FC St. Gallen 2:0 Śląsk. Niewykorzystane okazje lubią się mścić (RELACJA)

07.08.2024 (22:20) | Kacper Cyndecki
uploads/images/2024/8/KoPa_st_Gallen__06_08_2024_-57_66b3cb8d5a800_66b3d78783102.jpg

fot.: Paweł Kot

W środowy wieczór Śląsk zmierzył się z FC Sankt Gallen w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Wrocławianie mieli swoje szanse pod bramką gospodarzy, jednak nieskuteczność oraz brak koncentracji w wyprowadzeniu piłki przez obrońców zawiodło i spowodowało niepowetowane straty. Jak wyglądało spotkanie WKS-u w kwalifikacjach do Ligi Konferencji?



 

Śląsk pojechał do Szwajcarii po zwycięstwie z Rygą (3:1) i chciał utrzymać rosnącą formę, jednak każdy wiedział, że Sankt Gallen to drużyna, która gra bardzo ofensywnie oraz proaktywnie. WKS przed rozpoczęciem starcia ze Szwajcarami na pewno myślał głównie o defensywie i szybkich kontratakach, jednak jak zweryfikowało te założenia boisko?

DYNAMICZNY POCZĄTEK

Śląsk rozpoczął czwartkowy mecz od sprawdzenia stanu defensywy gospodarzy, okazało się, że Szwajcarzy źle radzą sobie z pressingiem i naciskiem. Efektem aktywnej gry wrocławian była pierwsza dogodna sytuacja podbramkowa Petra Schwarza już w pierwszej minucie meczu. Czech oddał strzał z pola karnego, jednak uderzył za lekko i futbolówkę opanowali piłkarze Sankt Gallen. Mimo dobrego początku Śląsk stracił bramkę na 0:1 w piątej minucie. Gospodarze zagrali bardzo szybko w bocznym sektorze i oswobodzili się od krycia, co za skutkowało dograniem w pole karne, w którym znajdował się Akolo, napastnik z ogromną łatwością wykończył tę akcję i umieścił piłkę w siatce WKS-u. 

HISTORIA ZMARNOWANYCH SZANS

Wrocławianie stworzyli sobie kolejną szansę i udowodnili wtedy, że obrona Szwajcarów jest niestabilna i dziurawa. W 15. minucie powinno być 1:1. Marcin Cebula kapitalnie uruchomił podaniem prostopadłym Sebastiana Musiolika, jednak napastnik WKS-u przegrał starcie oko w oko z golkiperem Sankt Gallenu. Mimo dobrych okazji pod bramką Ati Zigiego dużo działo się także w polu karnym Rafała Leszczyńskiego. Masę kłopotów z pomocnikami gospodarzy miał Serafin Szota, który często był mijany i to właśnie głównie jego stroną swoje ataki prowadzili rywale Wojskowych. Świetną okazję na zdobycie drugiej bramki w tym meczu miał Akolo, który dostał piłkę od Geubbelsa w środku pola karnego, jednak napastnik z Demokratycznej Republiki Kongo nie trafił nawet w światło bramki, mimo że nie był przez nikogo kryty i miał dużo swobody. Wrocławianie w 30. minucie mieli wspaniałą szansę na zdobycie bramki dającej remis, przed wyśmienitą okazją stanął Piotr Samiec-Talar, który otrzymał dośrodkowanie od Petra Schwarza. Polak uderzył głową sprzed bramki gospodarzy wprost w poprzeczkę, dobijać próbowali jeszcze Wojskowi, jednak na drodze drugiego strzału stanął Zigi. Ekipa z Dolnego Śląska miała w pierwszej połowie dwie stuprocentowe sytuacje, a po chociaż jednej piłka powinna wpaść do siatki FC Sankt Gallen. Zdecydowanie warto docenić postawę Marcina Cebuli w pierwszym fragmencie meczu, bowiem Polak świetnie znajdował wolne miejsce i kapitalnie uruchamiał podaniami swoich kolegów, widać było jego wysoką jakość. 

WIELBŁĄD ZNISZCZYŁ ZAPAŁ

Wydawało się, że WKS powoli łapie odpowiednie fale, jednak ogromny błąd popełnił kapitan Śląska. Aleks Petkow zagrał wprost pod nogi napastnika Sankt Gallenu, który zakończył tę akcję zespołowo podając do Gebbelsa mającego doskonałą sytuację na umieszczenie piłki w siatce, co się wydarzyło i Szwajcarzy zaczęli prowadzić 2:0. Z pewnością wielbłąd bułgarskiego defensora zniszczył zapał Śląska, bo wrocławianie grali z minuty na minutę coraz lepiej i dochodzili do bardzo dobrych okazji pod bramką Zigiego. Niewątpliwie po raz kolejny w ekipie Jacka Magiery zabrakło koncentracji oraz skuteczności w polu karnym rywala. 

WALKA O ZMNIEJSZENIE RÓŻNICY

Druga połowa rozpoczęła się od zmiany, plac gry opuścił Serafin Szota, który grał bardzo słabo, a w jego miejscu pojawił się Tommaso Guercio. Kolejny raz dobrą centrą popisał się Schwarz, tym razem głową po rzucie rożnym uderzał Mateusz Żukowski, jednak jeden z obrońców Sankt Gallenu staną za bramkarzem i obronił głową uderzenie prawego obrońcy Śląska. Wrocławianie w drugiej części meczu przeważali i starali się zaatakować pozycyjnie gospodarzy i powoli zaczęło przynosić to efekty. W 69. minucie wspaniałym strzałem popisał się Burak Ince, który wszedł na boisko w drugiej połowie, Turek uderzał z dystansu w kierunku okienka bramki, jednak cudowną paradą popisał się Zigi i sparował piłkę na rzut rożny.

Wrocławianie w drugiej połowie wyglądali naprawdę solidnie, WKS pokazał, że nie będzie składał broni mimo niekorzystnego wyniku i było kilka okazji, żeby złapać kontakt, jednak zabrakło wpakowania piłki do siatki Sankt Gallenu. Niewątpliwie sprawa awansu do czwartej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji jest otwarta, bo podczas drugiej połowy WKS był zespołem lepszym i powinien zdobyć co najmniej jedną bramkę.


FC Sankt Gallen - Śląsk Wrocław 2:0 (2:0)

Akolo 5', Gebbels 40'

Śląsk Wrocław: Leszczyński - Szota (Guercio 46'), Petkow, Petrow, Żukowski - Nahuel Leiva, Pokorny, Schwarz, Cebula (Jezierski 77'), Samiec-Talar (Ince 64'), Musiolik (Ortiz 74')

Trener: Jacek Magiera

FC Sankt Gallen: Ati Zigi - Schmidt, Ambrosius, Vallci, Okoroji - Stevanović - Gortler (Csoboth 64'), Toma (Milosević 81'), Witzig (Quintilla 64') - Geubbels (Mambimbi 74'), Akolo (Cisse 74')

Trener: Enrico Maassen 

Sędzia: Jan Petrik 

Frekwencja: Nie podano

 

ZOBACZ też: LIVE: FC Sankt Gallen - Śląsk Wrocław (NA ŻYWO)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.