Śląsk 1:1 Raków. Wrocławski powrót z zaświatów (RELACJA)

03.12.2023 (19:35) | Krzysztof Rakowicz
uploads/images/2023/12/samcu_656ccb17d7301.jpg

fot.: Marta Lipnicka

Śląsk Wrocław przez większość spotkania przegrywał z Rakowem Częstochowa, jednak za sprawą bramki Piotra Samca-Talara udało się zremisować 1:1, choć była szansa na wygraną. 40 tysięcy ludzi na stadionie mogło obejrzeć emocjonujący i zacięty mecz.



 

Ten mecz cieszył się dużym zainteresowaniem. Najlepiej świadczy o tym fakt, że bilety wyprzedały się trzy tygodnie przed spotkaniem. Atrakcyjności dodawała także forma obu drużyn. Śląsk w Radomiu zapewnił sobie pierwsze miejsce na koniec rundy jesiennej, a Raków za sprawą swoich wyników przed 17. kolejką znajdował się tuż za podium. Wrocławianie liczyli na pierwsze wygraną z obecnym mistrzem Polski od grudnia 2020 roku. 

Zwycięskiego składu się nie zmienia. Z takiego założenia wyszedł Jacek Magiera, który nie dokonał żadnych zmian w składzie w porównaniu do konfrontacji z Radomiakiem. Ciekawą rzeczą, jaką można było dostrzec w kadrze Medalików był znajdujący się na ławce dobrze znany na Dolnym Śląsku John Yeboah - najlepszy piłkarz WKS-u w sezonie 2022/2023. Oprócz Niemca w obwodzie drużyny Dawida Szwargi znalazł się Fabian Piasecki, który spędził we Wrocławiu półtorej sezonu.

17. seria gier ekstraklasy przebiegała dosyć specyficzne ze względu na intensywne opady śniegu w całym kraju. Z tego powodu odwołano spotkania Stali Mielec z ŁKS-em Łódź oraz Piasta Gliwice z Puszczą Niepołomice. Blisko odwołania była także sobotnia jednostka treningowa Śląska, jednak z pomocą kibiców, w szybkim czasie udało się odśnieżyć płytę boiska. Zagrożony był także niedzielny mecz, jednak klub zadbał o murawę na stadionie, dzięki czemu starcie z Rakowem doszło do skutku.

CISZA PRZED BURZĄ

Spotkanie rozpoczęło się spokojnie. Grę prowadzili goście, a Wojskowi od czasu do czasu przenosili akcję na połowę rywali. Groźnie się zrobiło osiem minut po pierwszym gwizdku, kiedy to Plavsić ruszył z rajdem na prawym skrzydle, dośrodkował w pole karne, a tam piłkę przejął Nowak. Zawodnik częstochowian jednak uderzył mocno niecelnie. Pierwszy celny strzał miał miejsce trzy minuty później. Po wrzutce Tudora jeden z graczy Rakowa uderzył wprost w ręce Leszczyńskiego. Śląsk odpowiedział 120 sekund później, lecz strzał z dystansu w wykonaniu Żukowskiego nie zrobił wrażenia na Kovaceviciu.

TROCHĘ SIĘ POSYPAŁO...

Tuż po pierwszym kwadransie trybuna B zaprezentowała efektowną kartoniadę w zielono-biało-czerwonych barwach. Niestety w 23. minucie kolejna wrzutka Tudora okazała się skuteczna. Z futbolówką minął się Aleks Petkov, przez co adresatem dośrodkowania był Kittel, który przyjął piłkę na piątym metrze i pokonał Leszczyńskiego. WKS musiał nadrabiać straty. Po pół godzinie gry urazu stawu skokowego doznał Łukasz Bejger. Nie przeszkodziło mu to jednak w dalszym występie. W międzyczasie na boisko wtargnął kibic, który popisał się umiejętnościami akrobatycznymi przeskakując przez furtkę łączącą murawę z trybunami. Natomiast postawa wrocławskich piłkarzy nie uległa poprawie. Podopieczni Jacka Magiery za bardzo dali się zdominować rywalom. Ofensywa Śląska w praktyce nie istniała. Exposito był widoczny dopiero po cofnięciu się do środka pola. W 43. minucie uraz Bejgera po raz drugi dał o sobie znać, wymagana była ponowna interwencja medyków. Młodzieżowiec mimo chęci nie był w stanie wrócić do gry i został zastąpiony przez Aleksandra Paluszka. Pierwsza połowa zakończyła się w kiepskich nastrojach. Śląsk przegrywał i w dodatku był zmuszony dokonać przymuszonej zmiany związanej z kontuzją Łukasza Bejgera.

WRACAMY DO GRY!

Na początku drugiej połowy gra WKS-u minimalnie się poprawiła, Śląsk coraz częściej dochodził do słowa na połowie Rakowa. W 53. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał oddał Petkov, Kovacević obronił, parując piłkę pod nogi Samca-Talara, który nieczysto trafił w futbolówkę przy dobitce. Wrocławski skrzydłowy po raz drugi doszedł do słowa w 67. minucie. Dopadł do piłki na prawej stronie boiska i wykorzystał złe ustawienie Kovacevicia, oddając strzał z dystansu. Futbolówka wturlała się do siatki, dzięki czemu Tarczyński Arena odżył. W 73. minucie na placu gry zjawił się Yeboah. Z trybun można było usłyszeć pojedyncze gwizdy. 120 sekund później Exposito znalazł się w sytuacji sam na sam, lecz kapitan Trójkolorowych tym razem nie wykorzystał "setki". Trafił w nogi golkipera gości.

NERWY, NERWY I JESCZE RAZ NERWY

Końcówka meczu z pewnością była dla osób tylko o mocnych nerwach. Raków nieustannie napierał na bramkę Śląska, natomiast wszystkie strzały były niecelne. Wrocławianie momentami przerywali oblężenie Medalików, ale nie byli w stanie stworzyć zwycięskiej akcji. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, z którego WKS może być dumny, ponieważ goście byli lepszą drużyną. Śląsk może zawdzięczać punkt niesamowitej w drugiej połowie defensywie i oczywiście Samcowi-Talarowi.


Śląsk Wrocław - Raków Częstochowa 1:1 (0:1)

Samiec-Talar 67' - Kittel 23'

Śląsk: Leszczyński - Janasik, Bejger (Paluszek 45'), Petkov, Matsenko (Konczkowski 46') - Olsen (Rzuchowski 90+1'), Pokorny (Łukasik 88'), Samiec-Talar, Schwarz, Żukowski - Exposito

Raków: Kovacevic - Tudor, Racovitan, Svarnas - Jean Carlos, Berggren, Kochergin (Lederman 62'), Plavsić (Sorescu 82') - Nowak (Yeboah 73'), Kittel (Cebula 62') - Crnac (Zwoliński 73')

Żółte kartki: Schwarz 90' (faul) - Plavsić 52' (faul)

Widzów: 40 000

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

ZOBACZ też: WIDEO: Oprawa - kartoniada kibiców Śląska

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.