Czy Jacek Magiera powinien zostać w Śląsku?

01.06.2023 (16:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2023/5/magiera3_64747568e3ef4.jpg

fot.: Paweł Kot

Po ostatnim meczu możemy już ogłosić, że Jacek Magiera sprawdził się w roli strażaka i utrzymał Śląsk w ekstraklasie. Kontrakt 46-latka z klubem wygasa 30 czerwca. Czy Magiera powinien pozostać we Wrocławiu na kolejny sezon i jakie są na to szanse? 



 

Po zwolnieniu Ivana Djurdjevicia misji ratunku ekstraklasy dla Wrocławia podjął się Jacek Magiera. Były trener Legii Warszawa wciąż znajdował się na liście płac klubu, po tym jak rozstał się ze Śląskiem w marcu 2022 roku. Przywrócenie Magiery do pracy oznaczało, że władze nie zostały zmuszone do zatrudnienia czwartego szkoleniowca. 46-latek objął Wojskowych w teoretycznie ostatnim momencie, gdy ci znaleźli się pod kreską nie dającą utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. 

PLAN ZAAKCEPTOWANY, RYZYKO PODJĘTE 

Śląsk podobnie jak rok temu na własne życzenie został włączony w walkę o utrzymanie. Ponad dwanaście miesięcy temu rolę strażaka powierzono Piotrowi Tworkowi, ale jaka była w tym jego zasługa, że wrocławianie zostali w ekstraklasie, niech każdy sobie sam odpowie. W kwietniu 2023 roku podobnej misji podjął się Jacek Magiera, który pierwszy raz Wojskowych objął w marcu 2021. Co prawda sytuacja WKS-u była diametralnie inna niż teraz, ale Magiera od włodarzy klubu dostał zadanie, by zagwarantować we Wrocławiu występy w eliminacjach Ligi Konferencji. Ta sztuka się udała, Śląsk w ośmiu ostatnich meczach sezonu 2020/21 przegrał tylko raz i po ostatniej kolejce (1:1 ze Stalą Mielec) zajął czwarte miejsce w lidze, premiowane występami w europejskich pucharach. 

W zakończonych niedawno rozgrywkach Magiera przejął zespół dwa dni przed spotkaniem z Górnikiem Zabrze. Nikt za bardzo nie oczekiwał cudów po 48 godzinach, ale w pierwszej połowie widać było poprawę gry i przede wszystkim tworzenie okazji na gole. Szwankowała jednak defensywa i przede wszystkim te dwie rzeczy miał poprawić Jacek Magiera. Wrocławianie przegrali 0:2, ale nie był to koniec świata. Prawdziwy test miał przyjść tydzień później, gdy na Dolny Śląsk przyjechał Radomiak. 

- W środę prezesi zadzwonili z propozycją. Warunki kontraktu nie zmuszały mnie do podjęcia decyzji o powrocie. Po rozmowie z samym sobą uznałem, że chcę się tego podjąć. W czwartek wieczorem zadzwoniłem z informacją, że podejmuję się i chcę pomóc - dla chłopaków, dla klubu, dla kibiców

- powiedział szkoleniowiec po porażce z Górnikiem. 

Po końcowym gwizdku w spotkaniu z Radomiakiem Radom nastroje wśród kibiców pogorszyły się o co najmniej kilkanaście procent. Śląsk w kiepskim stylu przegrał 0:1 i pomimo przewagi na boisku tylko raz poważnie zagroził gościom. Po porażce w ostatni dzień kwietnia, Wojskowi w końcu obudzili się i to chyba w ostatnim możliwym momencie. W Białymstoku przede wszystkim zobaczyliśmy wyczekiwany duet Exposito&Yeboah. Niemiecki skrzydłowy dał nawet wrocławianom prowadzenie z Jagiellonią, ale cały wkład wyżej wymienionej dwójki został zaprzepaszczony przez głupi faul Victora Garcii we własnym polu karnym, który skutkował rzutem karnym i wyrównaniem stanu rywalizacji. W końcu przyszedł czas na ostateczne i naprawdę najważniejsze mecze w sezonie 2022/23. Były to dwa domowe spotkania, z rywalizującą o ligowy byt Wisłą Płock i zdegradowaną już Miedzią Legnica. Dokładką, a bardziej deserem miał być wyjazd w ostatniej kolejce na Łazienkowską, gdzie w ekstraklasie Śląsk ostatni raz wygrał w 2011 roku. 

TEN ŚLĄSK NAPRAWDĘ DA SIĘ OGLĄDAĆ 

W ostatnich trzech meczach WKS strzelił osiem goli, co daje aż 23% dorobku z całego sezonu. Ktoś mógłby powiedzieć, że zdobycie tylu bramek z fatalną Wisłą, czy pewną spadku Miedzią to żaden sukces, ale przypomnijmy sobie jak w rundzie jesiennej wyglądał chociażby pojedynek z legniczanami, którzy już wtedy znajdowali się w strefie spadkowej (porażka 0:1). Przejdźmy do pierwszego spotkania z Nafciarzami. Wrocławianie przegrywali je 0:1 po golu Bartosza Śpiączki, ale po raz drugi w sezonie Śląskowi udało się odwrócić losy i zgarnąć trzy punkty. W zawodnikach widać było determinację i chęć zwycięstwa, co szczególnie w drugiej połowie przełożyło się na dobrą grę, walkę o każdy centymetr boiska i przede wszystkim skuteczne akcje, które wykończył Yeboah i Jastrzembski, a jeszcze przed przerwą kapitalnym trafieniem zza pola karego popisał się Nahuel. 

Tydzień później przeciwko Miedzi Legnica nie było chyba ani jednego momentu zawahania, że Śląsk może przegrać. Od pierwszej do ostatniej minuty zielono-biało-czerwoni kontrolowali grę i odpowiedzialnie operowali piłką. Wrocławianie z ostatnim zespołem w tabeli aż dwanaście razy uderzał celnie na bramkę Abramowicza i nawet gdy drużyna trenera Mokrego zdobyła kontaktową bramkę, odpowiedź Wojskowych była błyskawiczna. Dynamika meczu, cztery strzelone gole i wygrana po której Śląsk wyskoczył ze strefy spadkowej, to wszystko spowodowało, że niedzielne oglądanie spotkania ekstraklasy o 12:30 było przyjemnością, a nie nudnym spektaklem. 

No i na koniec creme de la creme, czyli 34. seria gier i mecz na Łazienkowskiej z Legią Warszawa. Po pierwszych trzydziestu minutach na boisku nie było widać żadnych różnic między zespołami, bowiem Śląsk grał jak równy z równym, co więcej po ponad kwadransie gry śmiało mógł prowadzić nawet 3:0. Wrocławianie w pierwszej połowie zanotowali aż sześć celnych strzałów, a już w 6. minucie Erik Exposito wyprowadził WKS na prowadzenie. Co prawda ostatecznie skończyło się na wyniku 1:3, ale podsumowując, Śląsk nie bał się grać odważnie, postawił na ofensywę, poprawił jakość w obronie, a mecze z jego udziałem w końcu dało się oglądać z uśmiechem na twarzy. 

- Jest to ogromny sukces. Wchodząc do szatni i widząc, w jakim stanie byli zawodnicy, to utrzymanie jest porównywalne do mistrzostwa Polski. Trzeba było wznieść się na wyżyny i my to zrobiliśmy. Cieszę się, że mogłem Śląskowi w tym pomóc. Mogę również powiedzieć, że jestem jednym z nielicznych trenerów WKS-u w ostatnich, który wypełnił kontrakt w stu procentach

- powiedział Jacek Magiera na konferencji prasowej po meczu z Legią. 

Liczba celnych strzałów w meczach za kadencji Ivana Djurdjevicia (trzy ostatnie spotkania) i Jacka Magiery:

  • Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław: 2 
  • Śląsk Wrocław - Piast Gliwice: 0
  • Warta Poznań - Śląsk Wrocław: 1
  • Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław: 3
  • Śląsk Wrocław - Radomiak Radom: 2
  • Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław: 3
  • Śląsk Wrocław - Wisła Płock : 4
  • Śląsk Wrocław - Miedź Legnica: 12
  • Legia Warszawa - Śląsk Wrocław: 8

MAGIERA OBUDZIŁ UŚPIONYCH ZAWODNIKÓW?  

Matias Nahuel Leiva, Michał Rzuchowski, Petr Schwarz. To między innymi ci zawodnicy, którzy niezbyt błyszczeli formą przez cały sezon lub w rundzie wiosennej. Jednak trener Magiera ulepił z nich lepsze wersje siebie i w spotkaniach z Wisłą, Miedzią, czy Legią wystawił ich w podstawowej jedenastce i myślimy, że nie żałował swoich decyzji po końcowym gwizdku. Nahuel strzelił dwa gole, Schwarz zanotował gola i asystę, a Rzuchowski asystę. 

Na dodatek w ostatnich kolejkach znakomicie spisali się John Yeboah i Erik Exposito. Niemiec za kadencji Magiery zdobył cztery bramki i dołożył jedną asystę, a hiszpański napastnik strzelił gola z Legią i dodatkowo asystował przy czterech trafieniach kolegów. Jeśli dołożyć jeszcze dobrą postawę Bejgera i Gretarssona, w ostatnich tygodniach zadziałało prawie wszystko, by to Śląsk a nie inny zespół pozostał w ekstraklasie

PIŁKARZE UWIERZYLI W SWOJE MOŻLIWOŚCI 

Co prawda trener Djurdjević nie gryzł się w język w kilku sytuacjach i publicznie krytykował swoich podopiecznych (nie negujemy, że niesłusznie) lub stosował dziwne tłumaczenia jak te o tym, że w gracz wciąż siedzi poprzedni sezon. Na pewno nie pomagało to w zachowaniu pozytywnej energii w szatni. Przy okazji rozstania z Serbem dużo mówiło się o tym, że szkoleniowiec stracił szatnie, a sami zawodnicy nie byli zadowoleni z jego pomysłów. Djurdjevicia zastąpił Magiera, który na swoim koncie ma o wiele więcej sukcesów niż poprzedni trener i pomimo identycznego wieku, wydaje się, że nie da sobie wejść na głowę i wzbudza większy respekt. Przede wszystkim był stanowczy i nie bał się wysłać Erika Exposito do domu, by ten poprawił swoją kondycję i zrzucił kilka kilogramów. Hiszpan rozpoczął ćwiczenia i wrócił do kadry meczowej na końcówkę sezonu i odegrał w niej bardzo ważną rolę. 


PODCAST: Ekstraklasa uratowana!

Po drugie przy walce o utrzymanie bardzo ważne jest przygotowanie mentalne i psychologiczne. Od spotkania z Radomiakiem Radom można było zaobserwować, że po końcowym gwizdku piłkarze i sztab zbierają się w kółku, by wymienić między sobą kilka słów i zwiększyć morale w zespole. Mówił o tym Jacek Magiera kilka razy podczas konferencji prasowych. 

- Po meczu z Radomiakiem stanęliśmy w kole i powiedziałem zawodnikom, że nikt w nich nie wierzy, lecz to jest do zrobienia i nie mają nic do stracenia. (...) Gratuluję i dziękuję każdemu z osobna za te sześć meczów, za miesiąc współpracy

- powiedział 46-letni trener po meczu z Legią. 

- Nie mamy wpływu na to, co jest za nami. Skupiamy się tylko i wyłącznie na teraźniejszości i celach krótkoterminowych. Dzisiaj piłkarze walczą o przyszłość klubu, ale i swoją. Piłkarze Śląska reprezentują każdego wrocławianina. To od zawodników zależy, w jakim położeniu znajdzie się klub

- tłumaczył były trener Legii Warszawa przed spotkaniem z Radomiakiem. 

- Motywowaliśmy zawodników na różne sposoby. Na konferencji podsumowującej mecz z Wisłą Płock puściliśmy im kilkuminutową kompilację komentarza z transmisji Śląsknetu, żeby pokazać zawodnikom, ile radości mogą dać ich bramki i dobre zagrania

- powiedział Magiera po wygranej z Miedzią Legnica (4:2)

Co najważniejsze piłkarze uwierzyli w swoje umiejętności i na ostatniej prostej pokazali to, co zabrakło między innymi w Płocku, czyli między innymi wytrwałość i moc. A nie był to takie łatwe, bowiem drużyna nie była w dobrej kondycji fizycznej, gdy do Wrocławia wrócił Magiera. 46-latek co prawda nie chciał wypowiadać się na ten temat publicznie, ale między wierszami można było wyczytać, że nie jest ona na najwyższym i oczekiwanym poziomie. Jeśli piłkarze złapali dobry kontakt z Jackiem Magierą i zrozumieli jego filozofię, może dać szanse trenerowi na kontynuację swojej pracy, a zawodnikom na szlifowanie swojej formy i doszkolenie koncepcji byłego selekcjonera kadry U-20.

ZŁE WSPOMNIENIA Z POPRZEDNIEGO SEZONU

Żeby nie było tak kolorowo, przy rozmowach na temat pracy Magiery w Śląsku dość często podnosi się wątek jego pierwszej kadencji we Wrocławiu. Trójkolorowi dość dobrze rozpoczęli sezon 2021/22, ale po przegranej 0:4 z Lechem Poznań, po prostu coś pękło. Drużyna nie wyglądała już tak dobrze i nie zmieniło tego nawet efektowne zwycięstwo z Wisłą Kraków (5:0). Śląsk był zespołem aż za bardzo przewidywalnym i miał problemy z punktowaniem z zespołami z czołówki, a z każdą kolejną porażką zespół po prostu się rozsypywał. Mogliśmy obserwować nieoczywiste wybory kadrowe (Lewkot, Janasik), brak stawiania na młodzieżowców, którzy przyszli do Śląska zza granicy (Bejger, Iskra), a WKS pikował w dół i zanotował aż osiem meczów bez zwycięstwa. Położone zostały również przygotowania do rundy wiosennej, chociaż w tym przypadku nie ma 100% winy Magiery. Sprzedany został Praszelik, a gotowy do wylotu do Chin był Erik Exposito. Zimowe wzmocnienia zostały przeprowadzone dopiero po obozie i Magiera nie miał zbyt wiele czasu, by te klocki jakoś na nowo poukładać.

Jak będzie latem 2023? Sytuacja może być podobna, bowiem zespół wymaga wzmocnień, ale bez sprzedaży kilku graczy (Yeboaha, Exposito i Bejgera, ewentualnie Borysa) nie będzie to możliwe. We Wrocławiu jest obecnie tak dużo niewiadomych, że względny optymizm może dość szybko obrócić się o 180 stopni i oznaczać będzie nerwowe ruchy nie tylko na rynku transferowym. 

PRZYGOTOWANIA DO NOWEGO SEZONU ROZPOCZĘTE ZE STARYM TRENEREM 

Gdyby pokusić się o postawienie tezy, że nikt nie wie, co dzieje się we Wrocławiu, bez problemu bylibyśmy w stanie ją obronić. Nie wiadomo, co z nowym właścicielem, nie znamy nazwiska nowego dyrektora sportowego, nie wiemy co z kadrą na przyszły sezon i przede wszystkim, kto stanie za wrocławskim sterem. Niezależnie od tego jaka będzie przyszłość Jacka Magiery, przygotuje on plan dla zespołu, który wróci do treningów 19 czerwca. Do inauguracji sezonu 2023/24 zostanie wtedy miesiąc, a nowy trener z własną filozofią i zmodyfikowaną taktyką, pomysłem może trochę nadszarpnąć ciągłość pracy zawodników Śląska, którzy mając dokładny spis zadań od trenera Magiery, będą zmuszeni do dość szybkich zmian. Przypomnijmy, że rok temu o tej porze znaliśmy już nazwisko nowego szkoleniowca WKS-u, a nigdzie nie jest powiedziane, kto oprócz Magiery znajduje się na liście życzeń miasta, który jest większościowym udziałowcem w klubie. 

CZY MAGIERA ZOSTANIE W ŚLĄSKU? 

Trener Magiera zrealizował cel jakim było utrzymanie, ale co dalej? Umowa 46-latka z wrocławskim klubem kończy się już 30 czerwca. Czy zostanie przedłużona? Dzień przed meczem z Legią Warszawa (26 maja) odbyło się spotkanie Jacka Magiery z prezydentem Wrocławia Jackiem Sutrykiem, podczas którego zaproponowano trenerowi nowy kontrakt. W międzyczasie pojawiły się plotki o porozumieniu szkoleniowca z pierwszoligową Stalą Rzeszów, która w najbliższym czasie chciałaby powalczyć o awans do ekstraklasy. Jacek Magiera w rozmowie z TVP Sport potwierdził, że w ostatnim czasie odbyły się wstępne rozmowy z dwoma klubami (w tym ze Śląskiem), ale na ostateczną decyzję kibice oraz dziennikarze będą musieli jeszcze poczekać. 

- Dzisiaj nie jest ten moment, abym podejmował decyzje. Przez dwa, trzy dni chciałbym wyczyścić głowę i trochę odpocząć z rodziną. To czas dla nich. Ostatni miesiąc był bardzo intensywny dla każdego z nas. Za kilka dni podejmę ostateczną decyzję

- powiedział trener w środowej rozmowie z Jakubem Kłyszejko. 

 

 

ZOBACZ też: Dwanaście miesięcy ze Śląskiem. Co zapamiętamy z każdego z nich?

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.