Plusy i minusy po meczu z Puszczą
18.03.2024 (06:00) | Kacper Cyndecki
fot.: Paweł Kot
Śląsk po porażce z Jagiellonią (1:3), nie zareagował w odpowiedni sposób podczas starcia z Puszczą. Wrocławianie zremisowali 0:0 i po raz kolejny można było doszukać się problemów ze skutecznością w ofensywie. Jakie są plusy i minusy tego meczu? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia ze starcia Trójkolorowych.
Bułgarski duet stoperów.
Jeśli Śląsk kończy spotkanie na zero z tyłu, to pochwały należą się defensorom. Trener Jacek Magiera w starciu z Puszczą dał szansę Simeonowi Petrowowi, który zagrał całe 90 minut i pokazał się z dobrej strony. Zimowy nabytek WKS-u gwarantował pewność, spokój i dobrze dogadywał się ze swoim rodakiem, czyli Aleksem Petkowem. Bułgarski duet stoperów okazał się pozytywnym zaskoczeniem sobotniego meczu. Obrońcy dobrze się uzupełniali, nie popełniali błędów i wygrywali pojedynki z atakującymi Puszczy.
Aktywny i zaangażowany Nahuel Leiva.
Na słowa uznania po starciu z Puszczą zasługuje zdecydowanie Matias Nahuel Leiva. Skrzydłowy był pewny w dryblingach, starał się dynamizować akcję Trójkolorowych, podejmował dobre decyzje oraz był chętny do gry. Większość ataków WKS-u przebiegała właśnie przez lewą flankę, na której znajdował się zawodnik urodzony w Rosario. Nahuel miał nawet okazję na umieszczenie piłki w siatce gości, jednak jego uderzenie obronił golkiper Puszczy.
Nieskuteczność w ofensywie.
W 2024 roku Śląsk jest naznaczony nieskutecznością. Wrocławianie słyną z niewykorzystywania sytuacji pod bramką rywali. WKS w rundzie wiosennej oddał 30 uderzeń celny i strzelił zaledwie trzy gole. W pierwszej połowie sezonu wydawało się, że skuteczność jest domeną ekipy Jacka Magiery, ale obecnie finalizacja akcji okazuje się piętą achillesa Wojskowych. W meczu z Puszczą problemy z umieszczeniem piłki w siatce miał szczególnie Patryk Klimala. Były zawodnik Celticu Glasgow oddał sześć strzałów, z czego tylko dwa były celne. Zimowy nabytek wrocławian na razie nie spełnia oczekiwań, jakie zostały przed nim postawione, bowiem nie zdobył jeszcze ani jednej bramki. 25-latek w sobotnim meczu podejmował złe decyzje i często zawodziły u niego najprostsze elementy, takie jak przyjęcie piłki lub złe obliczenie toru lotu futbolówki.
Prawa flanka obniżyła loty.
W tym sezonie bardzo dobrze dysponowany jest Piotr Samiec-Talar, jednak spotkanie z Puszczą nie było dla niego udane. Polak rzadko był przy piłce, nie wygrywał pojedynków oraz niewiele było jego popisowych prostopadłych podań. Oprócz nie najlepszego występu wychowanka Śląska nie popisał się wspierający skrzydłowego najpierw Łukasz Bejger, a później Patryk Janasik. Żadnemu z prawych obrońców nie udało się dobrze oskrzydlać akcji i pomóc zespołowi w ataku.
Zmiany Jacka Magiery.
Jeśli jesteśmy już przy pomaganiu, to wydaję się, że zmianami swojego zespołu nie wsparł również trener. Jacek Magiera na boisko wpuścił Mateusza Żukowskiego, Petra Schwarza oraz Patryka Janasika. Żaden z zawodników nie dał Śląskowi czegoś specjalnego. Korekta na prawej obronie zagwarantowała, co prawda spokój w defensywie, ale w ofensywie były piłkarz Odry Opole głównie spowalniał akcję Trójkolorowych. Z kolei Żukowski zmienił Samca-Talara i po raz kolejny dośrodkowywał za mocno, a piłka po jego zagraniach przelatywała przez całą szerokość pola karnego gości. Uzupełniając tę analizę o trzecią korektę, czyli Schwarza, który wszedł na boisko w miejsce dobrze dysponowanego Patricka Olsena, nie dał zespołowi nic poza niedokładnymi zagraniami.
Duet Klimala-Exposito.
Swoistym zaskoczeniem w składzie Śląska było wyjście WKS-u na dwójkę napastników. Na boisku Erik Exposito był bardziej wycofany, a Patryk Klimala pełnił funkcję typowego napastnika, który walczył z defensorami w pojedynkach fizycznych oraz na niego kierowane były długie piłki od obrońców. Hiszpański kapitan Wojskowych, zaś starał się pomagać w rozgrywaniu ataków pozycyjnych, jednak wydawało się, że 27-latek był lekko zagubiony, udało mu się oddać tylko jeden strzał niecelny. Na pewno duetowi napastników trzeba dać jeszcze trochę czasu i nie można ferować wyroków na podstawie jednego spotkania, ale zaledwie trzy bramki zdobyte w 2024 roku powinny budzić zmartwienia wśród fanów WKS-u.