Jacko wspomina: Ojciec i syn w Śląsku (cz. 1)
02.05.2024 (06:00) | Jacek Bratekfot.: Śląsknet
30 marca 2024 roku, w meczu z Piastem Gliwice, zadebiutował w Ekstraklasie 19-letni Jakub Jezierski. Większość czytelników Śląsknetu wie, o kogo chodzi – Kuba od lat wyróżniał się w drużynach młodzieżowych, a obecnie rezerwach Śląska. Talent piłkarski ma w genach, jego ojciec Remigiusz również grał w WKS-ie. Takich sytuacji było przy Oporowskiej więcej.
Bo Jakub Jezierski to oczywiście syn znanego przed laty napastnika Śląska - Remigiusza Jezierskiego, obecnie prezesa Partnerskiego Klubu Biznesu Wrocław oraz eksperta Canal+ Sport. W zespołach młodzieżowych Śląska przez lata grało wielu synów byłych graczy pierwszej drużyny, ale po występie Kuby - Jezierscy są dopiero czwartym takim duetem, który zagrał w pierwszej drużynie Śląska. Dla porównania - duetów braterskich mieliśmy w Śląsku siedem (w tym dwa bliźniacze).
Wszystkich ojców i synów miałem okazję zobaczyć na boisku w barwach Śląska. Powspominam całą ósemką – w pierwszej część Antoniego i Piotra Jawnych.
ANTONI I PIOTR JAWNY
Pierwszy duet bez wątpienia dzierży też miano najbardziej „Śląskowego” z całej czwórki. Obaj spędzili razem w Śląsku ponad 80 lat. Śmiało można mówić o "Śląskowym" DNA. Do debiutu Jakuba Jezierskiego, był to także jedyny duet ojciec-syn, który zagrał w Śląsku na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Sylwetkę Pana Antoniego przedstawiałem przy nieprzyjemnej okazji, jaką była jego śmierć we wrześniu ubiegłego roku. Od zawsze pamiętam go jako osobę związanego ze Śląskiem. Był na moim pierwszym zdjęciu Śląska, które miałem (skarb kibica Tempo 1982/1983). Często widziałem go na Oporowskiej. Współpracował z pierwszym zespołem seniorów, praktycznie zawsze był widziany na stadionie. Jakby tam mieszkał.
W tamtych czasach sporadycznie chodziłem na mecze oldbojów, ale jedną z osób, które pamiętam, był właśnie „Toni”. Był też obecny na meczach pierwszego zespołu, rezerw i młodzieży. Wiele osób chwaliło współpracę z nim, młodzi wtedy zawodnicy ciepło wspominają jego podejście, otwartość. Praktycznie nie spotkałem osoby, która powiedziałaby o nim coś złego. Mówisz „Toni” Jawny, myślisz Śląsk. W Śląsku było wielu znakomitych zawodników, ale przez 41 lat mojego życia ze Śląskiem - trzy osoby traktowałem jako te, które zawsze były przy Śląsku. Był to właśnie pan Antoni oraz znakomici zawodnicy i trenerzy młodzieży Paweł Śpiewok i Władysław Poręba.
Z czasem zacząłem czytać o występach w juniorach syna pana Antoniego - Piotra. Na juniorów chodziłem sporadycznie, ale pamiętam pierwszy mecz, w którym widziałem Piotra, był to finał mistrzostw Dolnego Śląska Juniorów z Zagłębiem Lubin . Młodego Jawnego zapamiętałem w tym meczu dość dobrze. Potem był mocnym punktem rezerw. W tamtych czasach młodzi wychowankowie często dostawali szanse w pierwszym zespole.
Mam takie zdjęcie zespołu juniorów z czasów Piotrka (roczniki 1971-73) i z tej drużyny siedmiu zawodników zagrało w Śląsku w I lidze (Jawny, Szymański, Żabski, Mazur, Walkiewicz, Hejtota, Soliński), a Broniszewski występował w II lidze. Kilku pozostałych (Lenart, P.Chodorowski,) trenowali z pierwszym zespołem, a T.August grał w reprezentacji Polski juniorów, ale doznał poważnej kontuzji.
Jesienią 1991 roku, 19-letni Jawny zadebiutował w I lidze zmieniając w końcówce meczu z Iglopolem Dębica (3:0) Roberta Gałkowskiego. Oczywiście byłem na tym meczu. W tym sezonie zagrał jeszcze raz, za to wyróżniał się w rezerwach. W kolejnym grał częściej, ale Śląsk spadł z ligi. Jawny via Polonia Wrocław trafił do Varty Namysłów.
Obserwowałem tę drużynę z sentymentem, grało tam sporo fajnych, naszych wrocławskich chłopaków ze Śląska i Ślęzy. Piotrek był filarem drużyny, strzelał sporo goli. Wrócił do Śląska po trzech latach, spisywał się dobrze, ale Śląsk znów spadł z I ligi. Walka o powrót trwała trzy sezony.
W końcu nadeszły rozgrywki 1999/2000. Liga liczyła wtedy 24 zespoły i do rozegrania było 46 meczów. Będący kapitanem Jawny zagrał w 45 spotkaniach i strzelił jako obrońca aż 13 goli, a w meczu z Koroną Kielce zaliczył hat-tricka. Perfekcyjnie wykonywał rzuty karne. Łącznie w Varcie i Śląsku miał serie blisko 20 skutecznie wykonanych jedenastek. Z drugiej strony, jak już spudłował, to na kolejne cztery karne nie wykorzystał trzech.
Po dwóch sezonach Śląsk spadł do II ligi, a w kolejnych rozgrywkach do III. Tym samym Jawny stal się rekordzistą klubowym, zaliczając z zespołem cztery degradacje. Mam nadzieję, że rekord ten nigdy nie zostanie pobity. W III lidze zagrał dwa razy, a w swoim ostatnim występie w barwach Śląska strzelił ładnego gola strzałem z 25 metrów w meczu z MK Katowice.
Na półtora sezonu wyjechał do Izraela, a po powrocie trafił do Arki Gdynia, z którą awansował do Ekstraklasy. Po blisko trzech latach wrócił na Dolny Śląsk - do trzecioligowego Motobi Kąty Wrocławskie. Drużyna była kontynuacją Inkopaxu Wrocław, więc dosyć często pojawiałem się na kąteckim obiekcie. Blisko 40-letni Jawny był ostoją defensywy, a my z kolegami żartowaliśmy (nie na wyrost), że byłby lepszym rozwiązaniem niż niejeden kandydat do gry w ekstraklasowym Śląsku.
Gdy skończył karierę, trafił do Śląska jako trener. Tu także dał się poznać z bardzo dobrej strony. Z rezerwami był bliski wygrania ligi, z juniorami młodszymi spadł po rozgrywkach przy zielonym stoliku, ale potem rozbił ligę wojewódzką (17 wygranych, gole 138:3). Ta drużyna awansowała wiosną do półfinału mistrzostw Polski, ale Jawny prowadził już wtedy juniorów starszych, z którymi także awansował do półfinału. Z rezerwami w dwa lata zaliczył dwa awanse - z IV do II ligi. Te sukcesy pomogły mu trafić do Podbeskidzia Bielsko-Biała. Obecnie od dwóch lat nie trenuje nikogo, a szkoda.
Przez wiele lat był podstawowym zawodnikiem oldbojów Śląska, z którymi w 2012 roku zdobył mistrzostwo Polski. Ostatnio grywa tam okazjonalnie, a kontakt ze Śląskiem ma m.in. współkomentując czasami mecze Ekstraklasy dla Śląsknetu lub występując także w innych mediach w roli eksperta.
Podsumowując:
- Antoni Jawny grał w Śląsku w I i II lidze, widziałem go osobiście w trzech meczach Śląska.
- Piotr Jawny w Śląsku w I , II oraz III lidze. Widziałem go w 255 meczach Śląska (IX miejsce w mojej klasyfikacji), strzelił w nich 29 goli