Garcia: Od małego grałem jako skrzydłowy (WYWIAD)

27.09.2022 (14:00) | Jan Micygiewicz
uploads/images/2022/8/garciaporzuc4_62f764ac3ca37.jpg

fot.: Mateusz Porzucek

Victor Garcia od początku swojego pobytu we Wrocławiu jest jedną z kluczowych postaci w zespole Śląska. Pod wodzą Ivana Djurdjevicia Hiszpan zaczął grać na lewym skrzydle i w tym sezonie zanotował już cztery asysty w lidze i pucharze. Którą pozycję preferuje, z którym trenerem współpracowało mu się w Śląsku najlepiej i co poszło nie tak w zeszłym sezonie? Na te wszystkie pytania Victor odpowiedział w naszym wywiadzie!



 

Chciałbym zacząć od zeszłotygodniowego meczu z Piastem. Wielu kibiców uważa, że to był wasz najlepszy występ w tym sezonie. Zgadzasz się z tym?

Tak, myślę, że całościowo to był jeden z naszych najbardziej kompletnych występów. Dominowaliśmy praktycznie przez cały mecz, jedynie szkoda, że nie daliśmy rady wybronić ich stałego fragmentu gry. Wiedzieliśmy, że to ich mocna strona i będą czekać na takie okazje. Niestety skończyło się to straconym golem, ale taki jest futbol. Czas wyciągnąć naukę z popełnionych błędów i pamiętać o tym przy następnych meczach. Jestem jednak pewien, że jeśli dalej będziemy dalej grać tak jak w tamten piątek, to urośniemy jako drużyna. Trzeba dalej iść w tym kierunku i za chwilę przyjdą wyniki.

Trener Djurdjević po raz kolejny wystawił cię na lewym skrzydle. Jak ci się podoba ta pozycja?

Zawsze cieszę się kiedy mogę pomóc zespołowi. Trener decyduje co jest najlepsze dla drużyny. To skomplikowane, bo choć sezon nie jest jeszcze w połowie, my przeszliśmy już przez sporo trudności. Jedyne czego chcę, to pomagać drużynie. Niezależnie czy jako lewy  obrońca, czy wyżej. Jako piłkarze musimy być zawsze przygotowani, żeby realizować zadania szkoleniowca. Myślę, że w Gliwicach nieźle się spisałem na skrzydle.

Biorąc jednak pod uwagę tylko twoje preferencje, bardziej identyfikujesz się jako obrońca czy skrzydłowy?

Od małego zawsze grałem jako skrzydłowy. Wcześniej czułem się zdecydowanie lepiej wyżej na boisku, ale od 4 lat gram głównie jako lewy obrońca. W związku z tym teraz czuję, że to jest moja pozycja. Jednak skoro grałem tyle lat na skrzydle, nie robi mi to wielkiej różnicy. Czuję się komfortowo na obu pozycjach.

Jak odpowiesz na komentarze, że słabo sobie radzisz w defensywie? Niektórzy fani twierdzą, że trener zaczął ustawiać cię na skrzydle, bo nie radziłeś sobie w obronie.

Wiem, że nie jestem w stanie zadowolić wszystkich. Ciężko pracuję nad sobą każdego dnia. To jasne, że ludzie zawsze znajdą jakieś wady w mojej grze. Staram się jak najmniej czytać o sobie w mediach społecznościowych, bo ludzie w internecie zawsze próbują wchodzić w polemikę. Mnie to nie interesuje, skupiam się tylko i wyłącznie na swojej pracy. To oczywiste, że jedną z moich głównych cech charakterystycznych jest to, że gram ofensywnie. Zawsze starałem się polepszyć w defensywie i myślę, że mi to dobrze wychodzi. Koniec końców rozumiem, że są kibice, którzy myślą, że Victor Garcia mógłby grać lepiej w defensywie.

Czyli gra obronna to jest aspekt, na którym szczególnie skupiasz się na treningach?

Tak, zdecydowanie. Podpatruję najlepszych obrońców w lidze i próbuję się od nich uczyć. Zarówno od tych z innych drużyn, jak i z naszej. Wiem, że jest wielu obrońców lepszych ode mnie i staram się analizować ich grę, z której mogę wyciągnąć coś dla siebie.

Nie uważasz, że trochę brakowało ci rywalizacji o miejsce w składzie? Po odejściu Dino Stigleca klub nie sprowadził żadnego nominalnego lewego obrońcy. W drużynie jesteś tylko ty i Olivier Wypart z zespołu rezerw.

Nie, nie zgodzę się z tym. Jako piłkarze sami musimy wytwarzać sobie presję motywującą do pracy. Jestem osobą, która bardzo lubi rywalizację, codziennie chcę stawać się lepszy jako piłkarz. Nie zwracam uwagi na to czy w drużynie jest Dino albo Olivier. Chcę się rozwijać dla samego siebie. To dla mnie bez różnicy czy jutro w klubie pojawi się nowy zawodnik, czy nie, bo ja zawsze będę pracował tak samo.

Co wyróżnia Ivana Djurdjevicia jako trenera?

To człowiek z wielkim charakterem, uwielbiający rywalizację i będący bardzo blisko piłkarzy. Lubi rozmawiać ze swoimi zawodnikami, wiedzieć co myślimy, pytać o odczucia z boiska i jak się czujemy. Komunikacja z nim jest bardzo łatwa.

Trener zwraca dużą uwagę na kwestie mentalne? Ostatnio poświęcał temu sporo uwagi na konferencjach prasowych.

Trener Djurdjević świetnie rozumie piłkarzy i wie jak pewne kwestie na nas oddziaływują. Potrafi odczuwać dynamikę drużyny, bo przecież samemu był bardzo dobrym zawodnikiem. Zdaje sobie sprawę z tego, jak trudny był dla nas zeszły sezon. Zaczęliśmy obiecująco od europejskich pucharów, a potem szliśmy w dół i ledwo się utrzymaliśmy w lidze. Trener wie, że drużyna bardzo mocno to przeżyła. Krok po kroku chce odbudować w nas pewność siebie, której nie stracimy po jednym czy dwóch złych meczach. Przekazuje nam dużo spokoju i nie wywiera niepotrzebnej presji. Musimy zbudować fundamenty, na których będziemy rosnąć. To tak nie działa, że jeden mecz wygramy i wszystko będzie pięknie, a kolejny przegramy i wszystko będzie źle. Trener chce iść do przodu krok po kroku i myślę, że to najlepsze podejście.

Jak oceniłbyś początek tego sezonu w waszym wykonaniu?

Jako drużyna na pewno gramy lepiej niż na koniec zeszłego sezonu. Wtedy nic w naszej drużynie nie funkcjonowało. Teraz zaczęliśmy rozgrywki z dobrym pomysłem na grę. To prawda, że nie przynosiło to pożądanych wyników i trener zaczął robić zmiany w podstawowej jedenastce. Każdy zawodnik dostał swoje szanse i myślę, że wreszcie zaczynamy budzić się na nowo jako zespół. Futbol jest dynamiczny i zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko może być perfekcyjne od samego początku. Jesteśmy konsekwentni i cały czas pracujemy z myślą, żeby wejść na wyższy poziom. To dla nas dobra droga.

Jeśli chodzi o moją grę indywidualnie, to uważam, że to jeden z lepszych początków sezonu w mojej karierze. Mam trzy asysty w lidze i jedną w pucharze. Chcę dalej pomagać drużynie w ten sposób, notować asysty, może uda się strzelić jakiegoś gola. Mój cel to robić wszystko, aby drużyna wygrywała mecze.

Nie uważasz, że macie trochę problemów z ofensywą? Dziewięć goli w dziesięciu meczach to jeden z gorszych wyników w lidze.

Moim zdaniem to nie jest problem, bo bardziej chodzi o dynamikę gry. Kiedy strzelasz mało goli, to od razu jest problem z napastnikami, a jak stracisz trzy bramki, to każdy mówi, że grasz słabo w defensywie. To tak nie działa. Cała drużyna ma wpływ na wynik. Nasi napastnicy już nie raz pokazali, że są świetnymi piłkarzami. Trzeba zachować cierpliwość. W przeciągu kilku tygodni strzelimy w jakimś meczu więcej goli i zapomnimy o tej dyskusji. Wszyscy zawodnicy są odpowiedzialni zarówno za grę w obronie, jak i w ataku.

W Śląsku miałeś już styczność z trzema trenerami. Z którym z nich pracowało ci się najlepiej?

Wszyscy trzej są całkowicie inni. Kiedy tu przyszedłem, to graliśmy formacją z pięcioma obrońcami. Później przeszliśmy na czwórkę i teraz z Ivanem także gramy w czwórce. Każdy z nich ma inną osobowość. Najlepiej współpracuje mi się z Ivanem, bo jako piłkarz lubię, kiedy mam dobry kontakt z trenerem. Zawsze można z nim porozmawiać o tym jak się czujesz, jak postrzegasz i analizujesz różne sytuacje boiskowe. On rozumie bardzo dużo dzięki temu, że był wielkim piłkarzem.

A jak porównałbyś trenerów Magierę, Tworka i Djurdjevicia?

Trener Magiera miał bardzo analityczne podejście. Analizował dogłębnie wszystkie treningi i mecze. Był spokojny, to typ obserwatora. Trener Tworek przyszedł w niezwykle trudnym momencie. Byliśmy zagrożeni spadkiem, potrzebne były wyniki na już. Moim zdaniem to są  najtrudniejsze doświadczenia dla trenerów. Chciał wyników i najważniejsze, że udało nam się osiągnąć cel, czyli zostać w ekstraklasie. Teraz z Ivanem trzeba zaznaczyć, że rozpoczęliśmy pracę z większą cierpliwością i wiedzą czego on od nas oczekuje. Przedstawił nam plan na to jak chce zbudować drużynę i dla piłkarza to dużo lepsza sytuacja. Nie ma tej presji, że każdy kolejny mecz jest jak finał. Jesteśmy na dobrej drodze i to nas doprowadzi do celu.

Wracając do zeszłego sezonu, było to dla ciebie duże zaskoczenie jak on się potoczył? Kiedy tu trafiłeś, graliście o awans do Ligi Konferencji, a na koniec o mało nie spadliście z ligi.

Tak, bez dwóch zdań. Kiedy latem zaczynałem grę w Śląsku, nie wyobrażałem sobie, że na koniec sezonu będziemy walczyć o utrzymanie. Zaskoczyło mnie to tym bardziej, że jak się tu pojawiłem, to graliśmy naprawdę dobrą piłkę, czułem się lepszy od rywali. Tak jak już mówiłem, futbol jest dynamiczny. Złapaliśmy gorszy moment i nie potrafiliśmy się odnaleźć w swojej grze. Potrzebna była zmiana trenera, co zawsze jest skomplikowane dla zawodników, klubu i samego szkoleniowca. To zaskoczyło wszystkich.

To było też moje pierwsze doświadczenie wyjazdu za granicę, więc nie było łatwo. Kibice często oczekują, że zawodnik z innego kraju musi pokazać coś specjalnego. To skomplikowane gdy wyjeżdżasz z ojczyzny, nie znasz języka, nie znasz ligi i jednocześnie w twoim życiu dochodzi do tylu zmian. Dużo się nauczyłem w zeszłym roku. Mam nadzieję, że w tym będę się już uczył innych rzeczy.

Pamiętam, że twoje pierwsze występy w Lidze Konferencji były bardzo dobre. Nie potrzebowałeś chyba aż tak dużo czasu na aklimatyzację we Wrocławiu?

Rzeczywiście jak tu przyjechałem, to czułem się świetnie. Problemy zaczęły się w momencie, gdy cała drużyna zaczęła gorzej grać. Ewidentnie musieliśmy coś zmienić, nie mogliśmy grać tak samo, jak w pierwszych 10-15 meczach, gdy tu trafiłem. Wtedy czułem się komfortowo, bo drużyna grała świetnie. Kiedy cały zespół obniżył poziom, każdy z nas również zaczął grać dużo gorzej. Ponieważ klub dopiero co podpisał ze mną kontrakt, to ludzie oczekiwali, że będę bardzo się wyróżniał. Od nowych zawodników oczekuje się więcej, ale także więcej się ich krytykuje. To normalne, doskonale to rozumiem.

Potrafisz wskazać jakiś kluczowy moment w zeszłym sezonie, kiedy wszystko zaczęło iść w złą stronę?

W tym momencie trudno mi wskazać tylko jeden moment. Pamiętam doskonale jak byliśmy na drugim czy trzecim miejscu i pojechaliśmy do Poznania. Przegraliśmy 0:4 i wtedy zespół stracił naprawdę dużo pewności siebie.

Dwa czy trzy miesiące później drużyna czuła, że pomysł trenera Magiery się trochę wyczerpał?

Nie uważam, że drużyna nie wierzyła w trenera. Wpadliśmy w dołek, kiedy sami nie wierzyliśmy, że byliśmy zdolni do grania w taki sposób, jak oczekiwał trener. On tylko prosił, żebyśmy wrócili do tych założeń, które świetnie wykonywaliśmy w pierwszych meczach. Wtedy graliśmy bardzo dobrze w piłkę, wyniki były zadowalające. Gdy wszystko się posypało, to zablokowaliśmy się w ofensywie, traciliśmy dużo goli i przegrywaliśmy. Prezentowaliśmy taką dynamikę gry, że nie było mowy o dobrych wynikach.

Mentalność drużyny się zmieniła, żeby w tym sezonie uniknąć podobnej sytuacji?

Tak, myślę, że wszyscy wyszliśmy z tego dużo silniejsi. Mamy w ekipie wielu młodych chłopaków, którzy jeszcze nigdy w swojej karierze nie byli w takiej sytuacji. Myślę, że dużo nas to nauczyło. W zeszłym roku popełnialiśmy jeden czy dwa błędy na początku meczu i natychmiastowo traciliśmy całą pewność siebie. W tym sezonie już tak nie jest. Wiemy, że w piłce nożnej zdarzają się błędy, ale jeśli będziemy walczyć do ostatniej minuty, to pojawią się okazje na zwycięstwo, tak jak z Lechią Gdańsk. Liga jest bardzo długa, nie będzie łatwo i będziemy też przegrywać mecze. Mimo wszystko jestem pewien, że te rozgrywki będą dla nas dużo bardziej udane.

W Śląsku gra aktualnie czterech Hiszpanów i Javier Hyjek, który także dorastał w Hiszpanii. Powoli zaczynacie tworzyć małą hiszpańską kolonię we Wrocławiu!

To prawda! (śmiech) W szatni od początku czułem się świetnie, zostałem bardzo dobrze przyjęty. W tym roku dołączył Nahuel, więc jest nas jednego więcej. Z wszystkimi w szatni świetnie się dogadujemy. Mamy też super relacje z innymi zawodnikami z zagranicy jak Patrick Olsen czy John Yeboah. Nasza szatnia jest bardzo przyjaznym środowiskiem dla każdego i myślę, że to kluczowa sprawa.

Z kim z drużyny najlepiej rozumiesz się na boisku? Grając na skrzydle masz jeszcze więcej okazji do dośrodkowań na Erika Exposito i widać, że bardzo często szukasz go w polu karnym.

Z Erikiem mam świetne relacje zarówno na boisku, jak i poza nim. On jest takim zawodnikiem, z którym bardzo łatwo jest się porozumieć na boisku. Potrafi czytać grę i swoimi zachowaniami pomaga partnerom z drużyny. Moją silną stroną są oczywiście dośrodkowania, więc gdy Erik czy Caye są w polu karnym, to bardzo ułatwia mi sprawę.

Powiedz nam coś więcej o Nahuelu, jaki to typ piłkarza? Kibice Śląska czekają aż zacznie strzelać i asystować, ale wiemy, że wciąż powraca do optymalnej formy po kontuzji.

To wspaniały zawodnik, ma wyjątkową jakość. Rozumiem, że wszyscy oczekują, że zagra fantastyczny sezon, ale trzeba zachować cierpliwość. Jestem pewny, że za jakiś czas Matias będzie czołową postacią ekstraklasy. Jeszcze nie strzela goli i wielu ludzi zwraca na to uwagę. Zapewniam was, że kiedy zacznie trafiać, to już się nie zatrzyma. Na treningach ma niezwykłą łatwość panowania nad piłką i najlepiej się czuje, gdy ma ją przy nodze. Klub podjął trafną decyzję, żeby go sprowadzić.

Jednym z trudniejszych momentów w tym sezonie była porażka w Mielcu. Jak zespół zareagował na samobójcze trafienie Hyjka, dużo rozmawialiście o tym w szatni?

Javier jest bardzo młodym zawodnikiem i szkoda mi z powodu tego, co się stało. To bardzo profesjonalny chłopak, jest w pełni poświęcony piłce i widzimy jak bardzo kocha ten sport. Błędy się zdarzają, w szatni widziałem jak on mocno to odczuł. Nic nie czytałem, ale przypuszczam, że w mediach wylało się na niego sporo krytyki. Moim zdaniem nie jest to słuszne podejście. Javier to świetny chłopak i zaliczy jeszcze mnóstwo dobrych występów dla Śląska. Każdemu może się przydarzyć taki błąd, z tego składa się piłka nożna.

Jaki jest cel Śląska Wrocław na ten sezon?

Uważam, że jako drużyna nie zawsze musimy zakładać sobie cel w postaci konkretnego miejsca w tabeli na koniec sezonu. Nasz cel to rozwijać się każdego dnia i grać tak, żeby co tydzień walczyć o trzy punkty. Pokazaliśmy już, że potrafimy wygrywać z najlepszymi w lidze. Pojechaliśmy do Poznania i zwyciężyliśmy, pokonaliśmy też Pogoń na własnym stadionie. Wciąż mamy mnóstwo rzeczy do poprawy - było to widać chociażby w meczach ze Stalą czy kilku domowych starciach. Co tydzień chcemy wyciągnąć maksymalnie dużo z naszych umiejętności.

Po roku w Śląsku, jak patrzysz na decyzję o przyjeździe do Polski? Postąpiłbyś jeszcze raz tak samo?

Nic bym nie zmienił, bez żadnych wątpliwości. Kiedy byłem w Hiszpanii, to już wcześniej miałem oferty z Polski. Wtedy je odrzuciłem, bo kilku kolegów miało tutaj złe doświadczenia. Miałem w głowie inny koncept tej ligi, niż to, co widzę teraz. Zaskoczyłem się na plus. Struktura ligi, organizacja, to jakim zainteresowaniem cieszą się zawodnicy, gdy zagrają w Polsce dobry sezon. Ta liga rośnie z każdym rokiem i jestem bardzo szczęśliwy, że tu trafiłem.

A pod kątem sportowym coś cię zaskoczyło?

Nie spodziewałem się, że poziom będzie tak wysoki i że grają tu tak utalentowani piłkarze.

To dlatego, że mamy tak wielu Hiszpanów! (śmiech)

To też prawda! (śmiech) Każdego roku z ekstraklasy piłkarze wyjeżdżają do największych lig europejskich czy do MLS. Zawodnicy grają świetny sezon i otrzymują atrakcyjne oferty. W innych krajach wiedzą, że w Polsce jest wysoki poziom i uważnie nas obserwują. Dla mnie to naprawdę silna liga.

Czego życzyć ci na ten sezon?

Żeby Śląsk rósł z każdym meczem i żebyśmy grali z wysoką dynamiką. Wtedy przyjdą wyniki, a tego chcemy wszyscy!

ZOBACZ też: WYPOŻYCZENI: Gol w reprezentacji