''Borys pasuje idealnie do wizji futbolu Westerlo'' (OPINIA EKSPERTA)
06.02.2024 (19:50) | Marcin Sapuńfot.: Marcin Polański
Niecały tydzień temu Karol Borys zamienił Wrocław na Westerlo. Wychowankowi akademii Śląska w ostatnich tygodniach poświęcano dużo czasu, a my zastanawiamy się, jak teraz 17-letni pomocnik poradzi sobie w nowym środowisku. - Trener nawet nie wiedział, że Borys został kupiony - mówi nam jeden z ekspertów belgijskiej piłki.
W czwartek 1 lutego zakończyła się saga pod tytułem "Co z przyszłością Karola Borysa?" 17-latek w ostatnich tygodniach wzbudzał zainteresowanie m.in. włoskiej Fiorentiny, czy angielskiego Hull City, ale ostatecznie trafił do KVC Westerlo, dziesiątego zespołu belgijskiej Jupiler Pro League. Środkowy pomocnik z nowym pracodawcą podpisał 2,5-letnią umowę.
Na temat decyzji Śląska Wrocław o sprzedaży Borysa za 2 miliony euro pojawiło się już mnóstwo opinii i informacji, więc w poniższym tekście nie będziemy skupiać się na samym transferze, tylko przyszłości reprezentanta Polski U-18 w nowym klubie. Gośćmi poniedziałkowego #SektoraŚląska byli autorzy profilu "Belgijska Piłka" - Mariusz Moński oraz Norbert Niebudek, którzy m.in. przedstawili, co może czekać młodzieżowca w nowym środowisku.
ZASKOCZENIE, CZY PRZEMYŚLANA DECYZJA?
Transfer Karola Borysa został ogłoszony późnym wieczorem, bo dopiero o godzinie 22:00, co na pewno było lekkim zaskoczeniem, tym bardziej, że w ostatnich pogłoskach w kontekście 17-latka liga belgijska się nie przewijała.
- Gdy dowiedziałem się o tym transferze, również byłem mocno zdziwiony. Zainteresowanie Borysem wykazywało PSV, czy Fiorentina, więc wybór Westerlo był dość niespodziewany
- mówi Norbert Niebudek.
Jak jednak podkreślają obaj eksperci, po głębszym zastanowieniu i analizie, podpisanie kontraktu z żółto-niebieskimi może wyjść na dobre młodemu piłkarzowi, tym bardziej, że trafił on do zespołu, w którym średnia wieku zawodników z pola wynosi 22,7 lat. Dodatkowo trenerem KVC jest Rik De Mil, który w przeszłości pracował w akademii Clubu Brugge, prowadząc zespoły U-19, czy U-21.
- Po głębszej analizie, sprowadzenie Karola jest w sumie dobrym pomysłem. Średnia wieku piłkarzy z pola to 20-22 lata, więc jest to bardzo młody zespół i do tego w klubie jest trener, który przez wiele lat trenował młodzież w Club Brugge, więc potrafi tych młodych piłkarzy wprowadzać na poziom belgijskiej ekstraklasy
- komentuje Mariusz Moński
Po transferze Borysa podkreślano, że KVC Westerlo jako jedyny klub zaoferował za wychowanka wrocławskiej akademii taką sumę pieniędzy, akceptowalną dla włodarzy WKS-u. Wydane 2 miliony euro przez tureckich właścicieli nie jest jakimś bardzo dużym wydatkiem, tym bardziej patrząc na to, że latem belgijski klub wydał aż 16 milionów euro na transfery, kupując m.in. Matija Frigana z HNK Rijeka za 5,5 miliona euro.
- W Westerlo można zauważyć, że tureccy właściciele nie żałują pieniędzy i jak trzeba było, latem potrafili wydać kilkanaście milionów euro na wzmocnienia. Głównie są to zawodnicy perspektywiczni. Pieniądze są inwestowane w młodych zawodników, z których później będzie można czerpać większe zyski
- podkreśla Niebudek.
"TRENER NAWET NIE WIEDZIAŁ, ŻE BORYS ZOSTAŁ KUPIONY"
Co ciekawe, utalentowany piłkarz trafił do Westerlo bez wcześniejszych ustaleń ze szkoleniowcem zespołu. We Wrocławiu ostatnie transfery były dość długo analizowanie zarówno przez Davida Baldę i Jacka Magiery. W Belgii jest zupełnie inaczej. Dlaczego? Jak mówi nasz rozmówca, "trenerzy się zmieniają, a wizje klubów pozostają te same". Za sprzedaż i kupno zawodników odpowiedzialni są właściciele lub dyrektorzy sportowi, którzy decydują o wzmocnieniach lub odejściach nawet bez wiedzy trenerów.
- To nie Rik De Mil sprowadzał Karola Borysa. On nawet nie wiedział, że Borys został kupiony. (...) W większości belgijskich klubów jest tak, że to dyrektor sportowy, czasem nawet właściciele kupują lub sprzedają piłkarzy, nie trenerzy. Trenerzy się zmieniają, a wizje klubów pozostają te same. Jeżeli klub belgijski kupuje piłkarza, to znaczy, że widzą w nim potencjał. Oni żyją z tego, że handlują piłkarzami, więc widzą potencjał w tym, że sprowadzą takiego piłkarza, ten rozwinie się i będą mogli na nim zarobić. Dyrektorzy sportowi to bardzo ważne postacie w klubach belgijskich i bardzo często oni decydują o transferach nawet bez wiedzy trenerów
- tłumaczy Moński.
Szkoleniowiec KVC zdążył już wypowiedzieć się na temat młodego Polaka. Gdy tylko dowiedział się o nowym nabytku, skrupulatnie przestudiował atuty Borysa, które chętnie wylicza i jest bardzo ciekawy, jak rozwinie się jego kariera w nowym klubie.
- Trener zobaczył w nim gracza, który jest uzdolniony bardzo technicznie, który ma doskonały przegląd pola, szuka rozwiązań między liniami, ma odwagę do gry piłką do przodu, więc pasuje idealnie do futbolu, który Westerlo chce grać. Jest bardzo ciekawy tego, jak będzie się tutaj prezentował. Mówi też, że sprowadzenie Borysa pokazuje, że projekt w tym mieście jest bardzo dobrze postrzegany przez młode talenty w Europie
- opowiada ekspert od belgijskiego i holenderskiego futbolu.
Z FIZYCZNEJ EKSTRAKLASY DO FIZYCZNEJ JUPILER PRO LEAGUE
Jeśli 17-letni Borys zdecydował się pojechać do Belgii, czas poznać trochę tamtejszą ligę. Jak dobrze pamiętamy, podczas dyskusji na temat przyszłości Karola w Śląsku, dużo czasu poświęcono jego fizyczności, nad którą musiałby popracować, by móc otrzymywać więcej minut w Śląsku. Tymczasem, jak opowiadają nasi rozmówcy, Jupiler Pro League cechuje się właśnie dużą walecznością, gdzie przygotowanie fizyczne odgrywa ważną rolę. Co to oznacza? Pomocnik w najbliższym czasie będzie musiał poświęcić dużo czasu na ten aspekt.
- Można powiedzieć, że liga belgijska, szczególnie mecze tych słabszych drużyn, cechują się dużą ilością walki, w tym w powietrzu, jest dużo starć fizycznych. Więc jeżeli Borys pod tym względem nie dojdzie do pewnego poziomu, nie obuduje się, będzie mu bardzo ciężko by wejść do zespołu
- przestrzega Norbert Niebudek.
Z kolei nasz drugi rozmówca przypomina również o kolejnej różnicy między polską a belgijską ekstraklasą. To szybsza, bardziej intensywna gra, w której prędko trzeba podejmować decyzje, ponieważ w każdej chwili rywal może przejąć piłkę i przeprowadzić groźny kontratak.
- W samej fizyczności nie chodzi tylko o to, kto jest jak silny i jak przepycha się barkiem, tylko chodzi też o to, że trzeba bardzo szybko podejmować decyzje, grać na bardzo dużej intensywności, W Belgii tak naprawdę mecze toczą się od jednego pola karnego do drugiego. Tam nie ma jakiegoś klepania sobie piłeczki i rozgrywania akcji, żadnego posiadania, ponieważ tam nikt nie bawi się w coś takiego, nie ma na to czasu
- dopowiada Moński.
Współtwórca portalu "Belgijska piłka" przypomina też, że z podobnymi problemami zmagali się już inni Polacy - Rafał Wolski, Filip Starzyński, Kacper Kozłowski, u których warunki fizyczne były przeszkodą w zaistnieniu w tamtejszej lidze.
- Starzyński przychodził jako wielki technik z Ekstraklasy, a w bardzo przeciętnym Lokeren zagrał kilka meczów i został "odstrzelony", bo zanim pomyślał, że ma zagrać, to już nie miał piłki. Nawet jak przyszedł Kacper Kozłowski do Unionu Saint-Gilloise, na samym początku trener Mazzu powiedział, że był bardzo zdziwiony, jak tak duży, silny chłop jest słabo przygotowany fizycznie, kompletnie nie nadający się tak naprawdę do gry w tejże lidze. Owszem, umiejętności piłkarskie miał bardzo duże, ale nie pasował tak naprawdę swoją fizycznością
Natomiast, jak zauważa Moński, w Belgii występują również piłkarze pokroju Borysa z dobrym wyszkoleniem technicznym, którzy radzą sobie w lidze, ale potrzebowali na to czasu i tak samo też będzie w przypadku reprezentanta Polski U-18.
CZAS TO PIENIĄDZ
Jeśli spojrzymy na tabelę belgijskiej Ekstraklasy, KVC Westerlo odnajdziemy na dziesiątej lokacie z przewagą tylko jednego punktu nad grupą spadkową. Do końca sezonu zasadniczego pozostało sześć kolejek, ale według naszych rozmówców - nie ma co liczyć, że Karol Borys w najbliższych tygodniach wybiegnie na boisko w żółtej koszulce. Szanse mogą wzrosnąć dopiero wtedy, gdy żółto-niebiescy znajdą się w grupie grającej o jedno miejsce w Lidze Konferencji Europy. Znajdzie się w niej sześć drużyn, ale walka praktycznie rozegra się między zespołami z miejsc 7-8, do których Westerlo traci obecnie aż siedem oczek. Wówczas trener De Mil w meczach bez żadnej presji, będzie mógł wystawiać w składzie lub wpuszczać z ławki tych piłkarzy, który we wcześniejszych spotkaniach grali bardzo mało - mowa o tu o nowych graczach, ale również tych z akademii.
- Przede wszystkim nie możemy się skupiać na tym, co Karol Borys może wnieść teraz, bo przecież wiadomo, że teraz nie będzie grał. Trzeba patrzeć na to długofalowo. To nie jest tak, że klub kupił go, żeby pomógł im teraz w walce o utrzymanie. Oni go kupili pod ten projekt, który robią i po to, żeby u siebie rozwinąć go jako piłkarza i pewnie na nim dużo zarobić. Jeżeli Borys będzie się łapać do kadry meczowej, to już będzie trzeba być zadowolonym po tych kilku odbytych treningach
- mówi Mariusz Moński.
Młodzieżowiec musi zaopatrzyć się w dużo cierpliwości, wiedząc, że będzie stopniowo wprowadzany do kadry pierwszego zespołu. Tym bardziej, że jak już wyżej zostało wspomniane, musi poprawić swoją kondycję fizyczną, jeśli chce jak najszybciej zaistnieć w Belgii.
Jak potoczy się dalsza kariera Karola Borysa? Środkowy pomocnik wciąż jest młodym zawodnikiem, więc nie możemy liczyć, że efekty przyjdą szybko. U takiego gracza to ciągły proces rozwoju, który może przynieść dużo dobrego 17-latkowi jak i jego nowemu i byłemu klubowi.