Magiera: To wyjątkowa chwila

18.05.2024 (21:14) | Krzysztof Rakowicz
uploads/images/2024/4/KoPa_SlaWro_25042024-4-ai_662a1c71e9151_662a1d6f5af80.jpg

fot.: Paweł Kot

Na ten moment wiadomo, że Śląsk Wrocław zakończy sezon z co najmniej srebrnym medalem. A to za sprawą wygranego w sobotnie popołudnie spotkania z Radomiakiem Radom (2:0). Co po tym historycznym momencie miał do powiedzenia trener WKS-u Jacek Magiera?



 

Jacek Magiera: Bardzo się cieszymy z tego zasłużonego zwycięstwa. Mecz przebiegł zgodnie z planem. Uważam, że środkowa linia zagrała dobrze. Wyzwaniem dla defensywy były dośrodkowania, które udawało się niwelować. Najważniejsze dla nas jest zwycięstwo. Bramka Nahuela będzie wspominana przez lata i zaraz zadzwonię do prezesa stadionu, żeby zaczęli puszczać tego gola w muzeum. Za tydzień o tej porze będziemy wiedzieć czy jesteśmy mistrzem Polski czy wicemistrzem Polski.

Jak smakuje drugi awans ze Śląskiem do europejskich pucharów?

Smakuje świetnie, ale nie chcę teraz rozmawiać o tym, bo sezon jeszcze się nie skończy. Szykujemy się do następnego spotkania. Zawodnicy dostali zadanie, by się zregenerować, jutro o 11 mamy trening, a w poniedziałek wolne. Przed nami intensywny tydzień.

Pańscy zawodnicy wyglądali dzisiaj, jakby nie czuli żadnej presji.

Pracujemy ze sobą rok czasu na wielu płaszczyznach. Uważam, że ten zespół jest gotowy na to, co pokazuje. Cieszymy się z tego, że drużyna dźwiga to, co na niej ciąży i dzisiejszy dzień jest piękną chwilą. To, co działo się w tym sezonie na Tarczyński Arenie, to było coś niesamowitego. Trzy razy zapełniliśmy trybuny, średnia frekwencja wyniosła ponad 22 tysiące kibiców. Przed sezonem chciałem wygrać dwa mecze z rzędu, a jesienią wygraliśmy siedem i teraz walczymy o czwarte. Mnóstwo jest tych pozytywów. Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim ludziom odpowiedzialnym za organizację meczów i treningów. Współpraca między nami była bardzo dobra przez cały sezon. Fajnie, że tym medalem możemy podziękować za takie rzeczy.

Zastanawiam się czy widział pan ładniejszą bramkę od tej, którą dzisiaj zdobył Nahuel?

To była niesamowita bramka i jej celebracja. Nahuel po golu podbiegł do syna pocałować go w czoło. Piękny obrazek, pokazujący jak bardzo piłka nożna obfituje w emocje. Trudno powiedzieć czy widziałem ładniejszą. Na przestrzeni mojej przygody z piłką widziałem tysiące goli, natomiast ten dzisiejszy zapadnie nam w pamięci na bardzo długo.

Czy zmiana Petera Pokornego była spowodowana tym, że następna żółta kartka dla niego skutkowałaby zawieszeniem na następny mecz?

Chciałem go zdjąć w 85. minucie. Peter grał bardzo dobrze, jednak wiedzieliśmy, że każdy kolejny faul może skończyć się zawieszeniem. Uczulaliśmy każdego zagrożonego, aby byli czujni. Najważniejszy jest jednak wynik. Wolałbym złapać kartki i wygrać niż nie wygrać, lecz nie zdobyć żadnej kartki. Ale to już historia.

Co powiedziałby pan, gdyby po sierpniowej porażce ze Stalą Mielec (1:3) ktoś powiedziałby, że wyjdziecie z opresji i zdobędziecie co najmniej wicemistrzostwo Polski?

Wiedziałem, że wyjdziemy z kryzysu, natomiast nie zakładałem wtedy, że zdobędziemy wtedy złoto lub srebro. Pamiętam, jak po tym spotkaniu podeszliśmy pod sektor naszych kibiców, którzy przejechali kilkaset kilometrów. Usłyszeliśmy, żebyśmy zdobyli chociaż środek tabeli, byleby nie było powtórki z poprzednich sezonów. Tymczasem jesteśmy znacznie wyżej. To jest niesamowity sezon dla wszystkich. Ten klub czekał jedenaście lat na medal. Dzisiaj zapisaliśmy się w historii Śląska. Jestem ciekawy, na których schodach prowadzących do naszego budynku klubowego, zostanie wygrawerowana liczba 2024. Jak za pierwszej kadencji przyszedłem do Śląska, to jedną z pierwszych rzeczy jakie powiedziałem to były słowa: „Celem każdego z was powinno być to, że jak kiedyś przyjdziecie z dziećmi na Oporowską, to będziecie mogli pokazać im grawer na schodach i pochwalić się tym, że to wasz sukces”. Zrobiliśmy to, ale wciąż czekamy, na którym stopniu zostaniemy wygrawerowani. Mecz z Rakowem Częstochowa z pewnością będzie szczególny.

Trybuny po meczu wykrzykiwały hasła „Kapitanie, zostań z nami!”, „Erik, potrzebujemy cię”. Co pan czuł, patrząc na to z boku i co mógł czuć Exposito?

Na pewno czuł docenienie, nieczęsto zdarza się, że cała trybuna skanduje czyjeś nazwisko. Jest znakomitym kapitanem i liderem w szatni. Mam z nim bardzo dobre relacje. Zobaczymy co będzie z nim po sezonie, wszystko jest możliwe.

Czy uważa pan, że dzisiejszy mecz był najlepszym w wykonaniu Aleksa Petkowa w tej rundzie?

Petkow jest jednym z najlepszych obrońców w Ekstraklasie, więc jego dobra postawa dzisiaj nie dziwi mnie. Ma mental, jest komunikatywny. Przyszedł do nas, gdy przegraliśmy sparing z Opawą (0:1) i widział to, że ruszaliśmy się jak mucha w smole z powodu ciężkich treningów przed tym meczem. Z pewnością miał wiele myśli przed sezonem, ale szybko wkomponował się w zespół. Ciężko mi tak na szybko powiedzieć, czy to był jego najlepszy mecz w tej rundzie.

Jaka nagroda czeka na zawodników po ewentualnym zdobyciu mistrzostwa Polski?

Coś ustalimy.

Podsumowując ten sezon na Tarczyński Arenie – który mecz domowy w tym sezonie najbardziej zapadnie panu w pamięci?

Zdecydowanie zwycięstwo z Legią, ale nie dlatego, że wygraliśmy. To ostatni mecz, jaki widział mój ojciec. Niedługo potem zapadł w śpiączkę i zmarł 22 grudnia. To jest dla mnie najważniejszy mecz.

Czy myślał pan przed sezonem, że pod koniec maja będzie miał okazję zdobyć mistrzostwo Polski w swoim rodzinnym mieście?

Ja nie, ale mój syn tak. On od początku wierzył i mówił, że walczymy o pierwsze miejsce. Ja podchodziłem do tego realniej. Zrobimy wszystko, by wygrać mecz z Rakowem.

ZOBACZ też: Śląsk 2:0 Radomiak. WKS zagwarantował sobie medale (RELACJA)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.