Korona 1:1 Śląsk. Punkt na trudnym terenie (RELACJA)
24.07.2023 (20:55) | Krzysztof Rakowicz
fot.: Adam Mokrzycki
Wydawało się, że Śląsk dowiezie zwycięstwo do końca, jednak w ostatnich minutach Korona zdołała trafić do siatki, przez co wrocławianie muszą zadowolić się remisem 1:1.
Podopieczni Jacka Magiery udali się na swój pierwszy mecz w sezonie 2023/2024 do Kielc, w których nie wygrali od siedmiu lat. Przed meczem to Korona uznawana była za faworytów, między innymi dlatego, że WKS w ostatnich dziesięciu meczach na wyjeździe wygrał tylko raz (z Pogonią 2:0 w lutym). Wojskowi jednak chcieli pokazać, że ten sezon będzie lepszy niż dwa poprzednie. W tym między innymi mieli pomóc nowi zawodnicy, jednak w wyjściowej jedenastce mogliśmy dostrzec jedynie Aleksa Petkova, który w duecie z Łukaszem Bejgerem tworzył środkową linię obrony. Na ławce rezerwowych z nowych nabytków znaleźli się Kacper Trelowski, Burak Ince oraz Kenneth Zohore. Do Kielc z powodu urazu nie pojechał Mateusz Żukowski. W kadrze Śląska brakowało również Petra Schwarza, Szymona Lewkota, Konrada Poprawa, Adriana Bukowskiego oraz Krzysztofa Kurowskiego. Dziurę na pozycji lewego obrońcy uzupełniono Patrykiem Janasikiem.
TIKI-TAKA OD POCZĄTKU
Śląsk wysłał pierwszy sygnał ostrzegawczy. W trzeciej minucie Jastrzembski przebiegł całe boisko z piłką, niestety po jego dograniu do Samca-Talara zabrakło wykończenia. Chwilę później wrocławianie popisali się grą na jeden kontakt pod polem karnym Korony, ale podanie Konczkowskiego z prawej flanki nie znalazło adresata wśród zawodników WKS-u. Pierwszy celny strzał oddali jednak gospodarze. Dokonał tego Łukowski, który w dziewiątej minucie uderzył zza pola karnego. Piłka odbiła się od ziemi i wylądowała w rękach Leszczyńskiego. Wojskowi prędko ruszyli z odpowiedzią. 180 sekund później świeżo upieczony kapitan Śląska Erik Exposito pokusił się o strzał z dystansu, golkiper Scyzoryków musiał się wysilić, gdyż piłka leciała w dolny róg bramki. Ta akcja była dla Trójkolorowych bodźcem do wysokiego pressingu. To, co rzucało się w oczy w pierwszym kwadransie gry, to niecelne podania wrocławian, zwłaszcza na lewą stronę boiska. W 17. minucie Dennis Jastrzembski wykorzystał swój największy atut – szybkość, ruszył prawym skrzydłem mijając przeciwnika niczym Gareth Bale w słynnym El Classico z 2014 roku, wbiegł w pole karne i dograł do Samca-Talara, który stracił piłkę.
PRZEWAGA WROCŁAWIAN
Korona dała o sobie znać w 24. minuncie. Nono oddał soczysty strzał zza pola karnego. Futbolówka leciała w lewy róg bramki, całe szczęście była ona w zasięgu Leszczyńskiego, który sparował uderzenie. Moment później Exposito po dograniu Nahuela znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak arbiter odgwizdał spalonego. Śląsk znacznie przeważał i co chwile stwarzał dla Korony zagrożenie. Jednak to kielczanie byli najbliżej trafienia do siatki w 32. minucie. Strzał głową Shykauki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego szczęśliwie okazał się niecelny. Odległość od bramki wynosiła około pięć metrów i ciężko było spudłować. Całe szczęście dla Śląska Białorusin źle nabiegł na piłkę. Moment później Exposito uderzył z ostrego kąta, ale piłka uderzyła w boczną siatkę. Pierwszej połowie przez pewien czas towarzyszyła spora ulewa. Wydawać się mogło, że mecz zostanie przerwany, ale zawodnicy wytrwale grali w trudnych warunkach atmosferycznych. Po 45 minutach gry można było być zadowolonym z postawy wrocławian, ale brakowało sytuacji bramkowych.
Jeden celny strzał Exposito, z którym jednak poradził sobie Dziekoński. Szkoda akcji Jastrzembskiego, której strzałem nie zakończył zamyślony w polu karnym Samiec-Talar
— Śląsknet (@Slasknet) July 24, 2023
______________________________________
HT #KORŚLĄ 0:0
LIVE https://t.co/pgO3GnK2hu pic.twitter.com/Xnetksa5Ql
PREMIEROWE TRAFIENIE
Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla WKS-u. Samiec-Talar wystawił piłkę wbiegającemu w pole karne Martinowi Konczkowskiemu, który mocnym strzałem posłał piłkę w górny róg bramki. Jest to premierowy gol bocznego obrońcy Śląska, który niebawem przekroczy barierę 300 meczów na poziomie ekstraklasy. WKS w końcu znalazł przełożenie przewagi na bramki. Chwilę później mocnym strzałem popisał się Deaconu, całe szczęście piłka poleciała w środek bramki, dzięki czemu Leszczyński ją złapał. Przez następne kilkanaście minut było spokojnie, żadna z drużyn nie stworzyła groźniejszych sytuacji. Bardzo dobrze układała się współpraca na linii Jastrzembski-Exposito. W 73. minucie Leszczyński stanął na wysokości zadania i obronił… przypadkowy strzał Bejgera. Było groźnie, ale po wszystkim obaj panowie uśmiechnęli się do siebie. Młodzieżowiec kwadrans przed końcem meczu zablokował groźne uderzenie kielczan. Minutę później dokonał tego samego. Wicekapitan rozgrywał dobre zawody.
W 83. minucie doszło do sporego zamieszania przy bramce wrocławian, Leszczyński nie złapał piłki, w konsekwencji czego wprowadzony na boisko dwie minuty wcześniej Dalmau cudem umieścił piłkę w siatce. Pod koniec meczu na placu gry zjawił się nowy zawodnik Śląska Kenneth Zohore. Jego historię przytoczymy na dniach w osobnym tekście. W doliczonym czasie gry golkiper Śląska popisał się refleksem broniąc strzał Łukowskiego. Końcówka meczu zdecydowanie należała do kielczan, w konsekwencji czego zespół Jacka Magiery nie zdołał trafić do siatki drugi raz.
Po spotkaniu miejsce miała ważna chwila dla kibiców Korony. Pożegnano legendę Kielczan Jacka Kiełba, który odszedł na piłkarską emeryturę. Napastnik występował swego czasu w zielono-biało-czerwonych barwach.
Korona Kielce – Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Dalmau 83' - Konczkowski 48’
Korona: Dziekoński – Zator, Malarczyk (Godinho 46’), Trojak, Briceag, Petrov (Podgórski 59'), Łukowski, Deaconu (Dalmau 81'), Takac, Nono (Remacle 72'), Shykauka
Śląsk: Leszczyński – Konczkowski, Bejger, Petkov, Janasik, Rzuchowski, Olsen, Samiec-Talar (Szwedzik 66'), Nahuel (Zohore 87'), Jastrzembski (Zylla 78'), Exposito
Żółte kartki: Petrov 33’, Takac 61' – Petkov 37’, Olsen 69', Szwedzik 90+2'
Widzów: 12 266
Sędziował: Damian Kos (Wejherowo)