Plusy i minusy meczu z Cracovią

20.12.2021 (06:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2021/12/obraz_2021-12-18_234131_61be63a8715a1.png

fot.: Paweł Kot

Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po sobotnim spotkaniu z Cracovią (0:2)? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.



 

PLUS MECZU

Michał Szromnik

Po czterech meczach Matusa Putnockiego, trener Jacek Magiera już po raz czwarty w tym sezonie ekstraklasy zdecydował się na zmianę między słupkami i mimo kolejnej porażki Śląska, na powrót Szromnika narzekać nie można. Gdyby nie bramkarz, wrocławianie w sobotni wieczór z pewnością straciliby więcej niż dwie bramki, a 28-latek kolejny raz był nie tylko skuteczny, ale również spektakularny. Przy golach zespołu z Krakowa Szromnik nie mógł zrobić więcej i choć seria ligowych spotkań wrocławian bez czystego konta wynosi już siedem, trudno nie mieć poczucia, że kwestia obsady bramki przed wiosenną częścią rozgrywek nie będzie już taką zagadką, jak rok temu o tej porze. Eksperyment z Putnockim nie przyniósł wyczekiwanego impulsu dla defensywy, a to w postawie linii obrony należy upatrywać największych rezerw przed dalszą częścią sezonu. Przy ich lepszej grze, efekty pracy bramkarza Śląska znowu zaczną przynosić efekty punktowe.

MINUSY MECZU

Wojciech Golla

Wobec jesiennej mizerii Szymona Lewkota, łatwo zapomnieliśmy o tym, od kogo w defensywie Śląska powinniśmy wymagać najwięcej. Miniona runda, łącznie z sobotnią puentą, w wykonaniu Golli również była wyjątkowo nieudana, to jego mniej doświadczeni partnerzy musieli naprawiać prokurowane błędy, a nie na odwrót, przez co Cracovia z każdą kolejną akcją nabierała pewności siebie. Wrocławianie kończą rok siedmioma bramkami straconymi w trzech meczach, w każdym z nich niemały udział miał Golla, zaś we wcześniejszych tygodniach przecież wcale nie było lepiej. Były obrońca Pogoni w poczynania defensywne swojego zespołu wprowadzał niesamowicie dużo nerwowości, w niektórych momentach można było aż przecierać oczy ze zdumienia, że to zawodnik z tak porządnym, jak na śląskowe warunki CV. Obecna konstrukcja defensywy Śląska, zgodnie z którą Bejger i Lewkot mają rosnąć przy bardziej doświadczonym koledze, nie bez przyczyny zawaliła się ostatnio jak domek z kart.

Erik Exposito

Hiszpan chyba wyjątkowo mocno wziął sobie do serca spekulacje o jego możliwym odejściu z Wrocławia, bo w dwóch ostatnich kolejkach zrobił wszystko, by zimą na Oporowską wpłynęło jak najmniej ofert. Exposito po powrocie z kartkowej pauzy rozegrał dwa razy po 90 minut bez… choćby jednego, nawet najbardziej niecelnego strzału w kierunku bramki przeciwnika, a jego dramatyczna niemoc wygląda cokolwiek niezrozumiale. Napastnik Śląska przyzwyczaił tej jesieni do dobrej skuteczności, w pewnym momencie był nawet samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców, a kończy w tak złym stylu, do jakiego przyzwyczaił pod wodzą Vitezslava Lavicki. Hiszpan w rywalizacji z Cracovią kolejny raz nie zafundował ofensywie swojego zespołu choćby minimalnego pozytywnego bodźca – pomeczowe słowa trenera Magiery o najgorszej drugiej połowie za jego kadencji w Śląsku można interpretować jako duży zarzut głównie względem Exposito.

Seria porażek

Trzy grudniowe mecze bez punktów to fatalny koniec słodko-gorzkiego roku i klarowny sygnał, że na tak intensywne granie w ciągu ostatnich pięciu miesięcy, zielono-biało-czerwoni kadrowo oraz piłkarsko po prostu nie byli gotowi. Śląsk w spotkaniach z Górnikiem Zabrze, Wartą oraz Cracovią odebrał słony rachunek za imponującą grę z początku sezonu, a we Wrocławiu nikt nie pogniewałby się, gdyby jesienne granie zakończyło się jednak kilkanaście dni wcześniej. Trzy ligowe porażki z rzędu to nie tylko seria nieoglądana za kadencji Jacka Magiery, ale i tylko raz za kadencji Vitezslava Lavicki, co pokazuje w jak nieciekawym momencie po tygodniach hossy znalazł się Śląsk. Wrocławianie nie tylko przegrywali, ale też tracili mnóstwo bramek, często po indywidualnych błędach, a ich szkoleniowiec sprawiał wrażenie mimowolnie pogodzonego z przykrą sytuacją. Na ten zespół w końcówce roku nie dało się patrzeć, wiosną może być tylko lepiej.

WYDARZENIE MECZU

Cracovia zdobywa Wrocław

Śląsk na początku sezonu po raz pierwszy od marca 2014 roku wygrał przy Kałuży, więc Cracovia w rewanżu… pierwszy raz od września 2013 wywiozła komplet punktów z Pilczyc. Przedmeczowe passy, o których pisaliśmy TUTAJ okazały się niewiele warte, na korzyść wrocławian nie zadziałało nawet wspomnienie sześciu poprzednich domowych zwycięstw z Pasami, a indywidualną niemoc przerwał również ich trener Jacek Zieliński. Zespół z Krakowa w sobotni wieczór wypunktował zielono-biało-czerwonych wyjątkowo łatwo, nade wszystko uwypuklił mankamenty, które mogły spędzać sen z powiek już w poprzednich tygodniach, a co gorsza wypchnął Śląsk z górnej połowy tabeli. Zimowanie na odległym 10. miejscu dla niedawnego pucharowicza i drużyny, która jeszcze na początku października miała pełne prawo myśleć o pozycji lidera, wygląda cokolwiek zawstydzająco.

Jakie najlepsze narty dla dzieci kupić na zbliżający się sezon narciarski

ZOBACZ też: Raporty statystyczne po porażce z Cracovią

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.