoleniowy zmienił taktykę i ustawienie
- powiedział nam Marcin Szymczyk z Legia Net.
Od 4. kolejki ekstraklasy Robert Pich tylko raz pojawił się w wyjściowym składzie Legionistów, a w ośmiu spotkaniach ekstraklasy, w których na boisko wszedł z ławki, zebrał zaledwie 70 minut (średnio ok. 9 minut/mecz). W sumie wystąpił w trzynastu meczach (wliczając mecz pucharu Polski z Lechią) i raz zanotował asystę. Jednak na uwagę zasługuje jego postawa w trakcie przerwy między rundami. W trzech ostatnich sparingach zagrał w każdym z nich i zdobył dwie bramki (z GKS-em Tychy i Ruchem Chorzów).
- Jego wkład w wyniki nie był wielki, ale sądzę że nie powiedział ostatniego słowa. Jest dobrym duchem w szatni, znaczącą postacią na treningach – podnosi rywalizacje, nie schodzi poniżej solidnego poziomu. Choć oczekiwania nie były wielkie, to nie powiedziałbym aby je spełnił. Wiosna powinna być lepsza w jego wykonaniu.
- podsumował nasz rozmówca z Warszawy
WALDEMAR SOBOTA
Po ostatnim meczu poprzedniego sezonu pożegnano jeszcze jednego zawodnika, który zapisał się w historii klubu. Waldemar Sobota rozegrał dla Śląska 174 spotkania, zdobywając z drużyną komplet medali mistrzostw Polski (srebrny w 2011 roku, złoty w 2012 i brązowy w 2013). Od odejścia z klubu Sobota pozostawał wolnym zawodnikiem, a na początku listopada zamienił trawiastą piłkę na halową. 17-krotny reprezentant Polski wzmocnił szeregi Dremanu Opole Komprachcice, który na co dzień występuje w Futsal Ekstraklasie.
Takiej środy w polskim futsalu z pewnością nikt się nie spodziewał Szeregi #DremanOpoleKomprachcice wzmocnił bowiem -krotny reprezentant Polski z dużego boiska, Waldemar Sobota Jak doszło do tego zaskakującego ruchu #CzasNaFutsal
— FOGO Futsal Ekstraklasa (@FutsalEkstra) November 10, 2022
https://t.co/tOF1fO4Mfm pic.twitter.com/zK4RheTBhb
- Tak naprawdę na początku nie wiedziałem czy on chce grać. Zdajemy sobie sprawę jak nietuzinkowa jest to postać tutaj i to nie tylko w naszym opolskim środowisku, ale w ogóle w świecie polskiej piłki. Chcieliśmy się spotkać, zaprosić go na mecz, ponieważ dla nas – osób związanych z opolskim futsalem jest rozpoznawalną osobą i taką, z którą mieliśmy okazję i przyjemność jeszcze grać jeszcze wiele lat temu. Sama perspektywa spotkania i porozmawiania, zaproszenia Waldemara na mecz sprawiła, że do takiego spotkania doszło, a przy okazji wątek możliwości gry znalazł się z zainteresowaniem zawodnika i w ten sposób nawiązaliśmy współpracę.
- zdradził kulisy transferu Karol Jurkiewicz, manager klubu w rozmowie z oficjalną stroną polskiej ligi futsalu.
Waldemar Sobota w nowym zespole zadebiutował 20 listopada w wygranym 6:3 spotkaniu z Legią Warszawa. Jak dotąd wystąpił w pięciu spotkaniach Futsal Ekstraklasy.