Djurdjević: Lech to wymagający rywal

12.08.2022 (15:02) | Mateusz Włosek
uploads/images/2022/7/ivan_62e2e627eeb58.jpg

fot.: Rafał Sawicki

Trener Ivan Djurdjević przed niedzielnym meczem 5. kolejki ekstraklasy z Lechem Poznań odpowiedział na pytania dziennikarzy. Jak wygląda sytuacja zdrowotna? Czy przeszłość trenera w Lechu wpłynie na przygotowanie do tego spotkania? Zapraszamy na zapis konferencji prasowej.



 

Na pewno oglądał pan wczoraj mecz Lecha w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Jak pan ocenia to spotkanie, czy te niewykorzystywanie sytuacje przez Kolejorza mogą mieć jakiś wpływ na niedzielny pojedynek ligowy? Lech był nieskuteczny…

To co się dzieje w innym domu, to my tego nie wiemy. Nie chcemy spekulować, bo nie wiemy, co przeciwnik będzie chciał zrobić. Skupiamy się na tym, co my chcemy zrobić. Byłem na tym meczu w czwartek. Powiem tak, jak kiedyś Christian Gytkajer, gdy byliśmy na meczu w Armenii w eliminacjach do europejskich pucharów: „To jest Europa”. Liczy się przejście dalej i liczą się punkty polskich drużyn w rankingu. Szczególnie mając na uwadze sytuacje klubową, jaką mamy w kraju. Lech wygrał 4:1 i to jest istotne. Czy będą rotacje, tego nie wie nikt. Czy dla nich priorytetem jest Liga Konferencji Europy, to nie wiemy. Oni tez muszą zbierać punkty w lidze. Podchodzimy do meczu bez spekulacji. Jesteśmy w pełni skoncentrowani na murawie.

Ma pan pewien wypracowany status w Poznaniu. Dobrze pan wie, jak działa poznański kocioł. Czy był pan zaskoczony reakcją trybun wczoraj? Paradoksalnie to może być wasz atut w niedzielę…

Lech Poznań jest wymagającym klubem, wiemy jaka w tych dużych zespołach jest presja. Te mistrzostwa się zawsze odbiją czkawką w przypadku Poznania. Czeka ich trudny mecz, ale to wszystko jest w nogach zawodników, żeby wrócić do dobrego grania. My możemy dużo zrobić i obrócić tych kibiców przeciwko Lechowi. Chcemy rywalizować na boisku piłkarsko i zagrać dobry mecz. To jest jednak mistrz Polski i nie można o tym zapominać. Mają jakościowych zawodników.

Jaka jest sytuacja kadrowa/zdrowotna? Czy coś się zmieniło względem meczu z Widzewem (0:0)?

Mamy kilka problemów zdrowotnych, głównie grypowych. Rafał Leszczyński i Adrian Bukowski są chorzy. Dennis Jastrzembski miał dzisiaj badania, ale nic go chyba nie wyklucza z gry, poczekamy do kolejnych zajęć. Michał Rzuchowski miał ostatnio problem z Achillesem, dostał w czwartek zastrzyk. Zobaczymy, jeszcze mamy dwa treningi przed meczem. W niedzielę wyruszymy do Poznania i wtedy podamy ostateczną kadrę.

Dwóch piłkarzy można było uznać za wygranych po obozie w Słowenii. Caye Quintana i Piotr Samiec-Talar - oni grają, ale ani jeden, ani drugi nie stają na wysokości zadania. Dobrze wygląda z kolei ich zmiennik, John Yeboah. To jest ten moment, w którym będzie pan szukał zmian?

To jest ta kwestia, której wielu ludzi nie pojmuje. To nie jest iPhone, którego my włączymy kiedy chcemy i wyłączymy. To są ludzie, którzy mają swoją ścieżkę rozwoju. Podpisujemy umowę z zawodnikami na dwa - trzy lata. Sam ten moment daje wiedzę, że chcemy z nimi pracować. Nie jesteśmy klubem, którego stać na kupienie nagle dziesięciu zawodników i wymianę całej kadry. Trenera definiują okienka transferowe. Wtedy mamy jasny sygnał, kto wykorzystał szansę, a kto nie. Po trzech - czterech meczach, gdy momentami ktoś wyglądał słabiej, nie ma co wyrokować. Mogą być zmiany, ale nie radykalne. Następni, którzy mają wejść, też będą czuli wsparcie. Dla mnie szybkie sukcesy często idą w drugą stronę i później  się szybko spada z piedestału. W meczu z Koroną (1:3) popełniliśmy kilka błędów w obronie, ale w starciu z Widzewem zachowywaliśmy się już bardzo dobrze. Jordi Sanchez i Bartłomiej Pawłowski niemal w każdym meczu strzelali, przeciwko nam się im jednak nie udało. To jest ważny proces, żeby zespół uwierzył w siebie i był pewny siebie.

Minął miesiąc od startu rozgrywek – czy drużyna jest na fali wznoszącej pod względem fizycznym?

Motorycznie widzieliśmy, że z Koroną to był wypadek przy pracy. W meczu z Widzewem osiągnęliśmy jeszcze lepsze wyniki pod względem sprintów. Trenujemy bardzo podobnie, mikrocykl się nie zmienia, bo jakakolwiek zmiana to jest ryzyko kontuzji. Pomiędzy Koroną a Widzewem chcieliśmy trochę zmniejszyć obciążenia. Mieliśmy trzytygodniowy cykl, ale teraz znowu wracamy do tych poprzednich obciążeń. Cały czas pracujemy na 80-90%. Te kilka procent zostawiamy, żeby zespół miał trochę więcej świeżości w kluczowych momentach. Nie możemy sobie pozwolić na kontuzje, musimy uważać i trzymać w zdrowiu graczy.

Jaka jest sytuacja zdrowotna Adriana Łyszczarza, bo w ostatnim meczu rezerw doznał urazu barku? Można się było spodziewać, że częściej będzie występował, natomiast ciągle jest jednak zmiennikiem…

Adrian dobrze pracuje na treningach. Zmieniliśmy ustawienie na dwóch napastników. On jest świadom, że brakuje mu trochę więcej w pracy defensywnej. Rozmawiamy cały czas. Wrócił w czwartek do zajęć, więc z barkiem wszystko w porządku.

Przed początkiem sezonu użył pan pięknej metafory z produktami w lodówce. Czy jakby dziś zaglądnąć do niej ponownie, to trzeba iść na zakupy, ale sklepy niestety są puste?

Po tym poprzednim sezonie niewiele już możemy zmienić. Zostały dokonane zmiany. Nie chcemy wykonywać wielkich roszad. Jak się rusza coś w systemie, to jeden ruch uruchamia następny. Nie chcemy dokonywać jeszcze większej destabilizacji. Wszyscy wiemy, jak działa rynek transferowy. Bardziej chcę skupić się na pracy z ta kadrą, którą mam. Zimą zweryfikujemy, z kim chcemy dalej pracować, a z kim nie. Zawodnicy sami będą czuli, czy mogą pomóc zespołowi, czy nie. Zbyt wcześnie, by podejmować nagłe decyzje. Jakaś Żabka zawsze się znajdzie…

Jest to wiadome, że trzeba analizować zespół rywala przed meczem. Czy poświęciliście więcej czasu na analizę jakiegoś konkretnego piłkarza Lecha?

Jako sztab bardziej skupiamy się na tym, co my robimy. Możemy mieć zarys, jak to ma wyglądać, ale bardziej robimy swoje. My udoskonalamy swój sposób grania, zwłaszcza w takim momencie, jakim jest rywal, jest to ważne. Nie wiemy, jakie ruchy mogą zostać podjęte przez Lech. Im bardziej będziemy myśleć o Lechu, tym bardziej może nas to zgubić.

Za nami cztery mecze i pięć zdobytych punktów. Jak pan oceni ten dorobek?

Punktów zawsze będzie brakowało. Natomiast brakowało nam tych meczów na zero z tyłu, a one w końcu przyszły i z tego się cieszymy. Mówili nawet o tym zawodnicy, oni są pewniejsi siebie dzięki temu. W poprzednim meczu stwarzaliśmy sytuacje, tak jak w drugiej połowie z Koroną. To nas ukierunkowuje, żeby pracować więcej nad ofensywą i wykorzystywać nadarzające się sytuacje pod bramką rywala. Patrick Olsen i Petr Schwarz wyglądają pewnie w środku, musimy udoskonalić przód. To są nasze małe sukcesy, szczególnie ta defensywa.

Jakie jest pana podejście do bocznych pomocników. Mamy czterech pewniaków na skrzydłach: Samiec-Talar, Jastrzembski, Nahuel i Yeaboah. Czy podchodzi pan do ich pozycji, patrząc co dają wyłącznie z przodu, czy także mają pracować w tyłach? Jakie są te wyznaczniki ich efektywności?

Każdy zawodnik ma swoje atuty. Bronienie jest związane z zaangażowaniem i chęcią. Każdy z tych zawodników może biegać. Z piłką jest różnie, każdy z nich wie, jakie ma atuty. Każdy ma większe lub mniejsze predyspozycje do gry w obronie. Uwzględniamy, który z zawodników może nam dać więcej w ataku, a który w obronie. Każdy z nich jest dobry w ofensywie. Yeboah idący „po kresce” do linii końcowej, Dennis dryblujący „po zygzaku” czy Nahuel schodzący z flanki do środka. Oni sami są świadomi, że nie istnieje tylko granie do przodu. Każdy musi działać w dwie strony.

Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że bez goli Erika Exposito Śląskowi będzie trudno walczyć o lepsze miejsca w tabeli?

Erik miał trudny okres w poprzednim sezonie, tworzył już plany gdzie indziej. Teraz pisze nowy rozdział swojej historii w Śląsku, ostatnio miał ważny moment, bo urodziła mu się córka, ale wraca do dobrej dyspozycji. Jak od niego, tak od całej reszty, oczekujemy zdobywania bramek.

ZOBACZ też: Setka Erika Exposito

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.