Plusy i minusy meczu z Wartą
10.05.2021 (18:00) | Karol Bugajskifot.: Paweł Kot
Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po wczorajszym spotkaniu z Wartą Poznań? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.
PLUSY MECZU
Erik Exposito
Biorąc pod uwagę, że w ciągu dwóch lat od podpisania kontraktu ze Śląskiem Hiszpan zdobył dwie bramki na wyjeździe, a tylko w niedzielę podwoił ten dorobek, mówimy o osiągnięciu spektakularnym. Exposito w drugiej odsłonie meczu na stadionie Warty był niesamowity – aktywny, szukający sobie miejsca pod bramką przeciwnika, kreatywny. A to wszystko przecież mając z tyłu głowy niekorzystny rezultat po 45 minutach kluczowego meczu w walce o europejskie puchary. Napastnik Śląska w Grodzisku Wielkopolskim zanotował jeszcze asystę przy zwycięskim golu Roberta Picha, łącznie w kierunku bramki Adriana Lisa oddał pięć strzałów, a trzy z nich zmusiły do interwencji golkipera beniaminka. Exposito pewnie nigdy nie będzie potrafił zagrać dwóch czy trzech z rzędu tak dobrych meczów, jak wczoraj, jeśli ma jednak tylko przebudzać się w tak ważnych momentach, to już będzie coś, co może dać zielono-biało-czerwonym bardzo dużo.
Robert Pich
Słowak do niedzieli był autorem ostatniego gola dla Śląska (na wagę zwycięstwa 4:3 z Podbeskidziem), w zainkasowaniu kompletu punktów na stadionie Warty odegrał jednak niezwykle istotną rolę. Pich najpierw świetnym podaniem obsłużył Exposito przy drugim golu dla wrocławian, a w końcówce z zimną krwią wykorzystał okazję po podaniu Hiszpana. Skrzydłowy Jacka Magiery był też trudny do upilnowania dla przeciwników, o czym świadczy najwyższa w drużynie liczba czterech wywalczonych rzutów wolnych. Nowy szkoleniowiec Śląska poszedł drogą Vitezslava Lavicki, który rok temu wiosną również szybko posadził na ławce Słowaka, a kiedy ten podrażniony wrócił do podstawowego składu, dawał swojemu zespołowi dużo jakości i konkretów. Pich na wyjazdowe trafienie czekał od końca listopada, gdy miał okazję cieszyć się na terenie innego beniaminka z Bielska-Białej (Śląsk wygrał 2:0).
Szymon Lewkot
Po eksperymencie w derbach, gdy trener Magiera z konieczności wystawił go na środku obrony, 21-letni zawodnik wrócił na swoją pozycję i kolejny raz był wyróżniającą się postacią Śląska. Lewkot w ostatnich kilkunastu dniach przeżywa przyspieszony kurs piłkarskiego dojrzewania, jednak dotychczasowe rezultaty jego wchodzenia do ekstraklasy są co najmniej obiecujące. Pomocnik zielono-biało-czerwonych w Grodzisku Wielkopolskim szukał coraz odważniejszych rozwiązań w akcjach ofensywnych, potrafił zaskakiwać rywali, tradycyjnie nie unikał też twardej walki w środku pola szybko studząc dość zdecydowane podejście weterana Łukasza Trałki. Lewkot na stadionie Warty raz sprawdził nawet koncentrację bramkarza beniaminka celnym strzałem, znalazł się w czołówce zawodników Śląska z najlepszym procentem wygranych pojedynków, a więcej dokładnych podań od niego zaskakująco zanotował tylko… Exposito.
MINUS MECZU
Israel Puerto
Statystyki to nie wszystko. Cóż z tego, że hiszpański obrońca Śląska w niedzielę wygrał 95% pojedynków, skoro zawiódł w najważniejszej akcji pierwszej połowy. Gol stracony po wrzucie z autu to zawsze obciach, a kiedy w dodatku piłkę do siatki kieruje rywal, za którego to ty jesteś odpowiedzialny, w pomeczowych analizach plusy schodzą na dalszy plan. Puerto w akcji, która przyniosła Warcie prowadzenie w łatwy sposób dał się przeskoczyć bardzo niedoświadczonemu Maikowi Nawrockiemu, a potencjał na katastrofę sprokurowaną przez obrońcę wrocławian był jeszcze w co najmniej jednej sytuacji drugiej połowy. Były defensor Sevilli powinien być tym, który pod polem karnym Michała Szromnika będzie gwarantował największy spokój i rutynę. W niedzielę kolejny raz zdarzały się jednak akcje, w których skórę Puerto musieli ratować nawet tak mało ograni w ekstraklasie koledzy, jak wspomniany Lewkot czy Łukasz Bejger.
WYDARZENIE MECZU
Reakcja po przerwie
To, z jakim nastawieniem Śląsk wyszedł na drugą połowę niedzielnego meczu, jak na dłoni pokazało trenerskie umiejętności Jacka Magiery. Jego drużyna po nieudanej pierwszej połowie okraszonej w dodatku straconą bramką do szatni, mogła zwiesić głowy i uznać, że skoro wiele takich wyjazdów pod wodzą Vitezslava Lavicki kończyło się porażkami, to tym razem pewnie będzie podobnie. Szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych zmotywował jednak swoich piłkarzy na tyle, że nie przeprowadzając żadnej zmiany, ci sami ludzie, którzy po 45 minutach nie mieli zbyt wielu powodów do zadowolenia, po kwadransie drugiej części znaleźli się już w diametralnie innej sytuacji. Śląsk w niedzielę wrócił do strzelania goli, odzyskał Erika Exposito, odwrócił losy meczu na wyjeździe, a warto pamiętać też, że dokonał tego mając za przeciwnika wyjątkowo niewygodną Wartę. Powodów do zadowolenia po ostatniej podróży w sezonie nie brakuje, najważniejsze zadanie do wykonania cały czas jednak jest przed zielono-biało-czerwonymi w 30. kolejce.