Plusy i minusy meczu z Wartą
14.12.2021 (06:00) | Karol Bugajski
fot.: Paweł Kot
Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po poniedziałkowym spotkaniu z Wartą Poznań (1:2)? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.
PLUS MECZU
Łyszczarz w wyjściowym składzie
Po tygodniach próśb, nawoływań i zachęt trener Jacek Magiera w poniedziałek wreszcie znalazł miejsce w wyjściowym składzie dla bohatera poprzednich kolejek Śląska. Łyszczarz w Grodzisku Wielkopolskim wyszedł w podstawie po raz pierwszy od 37. kolejki sezonu 2019/2020 (wtedy wrocławianie przegrali u siebie z Lechią 1:2), a najlepszym określeniem jego występu będzie miano słodko-gorzkiego. 22-latek na stadionie Warty Poznań mógł wpisać się na listę strzelców już w pierwszej części gry, jednak nie wykorzystał znakomitej okazji, a po zmianie stron przegrał ważny pojedynek na połowie przeciwnika w akcji, po której gospodarze zdobyli bramkę na 2:0 i niedługo później został zmieniony. Ostatecznie Łyszczarz przeciwko Warcie grał przez godzinę, a trener Magiera ma ciekawą alternatywę w kontekście kolejnych spotkań. Najważniejszy krok został wykonany – pomocnik Śląska w 18. kolejce znowu poczuł smak ekstraklasowego grania od pierwszej minuty.
MINUSY MECZU
Erik Exposito
To był stary, niedobry Hiszpan, na którego tak regularnie narzekaliśmy szczególnie na ostatnim etapie pracy trenera Vitezslava Lavicki. Exposito w Grodzisku Wielkopolskim zupełnie przeszedł obok meczu, a tradycyjne podkreślanie jego twardej walki z obrońcami czy trudnego życia wobec zmasowanego krycia, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Tak niestabilny w defensywie Śląsk, jak ten którego mamy okazję oglądać od kilku tygodni, potrzebuje życia w ofensywie, bo to jedyny sposób na rekompensowanie obronnych niedostatków. Exposito przeciwko Warcie formacji ataku swojego zespołu nie dał kompletnie nic, a okrągłe zero przy statystyce jego strzałów przez 90 minut wygląda porażająco. Nie do takiego Hiszpana przyzwyczailiśmy się w tym sezonie i nie można godzić się na podobne występy chcąc ciągle marzyć o koronie króla strzelców. Po sobotnim golu Mikaela Ishaka w Radomiu snajper wrocławian w klasyfikacji ligowych najskuteczniejszych spadł już na pozycję wicelidera, ale w Grodzisku Wielkopolskim nie wyglądał na specjalnie podrażnionego tym faktem. Riposta Hiszpana nie była nawet blisko.
Matus Putnocky
Poniedziałkowe spotkanie było już piątym na przestrzeni ostatnich sześciu kolejek, w którym Śląsk stracił przynajmniej dwa gole i kolejny raz nie odbyło się to bez negatywnego udziału słowackiego golkipera. Puto wskoczył między słupki po listopadowej przerwie na kadrę i miał dać impuls, bo Michał Szromnik nie grał źle, ale jednak mógł się czuć cokolwiek niepewnie po sześciu bramkach wpuszczanych weekend po weekendzie z Bruk-Betem (3:4) oraz Jagiellonią (2:2). Liczba strat Śląska z 37-latkiem w bramce nie dość, że jest podobna, to jeszcze coraz ciężej obciąża konto Putnockiego, a to już sytuacja, której trener Magiera nie może nie dostrzegać. Po kosztownych błędach z Pogonią i Stalą, Słowak zachował się dość niefrasobliwie również przy pierwszym golu w poniedziałkowym spotkaniu w Grodzisku Wielkopolskim, co zwiastuje, że dyskusja o obsadzie bramki Śląska w tym tygodniu z pewnością nabierze rumieńców. Zimowa walka o bluzę z numerem jeden może być wyjątkowo interesująca.
Wyjazdy
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy dla Śląska grającego na wyjeździe nazwa przeciwnika, jego miejsce w tabeli czy aktualna forma przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Zielono-biało-czerwoni wpadli w spiralę porażek poza Wrocławiem, która niebezpiecznie przypomina to, co się działo za kadencji Lavicki, a Jacek Magiera wprost przyznaje, że z taką sytuacją nie mierzył się jeszcze nigdy w swojej trenerskiej karierze. Jego zespół w poniedziałek przegrał już po raz czwarty z rzędu na obcym stadionie czym sam skazał się na sytuację, w której podczas zimowej przerwy będzie przypominał mu o tym każdy i z każdej strony. Sprzymierzeńcem nie będzie także terminarz, który w pierwszych dwóch kolejkach nowego roku zafunduje trudne podróże do Gdańska oraz Łęcznej, a akurat tam o wyjazdowe przełamanie z pewnością nie będzie łatwiej. Sytuacja robi się już naprawdę poważna.
WYDARZENIE MECZU
Przezroczysta drużyna
Śląsk po 18 kolejkach ma na swoim koncie po sześć wygranych, remisów oraz porażek, plasuje się w samym środku stawki i tak naprawdę trudno określić, o co teraz gra. Był dobry początek, nierówny środek, a teraz oglądamy wyjątkowo mizerny finisz roku, który może mieć poważne konsekwencje dla końcowych rozstrzygnięć całego sezonu. Być może dotknięta europejskim pocałunkiem śmierci drużyna trenera Magiery zwyczajnie jest zmęczona po intensywnych miesiącach i całą swoją postawą wyczekuje już zimowej przerwy. Sęk w tym, że tak łatwe gubienie punktów oraz bramek jeszcze w pozostałych spotkaniach 2021 roku może mieć opłakane skutki dla sytuacji w tabeli – za chwilę okaże się, że jakiekolwiek planowanie wiosennej pogoni za ścisłą czołówką będzie po prostu nierealne. Kończący jesień sobotni mecz z Cracovią we Wrocławiu nie będzie przecież spacerkiem, a w razie kolejnego braku zwycięstwa bardzo prawdopodobne stanie się spędzenie Bożego Narodzenia w dolnej połowie tabeli.