Koszmarny Trelowski i reszta. Stal – Śląsk 3:1 (RELACJA)
12.08.2023 (17:32) | Dominik Mazurfot.: Rafał Sawicki
Kuriozalny błąd bramkarza przed przerwą, a potem koszmarna gra całej drużyny. A zaczęło się przecież od strzelenia nieuznanego gola, fartownej pomyłki sędziego i obronionej przez młodzieżowca jedenastki. Za Śląskiem Wrocław fatalne sobotnie popołudnie i porażka 1:3 ze Stalą Mielec.
Wybronić karnego w debiucie – marzenie. Jak w 10 minut zmienić marzenie w koszmar? O tym mógłby opowiedzieć wypożyczony do Śląska z Rakowa Kacper Trelowski. W końcówce pierwszej połowy Koki Hinokio opuścił koło środkowe, zdążył dwukrotnie przyjąć piłkę i oddał tak zwany strzał rozpaczy jakich wiele w ekstraklasie. Z dużej odległości, w kierunku lewego słupka. Piłka odbiła się od murawy, a potem po ziemi zmierzała w kierunku słupka. Z perspektywy bramkarza. Strzał do ubezpieczania na wypadek gdyby jakimś cudem piłka miała wtoczyć się nie obok a przy słupku.
Kacper Trelowski w tym czasie chyba modlił się, żeby nikt nie zauważył jego złego ustawienia i zmierzał w kierunku słupka z utkwionym wzrokiem gdzieś w dół. Wypatrywał piłki? Być może, ale efekt był taki, że zrobiło się 1:0 dla Stali. Wcześniej młodzieżowiec Śląska obronił rzut karny i znalażł się w bramkarskim niebie. Szybko zjechał z niego do piekła. I zabrał ze sobą całą drużynę i trenera, bo Śląsk na drugą połowę jakby nie wyszedł.
DWIE AKCJE I PRZESTÓJ
Wydawało się, że Śląsk rozpoczął od mocnego uderzenia, ale radość Mateusza Żukowskiego po bramce w 5. minucie była nie tyle przedwczesna, co myląca dla widza transmisji. Dopiero na powtórce można było dostrzec, że skrzydłowy wbił piłkę do siatki ręką po tym jak odbiła się ona od bramkarza. W zwolnionym tempie wyglądało to na nieudane siatkarskie zagranie, ale było ono intencjonalne, lecz zupełnie przypadkowe. Żukowski przeskakiwał nad interweniującym Kochalskim, a piłka odbiła się od bramkarza i z bardzo bliskiej odległości trafiła akurat w uniesioną wysoko i naturalnie rękę zawodnika, który łapał równowagę.
Udane pierwsze 10 minut Śląska w ofensywie umożliwiał Erik Exposito aktywnie uczestniczący w grze i pokazujący się kolegom do podania. To on świetną podcinką obsłużył Żukowskiego przy nieuznanej bramce. W 10. minucie był najlepszą opcją do podania przed polem karnym i w swoim stylu chciał przycelować przy samym słupku. Ostatecznie piłka śmignęła obok bramki, ale Kochalski mógł odetchnąć z ulgą, bo było blisko otwarcia wyniku.
Na tym kończymy wyliczankę poważnych bramkowych sytuacji Śląska. W spotkaniu od tej akcji trwał przestój, który mogło przerwać udane podanie w uliczkę autorstwa Piotra Samca-Talara do Dennisa Jastrzembskiego. Problem w tym, że pomysł skrzydłowego był dobry, ale wykonanie już nie – nieznacznie przesadził z siłą zagrania. Niezwykle słaby strzał Żukowskiego trudno w tych kategoriach rozpatrywać jego solową akcję z 41. minuty.
TO NIE MIAŁO PRAWA WPAŚĆ
Pierwsza połowa stała na naprawdę przeciętnym poziomie. Stal Mielec postanowiła przeprowadzić raptem jedną składną akcję zakończoną groźnym strzałem. W 36. minuty nieźle wyszły im trzy zagrania, a obiegający Macieja Domańskiego „po wewnętrznej” Łukasz Gerstenstein dośrodkował mocno ze skraju pola karnego. Piłka odbiła się od Petra Schwarza, a chwilę później oczekujący na podanie Michał Trąbka cieszył się z gola.
Z gwizdkiem pośpieszył się jednak Krzysztof Jakubik i wskazał na 11. metr po zagraniu piłki ręką przez Schwarza (który od pewnego momentu pełnił rolę stopera w ustawieniu z trzema obrońcami razem z Łukaszem Bejgerem i Aleksem Petkovem). Co się wydarzyło – już wiemy. Trelowski zadebiutował w Śląsku i w krótkim czasie zjechał windą z nieba do piekła.
Koki Hinokio uznał, że musi piłkarzom Śląska uświadomić, że tak naprawdę potrafi przymierzyć nie do obrony. Zrobił to bez litości w 53. minucie, gdy widowiskowo zakręcił piłką nad ręką Trelowskiego. A Michał Trąbka zaledwie trzy minuty później zdobył trzecią bramkę strzałem z woleja, piłka odbiła się tuż przed golkiperem Śląska. Autorowi relacji wydaje się, że dwukrotnie nie miał nic do powiedzenia. Tylko co z tego, skoro z kolei kibicowi Śląska czy postronnemu obserwatorowi brakowało słów, gdy młodzieżowiec zupełnie zawalił pierwszego gola.
Od bramki straconej w wyniku kuriozalnego błędu w ocenie sytuacji rozpoczął się dramat Śląska, który miał jeszcze dwa, bardziej widowiskowe akty. W rolach głównych – Hinokio i Trąbka. Szkoda, że ze strony WKS-u aktorzy jakby nie dojechali na drugą połowę, choć przecież wyszli na boisko. Stal do końcowego gwizdka całkowicie kontrolowała przebieg gry. Jacek Magiera wprowadził paru zawodników, którzy w maksymalnie dwóch akcjach wykazali wiarę i ambicję w ataku po straconych bramkach: Marcela Zyllę i Karola Borysa. Honorowa bramka Erika Exposito z karnego to absolutnie żadne pocieszenie. Od 10. minuty mecz dla kibica Śląska też był żaden i może żałować, że w ogóle się odbył.
Stal Mielec – Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)
Hinokio 45’ Hinokio 53’ Trąbka 55’ - Exposito 90'+3 (k)
Stal Mielec: Kochalski - Gerstenstein (69' Stępień), Pajnowski, Matras, Ehmann, Getinger - Wlazło (90+3' Rafa Santos), Trąbka (69' Guillaumier) - Domański, Shkurin (90+3' Meriluoto), Hinokio (78' Wołkowicz)
Śląsk Wrocław: Trelowski - Jastrzembski (57' Szwedzik), Petkov, Bejger, Konczkowski - Schwarz, Olsen (83' Lewkot), Nahuel (57' Borys) - Żukowski (83' K. Kurowski), Exposito, Samiec-Talar (46' Zylla)
Żółte kartki: Ehmann, Gettinger, Pajnovski – Petkov
Sędzia: Krzysztof Jakubik
Widzów: 5207