Jesień w kratkę

16.12.2022 (19:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/10/slasknet-25_63417d3b01599_63419aa4109c1.jpg

fot.: Mateusz Porzucek

W pierwszej części sezonu zespół trenera Ivana Djurdjevicia mocno popracował na tytuł jednej z najbardziej chimerycznych drużyn ekstraklasy. Bez ustabilizowania formy wiosna może być nerwowa.



 

Choć dwa zwycięstwa z rzędu nie powinny być specjalnie wymagającym osiągnięciem dla drużyny celującej w środek tabeli ekstraklasy, Śląsk Wrocław jesienią musiał obejść się smakiem. Podopieczni trenera Ivana Djurdjevicia okazali się jednym z dwóch zespołów, które ani razu nie potrafiły dokonać tej sztuki, a równie skomplikowane były losy jedynie Jagiellonii Białystok. Najmniejsze problemy z seryjnym wygrywaniem miały oczywiście przewodzący tabeli Raków Częstochowa czy rewelacja wakacyjnej części rozgrywek Wisła Płock. Dwie wygrane z rzędu na swoim koncie zapisywały jednak również plasujące się w strefie spadkowej Piast Gliwice i Korona Kielce, a rzutem na taśmę takiego wyczynu dokonała nawet zamykająca tabelę Miedź Legnica. Pomocną dłoń do beniaminka wyciągnął… Śląsk, który w przedostatniej kolejce 2022 roku przegrał na jego terenie 0:1, a później zespół Grzegorza Mokrego pokonał jeszcze Górnika w Zabrzu 3:0.

NATURALNY PROCES

O zaskakującej chimeryczności wrocławian najlepiej świadczą statystyki meczów rozgrywanych w ciągu ostatniego miesiąca przed mundialowi-zimową przerwą. W sześciu ligowych spotkaniach, Śląsk zanotował… po dwa zwycięstwa, remisy i porażki, a w ciągu kilku dni zmieniała się nie tylko liczba zdobywanych punktów, ale również styl gry. Trener Djurdjević od samego początku swojej pracy przy Oporowskiej apelował o cierpliwość i podkreślał, że taki jest naturalny proces budowy drużyny, sęk w tym, że brak poprawy na przestrzeni całej rundy jesiennej wywoływał wśród kibiców pierwsze oznaki zniecierpliwienia. Gdyby wrocławianom choć raz pod wodzą Serba udało się wygrać dwa ligowe mecze z rzędu, przewaga nad strefą spadkową w trakcie zimowej przerwy nie wynosiłaby pięć, tylko siedem lub osiem punktów, a to spora różnica.

JEDEN Z PIĘTNASTU

By znaleźć ostatnią sytuację, w której Śląsk zdobył sześć oczek na przestrzeni dwóch serii gier, trzeba się cofnąć aż do początków poprzednich rozgrywek. Wówczas, krótko po zakończeniu występów w kwalifikacjach Ligi Konferencji Europy pod wodzą Jacka Magiery, pokonali Zagłębie w Lubinie (3:1) oraz Legię Warszawa (1:0) przed własną publicznością i nikt nie pomyślałby, że podobne wyniki nie staną się ich udziałem przez cały 2022 rok. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu takiego osiągnięcia nawet nie było co szukać, bo zielono-biało-czerwoni wygrali wtedy… jeden z piętnastu ligowych meczów (2:1 w Płocku przed marcową przerwą na kadrę). Fatalne punktowanie zaprowadziło ich wtedy na skraj spadku z ekstraklasy za kadencji Piotra Tworka. By wiosna 2023 roku nie dostarczyła aż tylu negatywnych emocji, wyzbycie się irytującej niestabilności będzie niezbędne.

ZOBACZ też: Erik tylko domowy