Plusy i minusy meczu z Wisłą Kraków

25.10.2021 (06:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2021/10/erik_6175cce276adf.png

fot.: Mateusz Porzucek

Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po sobotnim spotkaniu z Wisłą Kraków? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym, opierając się na danych z raportu InStat, podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.



 

PLUSY MECZU

Erik Exposito

Po wizycie Śląska przy Reymonta daty 21 września 2019 roku i 23 października 2021 łączy już zdecydowanie więcej niż ten sam dzień tygodnia. Dwa lata od pierwszego ekstraklasowego hat-tricka w niezapomnianych derbach z Zagłębiem (4:4) Erik Exposito ponownie zdobył trzy bramki w jednym ligowym spotkaniu i spędzi rozpoczynający się tydzień jako współlider klasyfikacji strzelców. Osiem goli w trwającym sezonie to najlepszy bilans obok snajpera Lecha Mikaela Ishaka, jednak przede wszystkim wynik, który może napawać prawdziwą dumą biorąc pod uwagi początki Hiszpana we Wrocławiu. Exposito osiem ligowych bramek zdobył… w całym sezonie 2019/2020, a w poprzednim był tylko o jedno trafienie lepszy. Idealna podcinka, zabójcza lewa noga i spokojny karny stanowiły kapitalny przepis na sukces przy Reymonta, w perspektywie jest jednak realna walka o tytuł króla strzelców ekstraklasy.

Mateusz Praszelik

Młodzieżowiec Śląska po wywalczeniu nagrody młodzieżowca miesiąca oraz pięknym golu z Rakowem (1:2) nie zamierzał spoczywać na laurach i przypomniał sobie, jak dobrze grało mu się przy Reymonta w poprzednim sezonie. To od świetnej asysty Praszelika do niezawodnego Exposito w sobotni wieczór w stolicy Małopolski rozpoczęło się wszystko, co dobre dla zielono-biało-czerwonych, jednak blondwłosy 21-latek mógł dać sobie jeszcze więcej powodów do zadowolenia. Praszelik w pierwszej połowie był bliski zdobycia czwartej bramki w sezonie, a ogółem na stadionie Wisły Kraków oddał trzy strzały, z czego dwa zmusiły do interwencji Mikołaja Biegańskiego. Więcej dokładnych podań od Praszelika spośród zawodników z pola przy Reymonta w sobotę miał tylko Szymon Lewkot, a dobra forma byłego legionisty przełożyła się na drugi najwyższy drużynowy InStat Index po królu polowania z Półwyspu Iberyjskiego.

Trener Jacek Magiera

Szkoleniowiec Śląska Wrocław przed wyjazdem do Krakowa był świadom, że trzy porażki z rzędu w oficjalnych meczach nie zdarzyły mu się wcześniej ani w Zagłębiu Sosnowiec ani w Legii Warszawa. Potrzeba zapunktowania po rzadko spotykanych dwóch porażkach z rzędu (0:4 z Lechem i 1:2 z Rakowem) była ogromna, mało kto spodziewałby się jednak, że zielono-biało-czerwoni niepodważalnie zdominują Białą Gwiazdę na jej terenie dosłownie od samego początku. To, że reakcja na nieudany początek października w wykonaniu Śląska była tak efektowna, a Erik Exposito po zmianie szkoleniowca przestanie rozróżniać mecze domowe i wyjazdowe to wielki dowód tego, jak dobry fachowiec od 22 marca siedzi na ławce wrocławian. Do Vitezslava Lavicki wracać nie ma już po co, każdy jest jednak świadom, że z nim takie rzeczy po prostu nie miałyby się prawa wydarzyć, a swoje dodaje też czysta statystyka. W sześciu ostatnich wyjazdowych meczach pod wodzą stroniącego od odważnej gry poprzedniego szkoleniowca Śląsk zdobył łącznie… cztery bramki. Prowadzony przez Magierę tylko w sobotę pięć, a trzy w pół godziny.

MINUS MECZU

Jaki minus?

Szukanie mankamentów po tak niespotykanym występie zielono-biało-czerwonych mija się z celem. Śląsk w meczu przy Reymonta nie wykorzystał co prawda wszystkich sytuacji, a naprawdę niewielkiej dozy szczęścia brakowało, by Biegański musiał wyjmować piłkę z siatki siedem czy osiem razy, próżno szukać w tym jednak powodu do niepokoju. Wrocławianie szaloną pierwszą połowę ustawili gospodarzy w narożniku, a że nie doczekali się ich odpowiedzi, druga część wyglądała słabiej. Również z tego trudno jednak czynić zarzut podopiecznym trenera Magiery. Spotkanie 12. kolejki w stolicy Małopolski odbyło się pod pełną kontrolą i na zasadach Śląska, a kiedy tylko zespół z Oporowskiej przyspieszał, w polu karnym Białej Gwiazdy syreny alarmowe wyły na całego. Prawdziwy minus sobotniego spotkania może dopiero nadejść, bo wyzwanie czai się tuż za rogiem. Wypunktowanie bezradnego rywala w dniu, w którym wszystko wychodzi, w wieczornym meczu na pięknym stadionie, to czysta przyjemność. Jeżeli jednak wrocławianie nie wrócą z obłoków do najbliższego weekendu, w sobotnie południe w urokliwej Niecieczy mogą się srogo rozczarować.

WYDARZENIE MECZU

Wyrównany rekord

Chociaż Kamil Bednarek swój koncert w Krakowie zagra dopiero za kilka dni, słowa „Takie chwile jak te, nie zdarzają się zbyt często” z jego wielkiego przeboju, po ulicach stolicy Małopolski już w sobotni wieczór niosły się wyjątkowo głośno. Śląsk wygrywając 5:0 w wyjazdowym meczu ekstraklasy wyrównał rekord ustanowiony ponad trzydzieści lat temu… właśnie na stadionie Wisły Kraków, który w 2018 roku zdarzył się również w meczu przyjaźni przeciwko Miedzi Legnica. Sobotnia wygrana przy Reymonta była niezwykła również ze względu na głównego aktora śląskowego show Erika Exposito. Hiszpan okazuje się dopiero pierwszym w historii zawodnikiem zielono-biało-czerwonych, który ustrzelił dwa hat-tricki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tylko w niedalekiej przeszłości jako potencjalnych autorów podobnego sukcesu spokojnie moglibyśmy typować braci Paixao czy Marcina Robaka, czegoś takiego jak Erik nie zrobił jednak wcześniej nikt.

ZOBACZ też: Raporty statystyczne po pogromie przy Reymonta

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.