Rywal pod lupą eksperta: Zagłębie Lubin

29.04.2021 (06:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2020/12/exposito_5fd3e6d952dd4.jpg

fot.: Mateusz Porzucek

W ostatnim domowym meczu bez udziału publiczności w tym sezonie rywalem Śląska będzie Zagłębie Lubin. O falującej formie Miedziowych, ocenie pracy trenera Martina Seveli i Filipie Starzyńskim, który znowu jest motorem napędowym zespołu, rozmawiamy ze Zbigniewem Jakubowskim, dziennikarzem portalu e-legnickie.pl.



 

Zagłębie w czterech poprzednich kolejkach zdobyło 10 punktów, co sprawia, że na derby przyjeżdża po najdłuższej w sezonie serii bez porażki. Jego forma w tym roku jest jednak wyjątkowo falująca - po kilku udanych meczach już kilka razy płynnie przechodziła w beznadziejną. Jak to rozumieć?

Ja mam swoją teorię, że podczas zimowych przygotowań w Turcji został popełniony jakiś błąd. Pamiętamy jak wyglądały pierwsze tegoroczne mecze Zagłębia. Poza fragmentami rywalizacji z Lechem w Poznaniu, którą trzeba odłożyć na bok, bo szybko okazało się, że to Kolejorz po prostu jest słaby, Zagłębie na początku rundy wiosennej kaleczyło piłkę. Mecze z Wisłą Płock (0:2) czy Wartą (0:1) to był antyfutbol i jedynie przebłyski jakiejkolwiek pozytywnej gry. Tłumaczono się odejściami Bartosza Białka, Damjana Bohara, ale tak naprawdę wszyscy piłkarze lubinian grali poniżej oczekiwań. Tymczasem w tych czterech poprzednich meczach forma zespołu Martina Seveli jakby wróciła. Wróciła świeżość, przede wszystkim szybkość i ci zawodnicy zaczęli przypominać drużynę.

Jesteśmy na ostatniej prostej sezonu – biorąc pod uwagę ten dobry moment Zagłębia można się spodziewać, że ten zespół do ostatniej kolejki będzie się poważnie liczył w walce o potencjalnie pucharowe 4. miejsce?

Myślę, że tak, bo Miedziowi generalnie nie mają już teraz nic do stracenia. Chcą zająć jak najwyższą lokatę, zobaczymy jakim wynikiem zakończy się niedzielny finał Pucharu Polski Raków – Arka, ale sytuacja na pewno powoli się klaruje. Wiem też, że w aneksie do umowy z trenerem Sevelą podpisanym rok temu jest zapis automatycznie przedłużający współpracę w razie miejsca w czołowej ósemce na koniec obecnego sezonu. No a tego Zagłębia mógłby już teraz pozbawić tylko jakiś kataklizm, na przykład trzy porażki z rzędu. Warto zresztą wspomnieć, że Sevela cieszy się dużym kredytem zaufania wśród kibiców w Lubinie i okolicach. Teoretycznie mogłoby być przecież inaczej, skoro często pomstujemy na skład z Dorde Crnomarkoviciem, Miroslavem Stochem i coraz rzadziej, ale ciągle Samuelem Mrazem, a nie obserwujemy wprowadzania kolejnych młodych piłkarzy. Największą porażką obecnego szkoleniowca Zagłębia jest moim zdaniem jednak to, że nie zbudowaliśmy zespołu pod kątem przyszłych rozgrywek. Sytuację mieliśmy przecież komfortową – spokojny sezon z jednym spadkowiczem, a umówmy się, że praktycznie od końca 2020 roku w Lubinie mogli być spokojni, że ich to nie ich będzie dotyczyć. Sevela wystawiał wspominanych obcokrajowców, których za chwilę tu już nie będzie, a w ten sposób zamykała się droga dla wychowanków z akademii. Nie mówię, że młodzi chłopcy zbawiliby ten zespół, ale mieliby szansę się ograć i każdy mógłby ocenić czy się nadają.

W ostatnim meczu Zagłębia z Piastem (2:2) niespodziewanie błysnął Jewgienij Baszkirow. Rosjanin przed poprzednią kolejką nie miał na koncie żadnego punktu klasyfikacji kanadyjskiej, a w starciu z gliwiczanami harował aż miło i schodził z boiska z golem oraz asystą. Cóż to za metamorfoza?

Sam byłem zaskoczony grą tego zawodnika, bo we wcześniejszych spotkaniach przechodził obok gry. Były mecze, w których spokojnie można było klasyfikować go w trójce najsłabszych zawodników na boisku, a teraz nagle się objawił. Teraz pozostaje pytanie czy taka eksplozja formy zdarzyła się bez powodu czy jest na przykład związana z tym, że kończy się sezon i liczy na transfer. Taki mecz, jak derby we Wrocławiu dadzą odpowiedź. Zobaczymy, czy Baszkirow faktycznie sportowo wygrywa rywalizację z Porębą, który nie grał ostatnio, bo był kontuzjowany. Rosjanin był w sporej grupie zawodników ewidentnie przygaszonych tym słabym wejściem w rundę po zimowej przygotowania. I nagle, w czterech poprzednich kolejkach oni zaczęli wyglądać, jakby ktoś podał im jakieś magiczne lekarstwo gwarantujące siły witalne, dobrą motorykę.

Ostatnie mecze Zagłębia to też rosnąca forma Filipa Starzyńskiego. Wspominanie zobowiązującego pseudonimu Figo znowu brzmi w jego przypadku godnie.

Starzyński nigdy nie był maratończykiem, a w poprzednich spotkaniach plasował się w czołówce zawodników, którzy przebiegli najwięcej kilometrów. To było naprawdę niesamowite, chociaż to właśnie kolejny zawodnik, który pierwszych wiosennych meczów wcale nie miał rewelacyjnych. Też sprawiał wrażenie nieco przyduszonego po obozie w Turcji, ale pięć – sześć ostatnich kolejek to już zdecydowanie powrót do wysokiej dyspozycji. Starzyński dziś znowu jest motorem napędowym drużyny i zwróćmy uwagę, że jego zalety to nie tylko świetnie wykonywane stały fragmenty gry. Oprócz tego ile on ma jeszcze znakomitych, kluczowych podań. Figo bardzo często potrafi zagrać piłkę na pamięć, może tylko żałować, że jego koledzy nie wszystko wykorzystują. A to wszystko dzieje się praktycznie bez prawdziwych boków, bo możemy chwalić Patryka Szysza czy przebłyski Dejana Drażicia, ale to nie są ani Bohar ani Żivec w optymalnej formie, którą zapamiętaliśmy.

Bohater jesiennego meczu derbowego był nieoczywisty – bramkę na wagę wygranej Zagłębia w doliczonym czasie zdobył niespełna Kamil Kruk. W 2021 roku 21-latek przebojem wdarł się do składu Miedziowych, a drugiego ekstraklasowego gola strzelił akurat w poprzedniej kolejce. To chyba największy progres w zespole trenera Seveli od ostatniej potyczki ze Śląskiem.

Kruk to dla mnie prawdziwe objawienie obecnego sezonu. Już nawet nie chodzi o tę bramkę z grudniowego meczu w Lubinie, ale mamy chłopaka bez żadnego doświadczenia w najwyższej klasie rozgrywkowej, który nagle wchodzi do gry i radzi sobie naprawdę dobrze. Rozwija się, chociaż oczywiście nie unika też błędów. W tym miejscu warto też przypomnieć, że po zakończeniu rundy jesiennej decyzję o zakończeniu kariery i objęciu funkcji dyrektora sportowego Zagłębia podjął Lubomir Guldan. Gdyby ten zawodnik cały czas był do dyspozycji trenera Seveli, to Krukowi byłoby o wiele łatwiej wejść w tę dojrzałą piłkę. Guldan był kimś na wzór niemieckiego futbolu, gdzie jest ostatni, doświadczony stoper, który kieruje całym blokiem. Po tym, jak go zabrakło, w Lubinie nie ma czegoś takiego. Każdy robi co chce, różne rzeczy się dzieją, więc nabieranie ekstraklasowego doświadczenia dla tak młodego obrońcy z pewnością jest większym wyzwaniem. Natomiast Kruk na pewno jest znakomity również w wejściach pod bramką przeciwnika. Potrafi rozegrać, także strzelić, co pokazał w poprzedniej kolejce. Z tego co wiem, to bardzo poukładany, grzeczny chłopak, z którym po prostu bardzo dobrze się współpracuje. Zagłębie niewątpliwie będzie miało z niego dużo pożytku.

Jakiego meczu zatem pan oczekuje w piątkowy wieczór?

Składy obu zespołów nie upoważniają może do określania tego spotkania jako derby Dolnego Śląska, bo coraz mniej jest piłkarzy z Wrocławia i Lubina, ale na pewno należy się spodziewać walki Zagłębia o zwycięstwo. Wiadomo jak ważny ambicjonalnie, kibicowsko jest taki mecz. Życzyłbym sobie tylko, żeby jutro było tak jak w tym pamiętnym meczu z rundy jesiennej poprzedniego sezonu na stadionie Śląska, który zakończył się remisem 4:4. To był mecz, który się zapamiętało nie tylko dlatego, że na ławce lubinian debiutował trener Sevela. Obyśmy znowu mogli poczuć posmak derbów, nawet pomimo tych okrojonych sytuacją pandemiczną czasów. Po cichu liczę na podobną dawkę emocji, a o tym na co będzie stać Zagłębie najwięcej powie skład desygnowany przez szkoleniowca Miedziowych. Jeżeli od początku zagra Samuel Mraz, w ciemno można już dopisywać punkty Śląskowi (śmiech). A jeśli już ktoś ma pokonać Dominika Hładuna to niech to będzie Fabian Piasecki, wrocławianin, którego jestem wielkim zwolennikiem od czasów gry w Miedzi Legnica, gdzie moim zdaniem trener Dominik Nowak nie do końca dał mu szansę na pełen rozkwit w ekstraklasie. W Śląsku widać, że się buduje i rozwija, niedawna bramka w Zabrzu (1:1) najlepiej to pokazała. Najlepszą odpowiedzią ze strony trenera Seveli byłoby gdyby wystawił na niego Karola Podlińskiego, takiego starcia byłbym bardzo ciekawy.

ZOBACZ też: REZERWY: Mecz inny niż wszystkie (RELACJA)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.