KKS Kalisz – Śląsk II Wrocław 3:0. Powtórka z rozrywki (RELACJA)
04.09.2022 (15:31) | Karol Bugajski
fot.: Rafał Sawicki
Śląsk II Wrocław nie poszedł za ciosem na wyjeździe po ograniu Górnika Polkowice i okazał się słabszy od wicelidera tabeli. Podopieczni trenera Krzysztofa Wołczka odświeżyli sobie przykre wspomnienia z letniego sparingu.
Śląsk II Wrocław do niedzielnego meczu w Kaliszu mógł przystępować w umiarkowanie dobrych nastrojach, bo miał na swoim koncie krótką, ale i tak najlepszą w sezonie serię meczów bez porażki. Ostatnie trzy spotkania z Olimpią Elbląg (1:1), Górnikiem Polkowice (3:1) oraz Motorem Lublin (1:1) przyniosły zawodnikom trenera Wołczka pięć punktów, jednak w 9. kolejce II ligi poprzeczka była zawieszona naprawdę wysoko. Drugi zespół wrocławian zagrał na wyjeździe z KKS Kalisz, czyli jedną z dwóch ostatnich niepokonanych drużyn w stawce (obok lidera Kotwicy Kołobrzeg), a w pamięci miał też całkiem niedawną przegraną na tym samym stadionie (1:3 na początku kwietnia). Wtedy kaliszan i wrocławian łączyła walka o utrzymanie na szczeblu centralnym, przy okazji niedzielnego spotkania sytuacja obu zespołów była już zupełnie odmienna.
NIEZŁE WEJŚCIE
Zielono-biało-czerwoni nieźle weszli w mecz, czego efektem okazało się uderzenie Kuby Lizakowskiego w słupek. Po pięciu minutach gry były zawodnik Raduni Stężyca odważnie ruszył jego stroną i uderzył na bramkę KKS Kalisz, jednak o sporym szczęściu mógł mówić Maciej Krakowiak. Chwilę później swoją sytuację miał również Przemysław Bargiel, ale futbolówka po zagraniu zawodnika gości w pole karne gospodarzy została wybita przez obrońców. Z biegiem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli jednak podopieczni trenera Bartosza Tarachulskiego. Sygnałem do ataku był rzut wolny podyktowany po kwadransie gry, jednak Lizakowski tym razem wykazał się przytomnością we własnej szesnastce ekspediując piłkę dorzuconą przez Adriana Łuszkiewicza. Po kolejnych kilku minutach KKS Kalisz był bliski zagrożenia Oskarowi Mielcarzowi po sprawnie przeprowadzonym kontrataku, ale słuszną decyzję o wyjściu z bramki podjął interweniujący bramkarz Śląska II. Odpowiedź gości stanowił strzał z dystansu Filipa Gryglaka, który wyłapał Krakowiak, jednak później sprawy układały się już tylko po myśli kaliszan.
ZNANY SCENARIUSZ
Gospodarze prowadzili od 30. minuty, kiedy po przechwycie przed polem karnym Nestor Gordillo zagrał do wychodzącego w sytuacji sam na sam Piotra Giela, a ten zdobył piątą bramkę w trwających rozgrywkach. Co ciekawe, we wspomnianym meczu z początku kwietnia właśnie ten zawodnik zakończył strzelanie egzekwując rzut karny w doliczonym czasie gry. W niedzielę po jego trafieniu KKS Kalisz napoczął przeciwnika, a już chwilę później osiągnął dwubramkową przewagę. Po akcji lewą stroną boiska z pierwszym uderzeniem poradził sobie Mielcarz, ale wobec dobitki Gordillo był już bezradny i także w tym przypadku mogliśmy mówić o dobrze znanym scenariuszu, bo w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem II w lidze także Hiszpan nie pomylił się z jedenastu metrów. Sytuacja podopiecznych trenera Wołczka w niedzielne wczesne popołudnie stała się nie do pozazdroszczenia, a w oczy zajrzało im widmo pierwszej ligowej porażki od blisko miesiąca – po raz ostatni pogromcę znaleźli 10 sierpnia w wyjazdowej konfrontacji z Garbarnią Kraków (1:3).
MIŁA ODMIANA
W drugiej części obraz gry na stadionie w Kaliszu niespecjalnie się zmienił. Zadowoleni dwubramkowym prowadzeniem zawodnicy trenera Tarachulskiego nie zamierzali forsować tempa, zaś Śląsk II mimo prób nie był w stanie złapać kontaktu z gospodarzami bramką kontaktową. Po kilku minutach od wyjścia z szatni bardzo niecelne uderzenie z dystansu zaprezentował Robert Pisarczuk, a w odpowiedzi przed szansą na dublet stanął Giel, jednak piłkę po jego strzale głową złapał Mielcarz. Bramkarz Śląska II ponownie skórę swoim kolegom z defensywy uratował po kwadransie gry w drugiej połowy, kiedy dobrze obliczył tor lotu piłki, dzięki czemu uprzedził Kamila Koczego przed linią szesnastego metra. Przewidywanie i ustawianie było mocną stroną Mielcarza w niedzielnym meczu, a jednocześnie stanowiło miłą odmianę po kompromitującym błędzie jego odpowiednika z pierwszego zespołu Michała Szromnika dzień wcześniej w Mielcu (0:2).
KOLEJNE FAJERWERKI
Nie wszystko tego dnia mógł jednak obronić Mielcarz. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry obrońcy Śląska II zostali zaskoczeni dalekim podaniem we własną szesnastkę, do piłki dopadł wprowadzony krótko wcześniej Michał Borecki i podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 3:0. Również on ma dobre doświadczenia z niedawnej rywalizacji przeciwko wrocławianom, bo wpisał się na listę strzelców w letnim sparingu, który nie dość, że odbywał się na tym samym stadionie, to zakończył takim samym rezultatem, co w 9. kolejce nowego sezonu II ligi. W ostatnich fragmentach meczu podopieczni trenera Wołczka zupełnie nie wierzyli już w możliwość zdobycia choćby honorowej bramki, a pewni siebie gospodarze wiedział, że dzięki kolejnemu efektownemu występowi wróci na fotel wicelidera, który stracił po sobotnim zwycięstwie Olimpii Elbląg z Wisłą Puławy (2:1). Kibice w Kaliszu nie mogą narzekać na brak fajerwerków – po pięciu golach i awansie po konkursie rzutów karnych (5:5) w środowym meczu Pucharu Polski z Widzewem Łódź, w niedzielę ich zespół pewnie pokonał Śląsk II Wrocław.
KKS Kalisz 3:0 (2:0) Śląsk II Wrocław
Giel 30', Gordillo 34', Borecki 74'
KKS Kalisz: Krakowiak - Głaz (58' Zawistowski), Kendzia, Gawlik, Lipkowski, Kamiński (58' Zmorzyński) - Koczy (81' Staszak), Wysokiński, Łuszkiewicz, Gordillo (67' Borecki) - Giel (58' Wilczyński)
Śląsk II Wrocław: Mielcarz - Lizakowski (79' Gerstenstein), Matsenko, Stawny, Wypart, Szmigiel - Młynarczyk (68' Zylla), Pisarczuk (67' Mączyński), Gryglak (76' Jezierski), Bargiel - Kurowski (68' Radkowski)
Żółte kartki: Gordillo, Kamiński, Łuszkiewicz
Sędzia: Mateusz Piszczelok (Katowice)