Magiera: Diagnoza jest w trakcie powstawania
25.03.2021 (15:00) | Karol Bugajskifot.: Krystyna Pączkowska / slaskwroclaw.pl
Nowy trener Śląska Wrocław Jacek Magiera spotkał się z dziennikarzami na wyjątkowej konferencji prasowej na murawie Stadionu Miejskiego. Zebraliśmy dla Was najważniejsze wypowiedzi następcy Vitezslava Lavicki, a konferencję w formie wideo możecie zobaczyć TUTAJ.
Czy będzie pan stawiał na młodzież, bo podobno to podzieliło pana z Dariuszem Mioduskim w Legii Warszawa? Czy jeszcze w tym sezonie, albo na początku będziemy mogli jasno powiedzieć: „Tak, trener Jacek Magiera będzie chciał stawiać na młodzież”?
Będę stawiał na najlepszych zawodników i to jedyna droga do tego, żeby drużyna się rozwijała. Żaden z młodych piłkarzy nie dostanie nic za darmo, jeżeli chodzi o grę w podstawowym składzie. Natomiast nie będzie tak, że młodzieżowcy podejmą rywalizację ze sobą tylko w skali 1:1. Jeżeli na tyle przekonają siebie do mnie to będą grać. Oni mają być rzuceni na głęboką wodę, na treningach napierać starszych zawodników, którzy widząc ich zaangażowanie i grę, będą czuli respekt, ale przede wszystkim potrzebę dbania o swoją wysoką formę. W mojej filozofii pracy to jedyna droga do tego, żeby młodzi zawodnicy się rozwijali. Jeżeli dostaną coś, na co nie zasługują to może być nie do końca docenianie i to zadowolenie, które przyjdzie po kilku spotkaniach będzie aż za duże. Jeżeli młodzi piłkarze będą lepsi od innych to w wyjściowym składzie może grać ich trzech – czterech, a jeżeli nie będą to jeden, ten, który z tej grupy zasługuje na to najbardziej. Nie wyobrażam sobie, byśmy eksperymentowali tylko dlatego, żeby dać minuty młodym zawodnikom. Ich pierwszą okazją, by się pokazać i przekonać, że warto zaufać im w kontekście pierwszej drużyny, będzie sobotni mecz II ligi z Wigrami Suwałki przy Oporowskiej.
Jak wyglądały kulisy pańskiego zatrudnienia we Wrocławiu? Czy w momencie rozstania z PZPN był pan już po rozmowach ze Śląskiem, czy dopiero po odejściu z funkcji selekcjonera kadry U-19 sypnęło ofertami?
Decyzję o tym, że moja praca w PZPN dobiegnie końca podjąłem następnego dnia po tym, jak Komitet Wykonawczy UEFA z powodu pandemii odwołał kwalifikacje do EURO U-19 i sam turniej, który miał się odbyć na przełomie czerwca oraz lipca w Rumunii. Celem dla mnie i mojej reprezentacji był wyjazd na mistrzostwa Europy. Jakość zespołu, indywidualne umiejętności zawodników gwarantowały to, że drużyna będzie grała o jak najwyższe cele. Ta decyzja spowodowała w mojej głowie myślenie, co się może wydarzyć dalej. Uznałem, że nie mając możliwości prowadzić zespołu, kształcić piłkarzy, nie mieć nikogo pod opieką, ten czas dobiega końca. Zadzwoniłem do prezesa Zbigniewa Bońka z prośbą o rozmowę i zastanowienie się co w takiej sytuacji. W momencie, gdy rozwiązywałem kontrakt z PZPN nie miałem żadnej propozycji z polskiej ekstraklasy. Uczciwie powiem, że miałem pięć – sześć ofert, ale w dwóch wcześniejszych latach bezpośrednio po MŚ U-20. Kontakt z działaczami Śląska został rozpoczęty dzień czy dwa po moim odejściu z PZPN. Finalizacja nastąpiła natomiast w ubiegłą niedzielę, czyli nazajutrz po spotkaniu wrocławian z Wisłą Płock (0:0). Wszystko potoczyło się bardzo szybko, kilka godzin później już w nocy przyjechałem do Wrocławia, a rano dopięliśmy wszystkie szczegóły.
Jest pan już po pierwszych treningach z zespołem. Czy ma pan już pierwszą diagnozę, jak sprawić, by gra Śląska była lepsza i skuteczniejsza?
Pierwsze przemyślenia oczywiście są, mamy za sobą pięć jednostek treningowych. Jesteśmy na etapie poznawania się z zespołem. Dużo chcemy zobaczyć, dużo chcemy rozmawiać z osobami, które zostały w sztabie i miały wcześniej możliwość pracy z tymi piłkarzami. Ten tydzień tak będzie wyglądał – chcemy zebrać jak najwięcej danych, by wiedzieć o piłkarzach jak najwięcej i przygotowywać się do najbliższego meczu przeciwko Jagiellonii. Drużyna reaguje na to wszystko, jak każda, w której zmienia się trener. Na początku, pierwszego dnia było im trudno ze względu na emocje, przecież żegnali się ze szkoleniowcem, z którym pracowali ponad dwa lata i który bardzo im pomógł w rozwoju. Natomiast taka jest piłka, koncentrujmy się na tym, co przed nami. Nie będziemy analizować meczu z Wisłą Płock czy wcześniejszych, patrzymy do przodu. Zrobi to tylko i wyłącznie sztab szkoleniowy po to, by wybrać jak najlepszy skład na najbliższe spotkania. Nie system, tylko możliwości każdego zawodnika są tutaj najważniejsze. Diagnoza na dziś jest cały czas w trakcie powstawania. Obserwujemy i w najbliższych dniach zdecydujemy, jak będzie wyglądała drużyna, która wyjdzie na mecz w Białymstoku w wielkanocny poniedziałek.
Czy podczas negocjowania umowy ze Śląskiem zostały poczynione pierwsze ustalenia dotyczące tego, jak będzie wyglądał proces przeprowadzania transferów po zakończeniu sezonu?
Tak, oczywiście rozmawialiśmy na ten temat. Bardzo ważną osobą w klubie jest dyrektor sportowy Dariusz Sztylka, z którym będę na co dzień mocno współpracować. To on w porozumieniu z ludźmi, którzy będą poszukiwać piłkarzy na dane pozycje będzie przedstawiać kandydatów do gry w Śląsku. Natomiast nie ukrywajmy, że dziś najważniejsze dla mnie jest poznanie zawodników, których już mamy wewnątrz drużyny. Mamy do rozegrania jeszcze osiem kolejek i patrząc na tabelę sami możemy sobie odpowiedzieć na pytanie, o co ciągle Śląsk może grać. Ten sezon nie jest stracony. Wszystko zależy od zawodników, od nas. Jesteśmy ambitnymi ludźmi, taki przekaz trafia do zespołu, zobaczymy na którym miejscu zakończymy sezon. Odnośnie tego co się wydarzy po sezonie na dziś nie jestem w stanie odpowiedzieć. Będziemy oceniać i definiować zawodników, których mamy w zespole.
Jaki model współpracy z trenerem rezerw Piotrem Jawnym chciałby pan wypracować? Szkoleniowiec drugiego zespołu będzie miał autonomię w swoich wyborach czy będzie panu zależało na grze piłkarzy, którzy w danej kolejce nie wystąpią w kolejce ekstraklasy?
Jestem już po rozmowie z trenerami Jawnymi i Dymkowskim, wczoraj przez kilkadziesiąt minut dyskutowaliśmy na temat warunków naszej współpracy. Jesteśmy otwarci, co do możliwość treningów i obserwację, jeżeli będzie taka potrzeba to będziemy mieli do dyspozycji każdego zawodnika rezerw. Czy będziemy chcieli ogrywać piłkarzy z pierwszego zespołu w II lidze zależy od wielu czynników. Przede wszystkim czy dany zawodnik, który nie jest już juniorem może zagrać w tych rozgrywkach, bo przepisy PZPN to regulują. Kolejna rzecz to odpowiedź na pytanie czy tego potrzebujemy, a trzecia to branie pod uwagę rozwoju zawodników drugiej drużyny. Nie będzie z mojej strony czegoś takiego jak narzucenie ustawienia czy systemu gry rezerw Śląska, bo dzisiaj piłkarz powinien dać sobie radę gry w każdym ustawieniu. Mecze drugiego zespołu właśnie temu służą, dzięki temu, że raz grają trójką czy czwórką obrońców wchodzą na wyższy poziom. To samo w drużynie ekstraklasowej. Nie będziemy przyzwyczajać kibiców do jednego ustawienia. Będziemy modyfikować, tak by w danym momencie czerpać z tego jak najwięcej pozytywnych możliwości. Już podjęliśmy decyzję z trenerami Jawnym i Dymkowskim, jak będzie wyglądał zespół, który zagra w sobotę przeciwko Wigrom. To będzie młoda drużyna, ale nie chcę zdradzać więcej, by nie ułatwiać zadania przeciwnikowi.
Czy decyzja o włączeniu do nowego sztabu szkoleniowego Krzysztofa Wołczka została podjęta przez pana czy może klub zaproponował, by ktoś znający realia pracy przy Oporowskiej był pańskim współpracownikiem?
Krzysztof Wołczek został zaproponowany przez dyrektora sportowego Dariusza Sztylkę jako legenda klubu, zdolny trener pracujący do tej pory z drużyną U-18 i znający klub oraz miasto. Taki człowiek w sztabie jest zawsze bardzo ważny i potrzebny. Krzysiek jest normalnym członkiem sztabu, a oprócz niego Paweł Kozub i Tomasz Łuczywek, którzy przyszli ze mną, a wcześniej pracowaliśmy w Legii Warszawa oraz PZPN. Będziemy w sztabie jeszcze jeden trener-analityk, dziś jeszcze nie zdradzę jego nazwiska. W sztabie pozostają także trener przygotowania fizycznego Michał Polczyk i trener bramkarzy Krzysztof Osiński.
Czy nowe otwarcie w Śląsku będzie również dotyczyć rady drużyny, wyznaczyć nowego kapitana? Czy trzeba coś zmienić, by zaznaczyć, że idziemy w jakimś zupełnie nowym kierunku?
Biała kartka tak. Nie ma takiej sytuacji, bym przywiązywał się do jakichkolwiek nazwisk, dlatego rywalizacja trwająca od poniedziałku jest na wysokim poziomie, więc można powiedzieć, że zawodnicy wzięli sobie to do serca. Co do wyboru kapitana, nie widzę potrzeby, by cokolwiek zmieniać i ruszać. Drużyna dobrze funkcjonuje w szatni, to widać, że są i entuzjazm i mowa ciała, które odgrywają ważną rolę.
Czy udało się panu porozmawiać z Vitezslavem Lavicką albo jego dotychczasowymi asystentami, by wykorzystać ich dużą wiedzę na temat zespołu Śląska?
Nie, uznałem, że nie mam potrzeby spotykania się z trenerem Lavicką, którego bardzo cenię i szanuję. Doszedłem do wniosku, że wyłącznie to co ja oraz moi współpracownicy będziemy widzieć podczas zajęć jest najistotniejsze. Nie chciałem się w żaden sposób niczym sugerować, sami wyrobimy sobie zdanie. Rozmawialiśmy na temat pracy wykonywanej przez Śląsk w ostatnich miesiącach z trenerami, którzy pozostali w sztabie i to mi jak najbardziej wystarczy.