Raków - Śląsk 4:1. Pokaz siły lidera, błysk Yeboaha (RELACJA)
10.03.2023 (22:35) | Piotr Kryński
fot.: Dominik Poprawski
Śląsk Wrocław w meczu 24. kolejki ekstraklasy przegrał z Rakowem Częstochowa 1:4 (0:1). Jedynego gola dla WKS-u zdobył John Yeboah.
Zupełnie odmienne nastroje panowały przed meczem w drużynie jednych i drugich, z jednej strony pewnie zmierzający po mistrzostwo, niepokonany w ekstraklasie od szesnastu spotkań z rzędu Raków kontra Śląsk, który po haniebnym występie w Pucharze Polski, powoli zdobywa punkty potrzebne do utrzymania się w lidze.
W porównaniu z jedenastką, jaką mogliśmy oglądać tydzień temu w Krakowie, Ivan Djurdjević zdecydował się wymienić aż czterech zawodników. Oprócz debiutującego w ekstraklasie Mateusza Stawnego, od pierwszej minuty mecz w Częstochowie rozpoczęli również: Adrian Łyszczarz, Michał Rzuchowski oraz Dennis Jastrzembski. Aż tyle zmian w składzie WKS-u spowodowany był urazami oraz kartkami, o czym poinformował klub w specjalnym komunikacie. Kibiców szczególnie mógł zdziwić brak wybranego zawodnikiem miesiąca w ekstraklasie Yeboaha, który jednak z powodu lekkiego urazu usiadł na ławce.
TYLKO JEDEN STRACONY GOL
Od pierwszych minut dominował Raków, próbując dostać się pod bramkę Leszczyńskiego poprzez atak pozycyjny. Pierwszą szansę do pokonania Leszczyńskiego miał Bartosz Nowak w 10. minucie spotkania. Piłka po jego strzale sprzed pola karnego odbiła się jednak od jednego z piłkarzy Śląska i wyszła na rzut rożny, z którego nic nie wyniknęło. Raz prawą, raz lewą stroną atakowali Czerwono-Niebiescy. W 12. minucie pierwszy raz interweniował Leszczyński. Strzał z bliskiej odległości Rundicia nie był jednak wyzwaniem dla bramkarza Trójkolorowych. Chwilę później znów bramkarz WKS-u. Tym razem w zdecydowanie groźniejszej sytuacji również górą ,,Leszczu", który obronił strzał Nowaka z 6. metrów. W 23. minucie Raków powinien prowadzić. Niepilnowany w polu karnym Gutkovskis uderzył piłkę głową, jednak jego strzał instynktownie obronił Leszczyński, dobitka Łotysza również nie wylądowała w siatce. Dwie minuty później pierwszą szansę na jakiekolwiek zagrożenie miał Śląsk. Z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Leiva, niestety futbolówka po jego wrzutce zakończyła swój lot na nodze pierwszego obrońcy Rakowa. Kwadrans przed końcem pierwszej połowy znowu ogromne szczęście miał Śląsk. Sam na sam z Leszczyńskim wybiegł Rundić, który zamiast oddać strzał, spróbował podania, szczęśliwie dla zielono-biało-czerwonych do nikogo.
W 36. minucie Śląska już nic nie uratowało. Po serii ataków do siatki trafił Vladyslav Kochergin po cudownej asyście Bartosza Nowaka, który podciął piłkę nad zdezorientowaną obroną WKS-u. Przebieg pierwszej połowy niestety potwierdzał przedmeczowe zapowiedzi pojedynku lidera z jedenastą drużyną. Śląsk mimo walki zdecydowanie ustępował drużynie z Częstochowy i to, że przegrywał tylko jedną bramką, można uznać za spory sukces.
DOBICIE ŚLĄSKA I CZARY YEBOAHA
Raków nie zamierzał się zatrzymywać. Trzy minuty po wznowieniu gry do siatki trafił Ivi Lopez. Gwiazdor Rakowa idealnie przyjął górną piłkę zagraną w pole karne Śląska, przepchnął Stawnego i posłał piłkę obok Rafała Leszczyńskiego, Hiszpan początkowo nie cieszył się z trafienia z powodu podniesionej chorągiewki, jednak po interwencji VAR-u wraz z drużyną mógł fetować gola. W 56. minucie Bartosz Nowak do zanotowanej w pierwszej połowie asysty dołożył gola. Polak wykorzystał dośrodkowanie Silvy, który chwilę wcześniej zabawił się z jednym z obrońców WKS-u. Kilka minut później znów Ivi Lopez. Hiszpan otrzymał piłkę na lewej stronie boiska, wbiegł w pole karne i nie dał szans Leszczyńskiemu, strzelając tym samym, drugiego gola w tym spotkaniu.
W 68. minucie bramkę na otarcie łez zdobył wprowadzony trzynaście minut wcześniej John Yeboah. Niemiec wykorzystał kontratak po rzucie rożnym dla Rakowa, zabawił się z Tudorem i zdobył swoją szóstą bramkę w tym sezonie. Gol dla WKS-u nie zniechęcił Czerwono-Niebieskich, którzy szukali kolejnych szans na poprawienie bilansu bramkowego. W 75. piłka wylądowała w bramce Leszczyńskiego po raz piąty, tym razem zawodnik Rakowa był jednak na ewidentnym spalonym. Mimo trzech goli przewagi wciąż atakował lider tabeli. W 80. minucie dwie dobre sytuacje stworzył Yeboah, który był tego dnia najlepszym zawodnikiem Dumy Dolnego Śląska. W 90. minucie znów świetny drybling Yeboaha w polu karnym Rakowa, po chwili Niemiec zagrał do Rzuchowskiego, który uderzył w poprzeczkę.
Śląsk nie dał rady faworyzowanemu liderowi z Częstochowy. Raków pewnie zmierza po pierwsze w swojej historii mistrzostwo Polski, Śląsk musi się skupić na nadchodzących meczach ze Stalą Mielec i Lechią Gdańsk, czyli rywalach w walce o utrzymanie.
Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław 4:1 (1:0)
Kochergin 36', Lopez 52',62', Nowak 55' - Yeboah 68’
Raków: Kovacević - Svarnas, Arsenić, Rundić - Tudor, Lederman, Koczerhin (77' Berggren), Silva (81' Racovitan) - Ivi (81' Musiolik), Nowak (77' Wdowiak) - Gutkovskis (65' Cebula).
Śląsk: Leszczyński - Verdasca (80' Szwedzik), Stawny, Gretarsson - Konczkowski (89' Gerstenstein), Leiva, Bejger - Rzuchowski, Łyszczarz (56' Garcia) - Jastrzembski (56' Yeboah), Exposito.
Żółte kartki: Tudor, Cebula, Lederman - Stawny
Sędzia: Paweł Raczkowski
Widzów: 5 500