Kibic płakał jak oglądał. Walka o utrzymanie drugi rok z rzędu
04.06.2023 (16:00) | Marcin Sapuń
fot.: Marcin Folmer
Jeszcze lekko ponad dziesięć lat temu Śląsk rok do roku walczył o najwyższe miejsce w lidze. Teraz rzeczywistość jest już zupełnie inna. Ostatnie dwa sezony to rozpaczliwa walka o utrzymanie w ekstraklasie, na szczęście zakończone sukcesem. W tekście przypominamy i porównujemy końcówkę sezonu w wykonaniu WKS-u w roku 2022 i 2023.
Kibice Śląską myśląc i marząc o stabilnym zespole na pewno nie mieli na myśli takiej stabilizacji, jaką urządził nam klub w ostatnich dwóch sezonach. Zarówno rok temu i teraz wrocławianie zakończyli rozgrywki ekstraklasy na ostatnim bezpiecznym miejscu. Niestety, ale zespół który wielu fanów ma w sercu, częściej przyszparzał nerwów niż szczęścia.
KTOŚ MUSI UGASIĆ TEN POŻAR
Seria kolejnych meczów bez zwycięstwa, słaby styl i niezbyt optymistyczna wizja przyszłości. Właśnie tak można opisać ostatnie mecze wrocławian za kadencji Jacka Magiery (sezon 2021/22) i Ivana Djurdjevicia (2022/23). Włodarze Śląska zdecydowali się na zmianę na stanowisku trenera kolejno dziesięć i sześć kolejek przed końcem sezonów. Bez dwóch zdań wskażemy, że drużynę w gorszej pozycji zostawił serbski szkoleniowiec, bowiem w strefie spadkowej (szesnaste miejsce). Dla porównania, WKS po ostatnim meczu Magiery zajmował trzynaste miejsce. W związku ze zwolnieniami, do Wrocławia trzeba było ściągnąć "strażaka", który zrealizuje misję ratowania Śląska w ekstraklasie.
Rok temu postawiono na Piotra Tworka. Trenera, który jeszcze sezon wcześniej zajął z beniaminkiem Wartą Poznań piąte miejsce (tuż za Śląskiem), co na pewno było dużą niespodzianką i tym samym przykuło uwagę prezesa i dyrektora sportowego klubu. Jednak zatrudnienie 47-latka wiązało się także z pewnym ryzykiem, bowiem zostawił on Wartę na przedostatnim miejscu z zaledwie jednym zwycięstwem po trzynastu kolejkach.
Trzynaście miesięcy później zdecydowano się na wariant nieoczywisty, ale w pełni zrozumiały z perspektywy finansowej. Po rozstaniu się z Djurdjeviciem, klub miał na utrzymaniu aż trzech trenerów. Dlatego też przemyślano całą sytuację i stwierdzono, że czwarty zakontraktowany trener wraz ze sztabem to za dużo. Śląsk poszedł vabank i przywrócił do pracy Jacka Magierę, który wciąż miał ważny kontrakt z WKS-em (do czerwca 2023).
KOŃCÓWKA SEZONU LEPSZA W TYM ROKU
Który ruch ze zmianą trenera okazał się lepszy? Wydaje nam się, że zdecydowana większość wskazałaby na drugą opcję i wcale nas to nie dziwi. Piotr Tworek w dziewięciu meczach wygrał tylko raz i dołożył do tego sześć remisów, ale jeśli brać pod uwagę tylko końcówkę sezonu 2021/22 (ostatnie pięć kolejek), WKS zdobył trzy punkty. Wrocławianie cudem wywalczyli remis w Białymstoku (samobój Pazdana), dobrze zaprezentowali się u siebie z Pogonią i zbłaźnili się w Mielcu, tracąc gola na 1:1 w ostatniej minucie. Powodów do radości nie było nawet przez moment i nie zmienił tego nawet fakt, że przed ostatnim spotkaniem z Górnikiem Zabrze znano już wszystkie rozstrzygnięcia. Natomiast i tak Śląsk przegrał to spotkanie (3:4), a jedynym pozytywem było to, że zobaczyliśmy dużo bramek. W związku z tym, że ekstraklasę tak naprawdę uratowała nam wówczas Wisła Kraków, klub pożegnał się po 34. kolejce z Piotrem Tworkiem.
Lepsze wrażenie pod kątem walki do samego końca zostawiła po sobie drużyna pod kierownictwem Jacka Magiery. Co prawda zaczęło się bardzo źle, bo od dwóch porażek, w których Wojskowi ani razu nie trafili do siatki, ale wrocławianie obudzili się w ostatniej chwili. W 32. kolejce do Wrocławia przyjechała Wisła Płock. Nafciarze przed tym spotkaniem mieli pięć punktów przewagi nad Śląskiem, a ewentualne zwycięstwo oznaczałoby koniec marzeń Trójkolorowych o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Jednak podopieczni trenera Magiery pokazali przede wszystkim wolę walki, nie poddali się gdy stracili pierwsi gola, tylko ruszyli do kolejnych ataków i mieli po swojej stronie więcej argumentów. Ostatecznie wygrali 3:1 i zbliżyli się do płocczan na dwa oczka, a terminarz zdecydowanie sprzyjał ekipie z Dolnego Śląska. WKS tydzień później wygrał 4:2 z zdegradowaną już Miedzią Legnica po naprawdę bardzo dobrym spotkaniu (według nas najlepszym w tym sezonie), a Wisła przegrała z Rakowem Częstochowa 1:2 i na kolejkę przed końcem rozgrywek, Śląsk wyskoczył w końcu ze strefy spadkowej. W 34. kolejce obyło się bez niespodzianek i wrocławianie przegrali 1:3 z Legią (chociaż po pół godzinie gry mogli prowadzić co najmniej 2:0), a Wisła nie dała rady na stadionie Cracovii (0:3). Tym samym ekstraklasa została we Wrocławiu na kolejny sezon!
CZAS NA ZMIANĘ NA BRAMCE
Zarówno pod koniec poprzedniego jak i tego sezonu trener WKS-u przy niesatysfakcjonujących wynikach zdecydował się na zmianę między słupkami. Piotr Tworek posadził na ławce Michała Szromnika po kompromitującej porażce 0:4 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, gdzie 30-latek miał swój udział przy dwóch straconych golach (na 0:1 i 0:2). W pierwszej sytuacji wybił piłkę tuż pod nogi zawodnika w pomarańczowej koszulce, czym uruchomił akcję zakończoną trafieniem Hubinka. Kilka minut później w roli głównej po raz kolejny znalazł się Szromnik, który tak złapał piłkę, że odbiła się mu od rąk, a bośniacki napastnik Mesanović wbił ją wprost do pustej bramki. W kolejnych czterech meczach między słupkami obejrzeliśmy Matusa Putnockiego, który co prawda w meczu z Pogonią mógł lepiej zachować się przy straconym golu, ale zanotował też kilka bardzo dobrych interwencji, chroniąc tym samym Śląsk przed porażką.
W sezonie 2022/23 sytuacja Michała Szromnika była zupełnie odwrotna. Po powrocie Jacka Magiery do Wrocławia, 46-letni trener po dwóch porażkach (0:2 z Górnikiem i 0:1 z Radomiakiem) postanowił dokonać roszady w bramce Wojskowych. Dlaczego? Leszczyński nie zawalił przy żadnej z bramek w przytoczonych meczach, ale trener WKS-u tłumaczył się potrzebą nowej energii oraz innego systemu bronienia. Jaki był tego efekt? Co prawda Magiera podsumowując kolejne spotkania wspominał, że ze Szromnikiem Śląsk zdobył siedem punktów w trzech spotkaniach, ale nie obyło się bez pomyłek w postaci niebezpiecznych i trochę nieprzemyślanych wyjść z bramki zarówno w meczach z Jagą, Wisłą i Miedzią i tylko raz na szczęście skończyło się to golem dla rywala (honorowe trafienie dla legniczan).
LIDERZY STANĘLI NA WYSOKOŚCI ZADANIA?
Nie odkryjemy Ameryki jeśli powiemy, że gwarancją sukcesu są gracze zespołu, którzy w trudnym momencie wezmą na siebie ciężar gry i udowodnią, że są prawdziwymi liderami. Problem w tym, że w sezonie 2021/22 ciężko wytypować kogoś, kto pociągnął tę drużynę do przodu. Za to lekkim antybohaterem został Fabian Piasecki. Napastnik w pięciu ostatnich spotkaniach nie zdołał ani razu trafić do siatki i psuł kilka ataków, a na dodatek w Mielcu sprokurował rzut wolny w ostatniej minucie, po którym padła wyrównująca bramka dla Stali.
Inaczej było w tym sezonie, gdzie ofensywa WKS-u opierała się głównie na Eriku Exposito i Johnie Yeboahu. Hiszpan wrócił do kadry meczowej w 31. kolejce i w ostatnich czterech spotkaniach zanotował jednego gola i cztery asysty. W tym samym czasie niemiecki skrzydłowy zdobył cztery gole (w tym w trzech kolejnych meczach) i dołożył jeszcze jedną asystę. Pod koniec sezonu obudził się również Matias Nahuel Leiva, który strzelił dwa gole (z Wisłą i Miedzią).
DOBRZE, ŻE JEST Z NAMI WISŁA
Porównując niektóre wpisy z maja 2022 i maja 2023 możemy dostać deja vu. Na ostatniej prostej znalazł się zespół, który grał jeszcze gorzej niż Śląsk. Co prawda tak jak pisaliśmy, w tym sezonie gra WKS-u w końcówce mogła się podobać, ale nie należy zapominać, że przed 32. kolejką strata do zespołu Pavola Stano wynosiła pięć punktów. Wracając do tematu tegoż akapitu, punktem wspólnym dla dwóch opisywanych sezonów jest Wisła. Rok temu z ekstraklasą pożegnała się ta z Krakowa, a w tym z Płocka.
Biała Gwiazda od momentu przyjścia do Wrocławia Piotra Tworka wygrała tylko jedno spotkanie, a pięć zremisowali, więc punktowali gorzej niż Śląsk. Wisła Kraków miała dużą szansę zbliżyć się do Śląska w przedostatniej kolejce, ale nie wytrzymali ciśnienia i przegrali z Radomiakiem 2:4 (chociaż prowadzili 2:0), nie wykorzystując tym samym potknięcia WKS-u w Mielcu. Z kolei Historia nafciarzy to dobry materiał na osobny tekst. Wisła Płock przez kilka pierwszych kolejek była liderem ekstraklasy, a na dziesięć meczów przed końcem sezonu zajmowała ósmą pozycję z przewagą siedmiu punktów i 32 oczkami na koncie, a do ostatniej kolejki zdobyli już zaledwie pięć punktów (jedno zwycięstwo i dwa remisy). Nie pomogła nawet zmiana trenera, na którą zdecydowano się o wiele za późno, bo na dwie kolejki przed końcem rozgrywek.