Waśniewski: Zimę traktujemy jak korektę

17.01.2022 (17:00) | Karol Bugajski / Krzysztof Banasik
uploads/images/2019/12/KoPa_28062018_-14_5d1654bce2010_5e0085013ef4c.jpg

fot.: Paweł Kot

Prezes Śląska Wrocław Piotr Waśniewski w rozmowie z nami podsumował rundę jesienną i zdefiniował plany klubu na najbliższe tygodnie. Premiera wywiadu Krzysztofa Banasika miała miejsce przy okazji naszego niedzielnego live charytatywnego, którego zapis znajdziecie TUTAJ.



 

Zakończyła się runda jesienna, trwają przygotowania do rundy wiosennej, ale najpierw krótka diagnoza. Prośba o krótką ocenę tej jesieni z perspektywy prezesa.

To był typowy sportowy rollercoaster. Tak naprawdę myślę, że ocena całej rundy jesiennej i zakończonego roku jest przykryta trochę cieniem wynikami naszej pierwszej drużyny w ostatnich tygodniach. Natomiast absolutnie uważam, że to był bardzo udany rok. Wiem, że wszyscy mamy dużo większe apetyty, co do miejsca w tabeli i nie chciałbym mówić o banałach, takich jak proces budowania drużyny, ale odnoszę wrażenie, że tym elementem, który najbardziej nas zawiódł pod koniec, to był brak wykorzystania doświadczenia, jakie nasza drużyna posiada. Ale z drugiej strony to jest całe piękno piłki nożnej, nigdy nie możesz niczego przewidywać, kalkulować, w każdym momencie musisz być na maksa skoncentrowany. I coś, co jest najfajniejsze w piłce nożnej, generalnie w oglądaniu, kibicowaniu, pracy w tym zawodzie – mimo, że w pewnym momencie nie idzie najlepiej, jest przerwa, w której możemy wiele rzeczy skorygować, zmienić i z nowymi nadziejami wchodzimy w nowy okres.

No właśnie, na pewno spotkał się pan z pionem sportowym i analizowaliście końcówkę tej rundy jesiennej. Jaka jest diagnoza, dlaczego Śląsk w ostatnich dziesięciu meczach potrafił wygrać tylko dwa razy?

Zawsze warto doszukiwać się symboliki w takich sytuacjach, bo to jest proces, w którym bardzo często trudno jest wychwycić ten moment, w którym coś zaczyna szwankować. W naszym wypadku takim symbolicznym momentem była nieuznana bramka Erika Exposito (w Niecieczy – przyp. red.). To nawet trener Jacek Magiera zaznaczył, że wtedy, patrząc z perspektywy czasu, widzi zasadniczą różnicę, że drużyna, jej zawodnicy stracili pewność siebie i nastąpiła taka odmiana. Zwłaszcza, że mówimy o meczu, gdzie kolejkę wcześniej tak naprawdę zdemolowaliśmy Wisłę Kraków (5:0). Z Bruk-Betem przez pierwszych dwadzieścia czy trzydzieści pierwszych minut też dominowaliśmy i wyglądało, że to spotkanie może skończyć się podobnym wynikiem, jak przy Reymonta. Jeśli miałbym powiedzieć o czymś symbolicznym i mentalnym, to uważam, że wtedy coś się zacięło.

A kiedy poddamy to wszystko głębszej analizie, to są jeszcze dwa ważne elementy. Coś, co przy szerokiej kadrze nie powinno być aż tak bardzo odczuwalne, ale myślę, że przy różnicy poziomów poszczególnych zawodników, to jednak kontuzje zawodników. Takich, których może nie powinniśmy nazywać jednoznacznie kluczowymi, ale jednak mieli ogromne znaczenie dla kształtu i sposobu gry tej drużyny. Również to, o czym wspomniałem wcześniej, czyli niewykorzystywania doświadczenia, jakie część naszych zawodników posiada, w związku ze swoją wieloletnią karierą. Uważam, że jeżeli są momenty, w których idzie nam dużo, dużo trudniej, to na ich barkach spoczywa większa odpowiedzialność. Jako obserwator z boku mogę powiedzieć, że jednak w tych meczach, może nie tyle postaciami wyróżniającymi się bardziej, ale mającymi duży udział, byli zawodnicy młodzi. To nawet było widać przy niektórych meczach, jak trener Jacek Magiera stawiał na całą drużynę bardzo doświadczonych piłkarzy, licząc, że oni coś odmienią w ramach swojego czucia tego, co się dzieje na boisku.

Na pewno końcówka rundy jesiennej była poniżej możliwości Śląska, a te dostrzegliśmy choćby na początku sezonu przy okazji meczów w europejskich pucharach, także ligowych. Fajnie się je oglądało, ofensywna gra, dużo goli, to jednak już minęło. Czy w związku z tym, że właśnie niektórzy doświadczeni zawodnicy, jak pan wspomniał, raczej zawiedli, są już podjęte jakieś decyzje kontraktowe dotyczące ich? Wiemy, że niektórym z nich kończy się umowa ze Śląskiem.

Nie chciałbym używać słowa „zawiedli”, bo na samym końcu zawodzi lub cieszy nas swoimi wynikami cała drużyna. Mówimy jednak o pracy kolektywu, gdzie poszczególne elementy mają na to wpływ. Możemy podejmować próby ocen indywidualnych i tego dokonujemy, ale podobnie, jak przy każdym tego typu pytaniu, czas na finalną ocenę czy rozmowę z zawodnikami, prosimy o cierpliwość. Myślę, że nikt nie lubi, kiedy od osób trzecich, a tym bardziej od mediów, miałby się dowiadywać o swojej przyszłości w klubie czy o swoim kontrakcie w kolejnym okresie. Tak samo, jak państwo, my i zawodnicy, sami zainteresowani, zdajemy sobie sprawę z tego kiedy kończy im się kontrakt oraz jakie mają warunki finansowe, a także statystyki i wkład w drużynę. Jasnym jest, że jeśli zawodnik jest kluczowy i wyróżniający się, może liczyć na kontynuację współpracy, natomiast jeśli są jakieś znaki zapytania, to one pojawiają się również w kontekście przedłużenia umowy. My trójstronne rozmowy, czyli z zawodnikami oraz trenerem, mamy przeprowadzone przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego, więc każdy zainteresowany mniej więcej wie na czym stoi.

Wiemy na pewno, że Śląsk nie chce już współpracować z Bartłomiejem Pawłowskim. Czy to największa pomyłka transferowa za pana kadencji?

To jest ciekawa historia, zresztą sami sobie z niej, może nie tyle żartowaliśmy, co uśmiechaliśmy się, bo to nie jest kwestia pomyłki transferowej. Proszę pamiętać, że my ściągaliśmy Bartka z tureckiego klubu, w którym po jego przyjściu zmienił się trener i zmienił się system gry, co sprawiło, że zaczęło dla niego brakować miejsca. Tak się złożyło, że po jego transferze do Śląska, w ciągu pół roku, u nas wydarzyło się dokładnie to samo. Te najlepsze możliwości sportowe, jakie ma Bartek, przy obecnie funkcjonującym systemie, już nie są aż tak istotne. Nie nazwałbym tego największą pomyłką, bo to byłoby niesprawiedliwe dla zawodnika. Bardziej chodzi o to, że jego rola w zespole, przy obecnym systemie gry, nie jest tak znacząca, jaka by była przy systemie, jaki proponował Vitezslav Lavicka. Szczerze mówiąc, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to będzie największe wyzwanie. Szkoda, że nie udało nam się znaleźć takiego rozwiązania na boisku, w którym Bartek mógłby być w pełni wykorzystywany. Mamy nadzieję, że uda nam się tę sytuację w sposób cywilizowany rozwiązać.

Rozmawiamy w piątek po pierwszym tegorocznym sparingu z Wartą Poznań (1:0), więc ta decyzja o tym, żeby odsunąć Pawłowskiego od pierwszego zespołu jest bardzo świeża, ale czy macie już jakieś sygnały o zainteresowaniu tym zawodnikiem?

Tak, tak. Podobnie jak przy wcześniejszym pytaniu, to nie jest tak, że dzisiaj poinformowaliśmy zawodnika i on jest w jakiś sposób zaskoczony, to jest dość długotrwały proces. Też nie oszukujmy się, dla nas to wcale nie jest prosta decyzja, rezygnowanie z usług danego zawodnika pierwszej drużyny. Tak samo jest z nim samym, to po części są też decyzje życiowe. Piłkarze, którzy mają zawarte kontrakty, planują sobie coś na przyszłość, nie tylko zawodowo, ale również prywatnie. Chcemy być wobec wszystkich fair, więc to, co się dzieje na przestrzeni ostatnich godzin, jest konsekwencją już dużo wcześniejszych rozmów z samym zawodnikiem i jego menadżerami. W międzyczasie prowadziliśmy i prowadzimy rozmowy, zarówno z jego agencją, jak i klubami ekstraklasowymi, wystawiamy też zawodnika w TransferRoomie do zagranicznych zespołów. Zobaczymy, jakie będzie rozstrzygnięcie. Czy zostanie przez nas wypożyczony, czy odejdzie na zasadzie transferu definitywnego. To już jest kwestia tak naprawdę kapitalizmu i tego, jaką ofertę uda się znaleźć zawodnikowi pod kątem sportowym oraz finansowym.

Czyli rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron też wchodzi w grę?

Myślę, że tak to się skończy z formalnego punktu widzenia, ale zakładam, że odbędzie się to w trakcie okienka transferowego, dla samego zawodnika byłoby to bezpieczniejsze. Ale jestem przekonany, z mojej dwudziestoletniej praktyki, że w pierwszej kolejności sam piłkarz znajdzie kolejne rozwiązanie, zanim zrezygnuje z kontraktu w Śląsku Wrocław.

Na dzisiaj Jacek Magiera może liczyć tylko na Fabiana Piaseckiego mówiąc o nowych zawodnikach. Wydaje mi się, że szkoleniowiec może być trochę zawiedziony tym, że na obozie, nie będzie więcej nowych twarzy.

Kwestia względna i subiektywna, każdy ma prawo oceniać to w swój sposób. Natomiast próbując odpowiedzieć na to pytanie, my bardziej aktywni byliśmy i chcemy być w okienkach letnich. Zimę traktujemy absolutnie jako korektę. To nie jest tak, że nie szukamy rozwiązań w kwestiach pozycji, na których zauważamy, że może być jakiś deficyt, zresztą nie ma co ukrywać, że cały czas prowadzimy rozmowy na temat transferu Erika Exposito. To był też powód, dla którego chcieliśmy, żeby Fabian do nas wrócił. Podobnie jest w defensywie, rozglądamy się na rynku, ale po pierwsze zimowe okienko zawsze jest dużo trudniejsze, nie ma takiej dużej swobody w wyborze zawodników. A po drugie, jeżeli już kogoś znajdujemy, to zazwyczaj jest to związane z transferem, a nie należymy do tych klubów, które są zainteresowane i dysponują dużymi budżetami transferowymi, więc to nie jest dla nas, naszego dyrektora sportowego zbyt łatwy okres. Ale jestem optymistą, zdaję sobie sprawę, zresztą podobnie jak przy wcześniejszych okienkach transferowych, wiele rzeczy się jeszcze na przestrzeni najbliższych tygodni wydarzy. Zarówno w kwestii zawodników przychodzących, jak i odchodzących.

Śląsk zajmuje 10. miejsce w tabeli, biorąc to pod uwagę, z jakiej pozycji będziecie zadowoleni na koniec sezonu?

Zadowoleni będziemy z miejsca dającego nam szansę gry w kwalifikacjach europejskich pucharów. Uważam, że to jest i nie zmieniam zdania na ten temat, miejsce Śląska Wrocław. Klubu o sporych tradycjach, funkcjonujących w jednym z największych miast w Polsce. Sądzę, że wszystkie te działania, procesy, jakie udało nam się w ostatnich latach wprowadzić, predestynują nas do gry o właśnie takie cele. Obiektywnie wiemy, jak dużym wyzwaniem będzie to dla naszej drużyny i naszego trenera, ale nie zmieniałbym go.

Wrocławskie Centrum Sportu to chyba najważniejszy projekt ostatnich lat. Co się wydarzyło od momentu ogłoszenia planów budowy, czego możemy się spodziewać?

To jest jeden z tych procesów, których może nie za bardzo ktokolwiek widzi, a dzieje się bardzo wiele. Jednocześnie prowadzimy prace związane z formalnym przejęciem praw do gruntu, na którym ma powstać ta akademia. Jesteśmy w trakcie konkursu wyboru firmy architektonicznej, która miałaby zaprojektować całe to centrum, co z kolei ma nam dać możliwość wystąpienia o pozwolenie na budowę w ciągu najbliższych 12 miesięcy i rozpoczęcie procesu przetargowego. To związane jest z dofinansowaniem z ministerstwa, jesteśmy w procesie rozmów z ministerstwem sportu, urzędem marszałkowskim. Szukamy też środków unijnych, które mogłyby wesprzeć nas i naszego właściciela w budowie w większym stopniu niż ten, który mamy zadeklarowany na tę chwilę. Myślę, że zgodzimy się z tym, że jest to historyczne wydarzenie z punktu widzenia Śląska Wrocław na przestrzeni ostatnich miesięcy, natomiast tych procesów i zdarzeń gospodarczych, niekoniecznie związane z samym sportem, było dużo, dużo więcej. Należy zaznaczyć fakt, że w tym czasie prowadziliśmy bardzo intensywny proces konkursowy wyboru sponsora technicznego, którego poznacie państwo z końcem sezonu w sensie informacji, czy będziemy kontynuować obecną współpracę, czy rozpoczniemy jakąś nową przygodę.

ZOBACZ też: Czy istnieje życie po Exposito?

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.