Zdarzyło się wczoraj: 15 lat od powrotu Śląska do elity
13.05.2024 (06:00) | Karol Tyniec
fot.: Archiwum klubu
Piętnaście lat temu Śląsk Wrocław zdobył Puchar Ekstraklasy. Dla drużyny prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza był to duży sukces, ponieważ WKS w tym samym sezonie wrócił do pierwszej ligi (ówczesna Ekstraklasa, zmiana nazwy nastąpiła rok później) i mało kto się spodziewał, że drużyna z Wrocławia będzie miała szansę zdobyć to trofeum. W tym tekście chciałbym przybliżyć Wam, jak wyglądały zasady tego pucharu, pokazać jego historię i przedstawić drogę zespołu w walce o to trofeum.
HISOTRIA I ZASADY PUCHARU EKSTRAKLASY
Puchar Ekstraklasy powstał po to, aby zapełnić lukę meczów, która wtedy występowała. Dzisiaj dla wielu może to wydawać się nieprawdopodobne, że było za mało meczów, lecz w tamtych latach obowiązywał inny system rozgrywek. Zamiast 34 kolejek rozgrywano 30, a to przez to, że w lidze występowało, szesnaście zespołów. Uwzględniają dodatkowo to, że w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku nasze zespoły nie występowały tak często w europejskich pucharach, argument o małej liczbie meczów jest jak najbardziej zasadny, a idea powołania tych rozgrywek była słuszna. Niestety, wykonanie ich nie było już tak dobre, a same rozgrywki od dobrego przyjęcia ich w 2006 roku z roku na rok traciły na wartości i popularności, co dobitnie było widać po frekwencji na stadionach. Sam system rozgrywek pucharu polegał na tym, że mogły w nim występować tylko zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej, które były podzielone na cztery grupy, w których rozgrywały ze sobą dwumecze. Po fazie grupowej po dwa najlepsze zespoły z każdej grupy przechodziły do ćwierćfinału, a potem rozgrywały półfinały i finał. Ćwierćfinały i półfinały były również rozgrywane systemem mecz i rewanż. Jedyną nagrodą, jaką otrzymywał klub, który puchar wygrał, była nagroda finansowa. W premierowym sezonie 2006/2007 wynosiła ona 300 tysięcy złotych, a trzy lata później urosła ona do 600 tysięcy złotych.
ŁABĘDZI ŚPIEW PUCHARU EKSTRAKLASY
Po początkowym sukcesie pucharu, z sezonu na sezon jego popularność malała. Głównym czynnikiem było to, że rozgrywki te były traktowane przez większość zespołów jak pole do testów dla nowych zawodników, co przekładało się na coraz mniejszą frekwencję na stadionach i przed telewizorami. To skutkowało tym, że rozgrywki te były biznesem, który nie przynosił korzyści, i który z roku na rok po prostu umierał. Sezon 2008/2009 przypieczętował koniec tych rozgrywek.
DEBIUT ŚLĄSKA
Dla Śląska, z powodu tego, że w sezonie 2008/2009 wrócił, do elity po sześciu latach była to pierwsza okazja, aby wystąpić w tych rozgrywkach. W pierwszym meczu beniaminek Ekstraklasy po golach, m.in. Janusza Gancarczyka czy Piotra Celebana, rozbił Wisłę Kraków 4:0. Wrocławianie grali podczas tych rozgrywek dość mocnym składem, ale trener Tarasiewicz dawał również szansę młodym zawodnikom. To w Pucharze Ekstraklasy swoje talenty ujawnili, m.in. Kamil Biliński czy Krzysztof Kaczmarek. Młodość połączona z doświadczeniem Petra Pokornego i Remigiusza Sobocińskiego zaowocowała tym, że Śląsk co mecz nie zawodził w tych rozgrywkach, aż do czasu meczu z Piastem o pierwsze miejsce w grupie. W meczu z gliwiczanami szkoleniowiec wrocławian postanowił po raz pierwszy od roku dać szansę bramkarzowi Andrzejowi Olszewskiemu. Zawodnik wystąpił w trzech pierwszych meczach II ligi w 2008 roku, które Śląsk wszystkie przegrał po jego błędach. Niestety, szansę, którą otrzymał, w meczu z Piastem również zmarnował, ponieważ popełnił fatalny błąd przy wyprowadzeniu piłki, po którym Marcin Folc strzelił gola, a Śląsk przegrał i stracił szansę na wygranie grupy.
FAZA PUCHAROWA
Przez porażkę z Piastem Wojskowi w pierwszym ćwierćfinałowym meczu spotkali się z Ruchem Chorzów. Niebescy wygrali ten mecz 2:1, jednak trener chorzowian dokonał nieuprawnionej zmiany, przez co mecz został rozstrzygnięty walkowerem na korzyść wrocławian. W kolejnym meczu Śląsk wygrał 1:0 po bramce Sebastiana Dudka i pewnie awansował do półfinału. Półfinał był dwumeczem dwóch beniaminków ekstraklasy, ponieważ beniaminek z Wrocławia trafił na beniaminka z Gdyni, czyli Arkę. W pierwszym meczu, który został rozegrany na Oporowskiej, gdynianie przegrali 3:0, a w drugim meczu wygrali 0:1. Ta wygrana jednak im nic nie dała, i to Śląsk mógł świętować awans do finału. W finale Śląsk Wrocław spotkał się z Odrą Wodzisław Śląski. Mecz ten, jak to w finałach bywa, nie był porywający, lecz zakończył się dla wrocławian szczęśliwie. Wojskowi wygrali 1:0, i to oni mogli wznieść pierwsze od 32 lat trofeum. Jedyną bramkę w tym spotkaniu strzelił Krzysztof Ulatowski. Dla Ulatowskiego była to bramka wyjątkowa, ponieważ był to jego 50. gol w barwach Śląska, na który czekał od 2 lat, ponieważ swoje dwie ostatnie bramki zdobył w słynnym meczu z Motorem wygranym 10:1.
DROGA NA SZCZYT
13 maja 2009 powinien być wyjątkową datą dla każdego kibica Śląska, ponieważ to od tego meczu rozpoczął się marsz na szczyt Wrocławian, ponieważ już dwa lata później Śląsk zdobył wicemistrzostwo, a rok później Wojskowi byli już na tronie mistrzowskim. Przy okazji przypomnienia drogi na szczyt Śląska warto wspomnieć o trenerze Ryszardzie Tarasiewiczu, który jest legendą Śląską, zdobywał sukcesy z klubem jako zawodnik i trener, i który swoją pracą podczas swojej drugiej kadencji zbudował drużynę, która była fundamentem przyszłych mistrzów Polski.