''Pożegnalny mecz trenera? On sam nie wie'' (OPINIA EKSPERTA)
19.05.2022 (06:00) | Karol Bugajskifot.: Paweł Kot
W ostatnim meczu sezonu 2021/2022 Śląsk Wrocław podejmie Górnika Zabrze. O szalonych wynikach z ostatnich tygodni, defensywie oraz przyszłości Lukasa Podolskiego i Jana Urbana, rozmawiamy z Rafałem Musiołem, zastępcą szefa działu Sport "Dziennika Zachodniego".
Górnik Zabrze w poprzedniej kolejce pokonał imiennika z Łęcznej 4:2, chociaż przegrywał jeszcze do 86. minuty, a kolejkę wcześniej przegrał w Warszawie 3:5. Wesoły futbol w ostatnich tygodniach charakteryzuje drużynę Jana Urbana.
Wesoła w wykonaniu Górnika to jest obrona, to zdecydowanie najweselsze, co w tym momencie dzieje się w tym zespole. Natomiast również za sprawą tych błędów, zabrzanie na pewno są jedną z najbardziej widowiskowych drużyn w kończącym się sezonie ekstraklasy. Było sporo spotkań, które zapadły w pamięć i mogły się podobać kibicom. Natomiast tak jak powiedział Lukas Podolski, spotkanie z Górnikiem Łęczna świetnie się zbiegło z promocją koszulek na nowy sezon, po takim meczu marketing może się tylko napędzać. Spotkanie rzeczywiście było szalone, na wielu płaszczyznach ważne i ciekawe, z kolejnym golem wspomnianego Podolskiego, ale również jego ósmą żółtą kartką, co oznacza, że dla niego sezon już się skończył. Co za tym idzie, automatycznie otwierają się też pytania o jego przyszłość.
Kluczem do odpowiedzi na pytania o defensywę jest również obsada bramki? Sezon zaczął Grzegorz Sandomierski, pod koniec jesieni zastąpił go Daniel Bielica, on przeciwko Łęcznej wrócił też po trzech meczach kolejnej rotacji. Pozytywnych efektów jednak nie widać.
Myślę, że to jeden z najważniejszych problemów, jakie w tej chwili ma Górnik Zabrze. Sandomierski według mnie nie spełnił oczekiwań, które z nim wiązano. Nie do końca go za to obwiniam, on został sprowadzony tak naprawdę w ostatniej chwili przed rozpoczęciem sezonu, pod koniec okresu przygotowawczego. Dopiero podczas prezentacji zespołu zaprezentowano go w barwach zabrzan. Niewiele od niego zależało, niewiele miał też czasu, zwłaszcza na początku, na jakiekolwiek zgranie się z defensywą, a później okazało się, że ci zawodnicy popełniają naprawdę szkolne błędy, co nie ułatwia życia bramkarzowi i nie buduje mu pewności siebie, która jest niezbędna między słupkami. Jego odejście po sezonie nie będzie stanowić większej niespodzianki, problem polega jednak na tym, że Górnik zostanie bez bramkarza numer dwa, czyli na dużym ryzyku. Nie mówię numer jeden, bo tutaj można ciągle próbować stawiać na Bielicę.
Dodając do tego odejścia Przemysława Wiśniewskiego i Adriana Gryszkiewicza, okazuje się, że cały blok defensywny będzie musiał być budowany w trakcie letniego okienka. W ten sposób dochodzimy z kolei do pytania, jakie są możliwości finansowo-organizacyjne Górnika Zabrze, zwłaszcza, że obaj wymienieni obrońcy nie należeli do najlepiej zarabiających zawodników zespołu. To oznacza, że trzeba będzie sprowadzić kogoś, kogo oczekiwania finansowe będą znacznie większe, a co za tym idzie zwiększą się koszty utrzymania drużyny. Zarząd klubu latem będzie musiał wykazać się wielopłaszczyznowo, bo i ekonomiczne i sportowo stoją przed nim naprawdę bardzo poważne wyzwania.
Wspomniał pan o Podolskim, więc dopytam jak wygląda aktualna sytuacja mistrza świata sprzed ośmiu lat w Zabrzu? Czy trwają już rozmowy na temat przedłużenia wygasającego kontraktu, jakie są nastroje?
Wiem, że Lukas chce bardzo zostać w Górniku, ale muszą zostać spełnione pewne określone warunki. Może mniej problemów wiąże się z finansami, aczkolwiek zabrzanie ciągle nie mają tych pieniędzy, które powinni mu zaoferować, tylko więcej problemów dotyczy otoczki marketingowej czy przyszłościowej klubu. Tutaj ciągle jest dużo więcej pytań niż odpowiedzi, bo nawet te decyzje, które zostały ogłoszone ostatnio (przedłużenie umowy z Bartoszem Nowakiem – przyp. red.), nie są sukcesem Górnika czy obecnego zarządu, bo wynikały wyłącznie z klauzul zapisanych w dotychczasowych kontraktach i po prostu zostały wypełnione. Natomiast tam, gdzie nie ma automatu, pojawiają się duże znaki zapytania. Nie tylko przy Podolskim, ale przecież również w kontekście trenera Jana Urbana.
O to również chciałem zapytać, bo szkoleniowiec zabrzan w sobotę wróci przecież do Wrocławia po raz pierwszy od rozstania ze Śląskiem na początku 2018 roku. Czy to może być jego pożegnalny mecz na ławce czternastokrotnego mistrza Polski?
Może. Zapytałem trenera Urbana o jego przyszłość po meczu z Górnikiem Łęczna, powiedział, że nie udzieli odpowiedzi na to pytanie i myślę, że powiedział to całkiem poważnie i całkiem szczerze. On też nie do końca wie, jak będą wyglądały jego dalsze losy. Z jeden strony spełnił warunek, który miał określony w kontrakcie i automatycznie przedłużał mu umowę, ale z drugiej decydujące słowo należy do niego. A myślę, że on też czeka na konkretne decyzje klubu, czyli jak będzie wyglądał kształt zespołu, o jakie cele Górnik Zabrze miałby grać w przyszłym sezonie. Na razie wiadomo, że wygląda to nieciekawie, bo za darmo odejdą Wiśniewski i Gryszkiewicz, zobaczymy co z Podolskim, lada chwila mogą pojawić się konkretne oferty na przykład dla Krzysztofa Kubicy. Myślę, że Urban nie chce tak zupełnie rozmieniać się na drobne, ryzykować swoim nazwiskiem i firmować znowu czegoś, co nie daje gwarancji przynajmniej przyzwoitego poziomu.
Generalnie jaki to był sezon dla Górnika Zabrze? Po niezbyt udanej rundzie jesiennej, w nowym roku pojawiła się szansa, by nawet dołączyć do walki o europejskie puchary. Taki cel byłby realny, czy jednak ponad stan?
To byłby wynik ponad stan, ale myślę, że w taki sposób zagrało kilka zespołów w tym sezonie, jak Radomiak czy Wisła Płock, więc tym bardziej było to możliwe w Zabrzu. Ułożyło się, jak się ułożyło, w mojej ocenie kluczowym momentem było odejście Jesusa Jimeneza po rundzie jesiennej. Klub może nie miał na to wielkiego wpływu, ale absolutnie tej absencji nie zbilansował. Ośmielam się twierdzić, że gdyby Hiszpan pozostał w Górniku, a przed rozpoczęciem rundy wiosennej kupiono stopera, szykując go już na miejsce Wiśniewskiego, może 4., a na pewno 5. miejsce byłoby bardziej realne niż to, co nastąpiło.
W sobotę we Wrocławiu zabraknie wykartkowanego Podolskiego, ale zawodnikiem, który dotrzymywał mu kroku przez większą część rozgrywek był Bartosz Nowak. Forma 28-latka jest nierówna, ale Śląsk będzie musiał chyba zwrócić na niego szczególną uwagę?
Tak, z pewnością, ta nieobecność Podolskiego będzie stanowiła zresztą swoisty test dla trenera Urbana i całego Górnika Zabrze, jak można radzić sobie bez zawodnika, który ostatnio naprawdę robił dużą różnicę w grze. Mnie przed sobotnim spotkaniem cieszy to, że Śląsk ma już zapewnione utrzymanie, bo dzięki temu to może być bardzo fajne 90 minut. Bez presji dla obu zespołów, pokazujący ich jakość, z potencjałem na interesujące pożegnanie tego sezonu. Gdyby wrocławianie jeszcze walczyli o życie, myślę, że ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej niż to, co się szykuje.