Lechia - Śląsk 0:0. Wielka śpiączka w ataku (RELACJA)
01.04.2023 (21:59) | Dominik Mazurfot.: Wojciech Małachowski (lechia.net)
Piłkarze Śląska pod nieobecność Yeboaha i Exposito chcieli wyłącznie przetrwać. Wrocławianie od początku do końca wyglądali na ekipę zadowoloną z remisu - skupioną wyłącznie na obronie i bezproduktywną w ofensywie. I wywieźli z Gdańska remis 0:0, choć w końcówce piłkę meczową miał na nodze Patryk Szwedzik.
Śląsk przystępował do meczu przyjaźni mając dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Lechia Gdańsk przed pierwszym gwizdkiem była w czerwonej strefie ze stratą czterech punktów do bezpiecznego miejsca. W swoim debiucie na ławce trenerskiej biało-zielonych David Badia zdecydował się postawić na Macieja Gajosa na pozycji ofensywnego pomocnika. Trener Ivan Djurdjević pod nieobecność zawieszonych za nadmiar żółtych kartek Erika Exposito i Johna Yeboaha postawił na Caye Quintanę i Dennisa Jastrzębskiego. Ponadto w porównaniu do meczu ze Stalą Nahuela Leivę zastąpił Schwarz, Bejger z lewego wahadła przeszedł do trójki środkowych obrońców, zastępując Gretarssona, a na lewej stronie pojawił się Janasik.
ŚLĄSK UŚPIONY I ZUPEŁNIE WYCOFANY
Śląsk rozpoczął mecz wyczekując w typowym dla siebie ustawieniu 1-5-3-2 na to co zrobi Lechia. Biało-zieloni utrzymywali się przy piłce i próbowali budować akcje w ataku pozycyjnym. Gospodarze początkowo nieźle zbierali długie piłki i ruszali do kontrpressingu. Poza paroma dośrodkowaniami Lechii i zablokowanym strzałem Macieja Gajosa nic szczególnego jednak nie wydarzyło się w pierwszym kwadransie. Po 17 minutach udział w meczu zakończył Ilkay Durmus, w jego miejsce wszedł Marco Terrazzino.
Dwa prostopadłe zagrania do Jastrzębskiego bliżej lewego skrzydła, jedna z tych akcji skutkowała zablokowanym dośrodkowaniem – śmiesznie mało ofensywa Śląska była w stanie zrobić przez 25 minut, a do samej końcówki pierwszej połowy wcale nie było lepiej. Piłkę przy nodze najczęściej mieli lechiści, ale kreatywności wystarczyło tylko na dośrodkowanie w stronę ustawionego za linią spalonego Łukasza Zwolińskiego. Główkował blisko lewego słupka. W 37. minucie niemal bliźniacza sytuacja ze spalonym, tyle że akcja zakończona dużo groźniejszym strzałem „Zwolaka” i dobrą paradą Leszczyńskiego. Na pozycję spaloną wypchnął napastnika Lechii Diogo Verdasca.
Leszczyński uratował Śląska na pięć minut przed przerwą przy groźnych strzałach Freisenbichlera i Tobersa. Ta druga próba była bardziej wymagająca, ale wykazał dużą czujność na linii.
Dopiero wtedy po raz pierwszy przebudzili się wrocławianie za sprawą Jastrzębskiego, który po indywidualnej akcji oddał dobry mocny strzał zza szesnastki. Niedługo potem Konczkowski prostopadłą piłką obsłużył Quintanę, ten zgrał piętką do Schwarza, ale wpadający w pole karne Czech przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Żal, że Śląsk z tak defensywnym nastawieniem rozegrał pierwsze 40 minut spotkania i stać go było jedynie na dwie groźniejsze akcje w ataku. Do przerwy w Gdańsku obie ekipy stworzyły naprawdę marne widowisko.
LETARG TRWAŁ W NAJLEPSZE
Zwoliński mógł w fantastyczny sposób rozpocząć drugą połowę. Po dośrodkowaniu Terrazzino z lewego skrzydła świetnie uciekł obrońcom i przyjął piłkę na klatkę piersiową. Strzał oddał jednak zupełnie nieudany.
Biało-zieloni cały czas mieli inicjatywę, ale brakowało stuprocentowych sytuacji. Głównym pomysłem były wrzutki na Zwolińskiego, który jednak nie potrafił oddać celnego strzału. Z kolei Śląsk cały czas wyglądał na drużynę bezproduktywną w ofensywie, zadowoloną z remisu i skupioną wyłącznie na obronie bezbramkowego remisu.
W 78. minucie wszyscy zawodnicy Śląska na chwilkę zgromadzili się wokół Djurdjevicia, ale nic to nie zmieniło w poczynaniach wrocławian. Wyczekiwanie na jedną jedyną okazję trwało do 88. minuty. Po szybkim rozegraniu rzutu wolnego Patryk Szwedzik stanął oko w oko z Kuciakiem, ale nieudanym strzałem ułatwił interwencję bramkarzowi Lechii. W końcówce rozpaczliwe ataki Lechii, ale obrona Śląska udaremniła każdą próbę poza strzałem Terrazzino w środek bramki. Niepokojąco wyglądało nieporozumienie Poprawy z Leszczyńskim, ale wynik do końcowego gwizdka nie uległ już zmianie.
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 0:0
Lechia Gdańsk: Kuciak – Castergen, Abu Hanna (78' De Kamps), Maloca, Pietrzak, Kubicki, Tobers, Durmus (17' Terrazzino), Gajos (60' Paixao), Freisenbichler (60' Diabate), Zwoliński.
Śląsk Wrocław: Leszczyński – Konczkowski, Verdasca, Poprawa, Bejger, Janasik, Schwarz, Olsen, Jastrzębski (63' Samiec-Talar), Rzuchowski, Quintana (69' Szwedzik).
Żółte kartki: Maloca, Kubicki - Olsen
Sędzia: Bartosz Frankowski
Widzów: 7706