Lechia - Śląsk 1:0. Beznadziejna gra i dramatyczna sytuacja wrocławian (RELACJA)

07.12.2024 (16:55) | Marcin Sapuń
uploads/images/2024/12/slask2_67546caef3c77.jpg

fot.: Paweł Kot

W meczu 18. kolejki Ekstraklasy Lechia Gdańsk wygrała 1:0 ze Śląskiem Wrocław. Wicemistrzowie Polski oprócz dwóch zmarnowanych stuprocentowych sytuacji nie pokazali nic, by zasłużyć co najmniej na jeden punkt. Czy degradacja zagląda coraz głębiej w oczy Trójkolorowych? 



 

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - mówi jedno z porzekadeł. Lechia i Śląsk to dwa kluby, których kibice darzą się sympatią od 47 lat, a w obecnym sezonie częściej mają powody do smutku niż radości. Gdańszczanie oraz wrocławianie zamykają ligową tabelę, ale w gorszej sytuacji są ci drudzy, mający na swoim koncie tylko 10 punktów (o jeden mniej niż Lechia). Dla obu zespołów było to arcyważne spotkanie pod kątem dalszej walki o utrzymanie. 

- Te mecze są kluczowe, ale nie liczyłbym punktów. Pamiętam, że kilka lat temu sytuacja była jeszcze gorsza niż teraz, bo meczów było mniej. Musimy się nastawiać na zwycięstwo. To jest naszym celem. Chcemy zdobyć sześć punktów w dwóch meczach. Takie jest nasze nastawienie. Dywagacje, czy wystarczą trzy albo cztery, nic nie pomogą. Każde punkty będą cenne.  Chcemy się skupić na Lechii. Zrobimy wszystko, żeby wygrać

- mówił przed wyjazdem do Gdańska Michał Hetel 

Szkoleniowiec WKS-u dokonał trzech zmian względem wtorkowego meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Do bramki wrócił Rafał Leszczyński, Krzysztofa Kurowskiego zastąpił Tommaso Guercio, a kosztem Arnau Ortiza w wyjściowej jedenastce pojawił się Petr Schwarz. 

KARA ZA NIEWYKORZYSTANE OKAZJE

Już w 2. minucie przed dobrą szansą stanął Mateusz Żukowski. Wyszedł on lewą stroną boiska sam na sam z golkiperem gospodarzy, ale Sarnawski obronił uderzenie piłkarza Śląska. Była to też jedyna groźniejsza szansa obu stronach na zdobycie pierwszej bramki w pierwszym kwadransie sobotniego spotkania. 

W pierwszej części meczu oglądaliśmy festiwal niewykorzystanych okazji. Najpierw w 21. minucie z bliskiej odległości nie trafił Elias Olsson, a chwilę później po kontrataku i długim podaniu Samca-Talara naprzeciw bramkarza Lechii stanął tym razem Sylvester Jasper, ale trafił wprost w Ukraińca. Mecz nie porywał, a gdyby było mało problemów, jeszcze w pierwszej połowie boisko z powodu urazu musiał opuścić Piotr Samiec-Talar.

Jednak to, co najgorsze, przydarzyło się wrocławianom w 41. minucie. Dominik Piła minął Łukasza Bejgera, wdarł się prawą stroną w pole karne i zagrał piłę do wybiegającego Bohdana Wjunnyka. Ukrainiec uprzedził Aleksa Petkowa i z bardzo bliskiej odległości wpakował futbolówkę do siatki. Zgodnie z zasadą, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, gdańszczanie wyszli na prowadzenie i przy wyniku 1:0 piłkarze obu zespołów zeszli do szatni.

TO JUŻ JEST KONIEC? 

Wojskowi jeśli chcieli liczyć na zdobycz punktową, musieli wziąć się do roboty w drugiej połowie. Jednak w pierwszych minutach po zmianie stron częściej otrzymywali żółte kartoniki, niż strzelali na bramkę przeciwnika. Po godzinie gry trener Hetel musiał dokonać drugiej wymuszonej zmiany. Kontuzji doznał Aleks Petkow, a w jego miejsce pojawił się inny Bułgar - Simeon Petrow. 

W 65. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Mateusz Żukowski, ale poradził sobie z nim Saranwski. Gra zarówno Lechii jak i Śląska nie powalała i na boisku było widać, że spotkały się zespoły, które zajmują dwa ostatnie miejsca w tabeli. Wrocławianie przeciągali długie podania i byli bardzo niedokładni w rozgrywaniu piłki. Jedyne fajerwerki, jaki mogliśmy oglądać, to te na trybunach zaprezentowane przez kibiców zgodowiczów. 

Śląsk w drugiej połowie nie pokazał nic, nie dał żadnych argumentów, by mówić, że zasłużył, chociażby na jeden punkt. Sytuacja podopiecznych trenera Hetela robi się coraz gorsza i po 18. kolejce strata do bezpiecznego miejsca wynosi siedem punktów. Trójkolorowi ligowe zmagania w 2024 roku zakończą tydzień przed własną publicznością przeciwko Radomiakowi Radom. 


Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)

41' Wjunnyk

Lechia Gdańsk: Sarnawśkyj – Piła, Pllana, Olsson, Kałahur – Kapić (K) (90'+6' Wendt), Żelizko, Carenko (63' Neugebauer) – Sezonienko, Chłań (90'+6' D’Arrigo) – Wjunnyk (76' Wójtowicz)

Śląsk Wrocław: Leszczyński – Guercio, Paluszek, Petkow (61' Petrow), Bejger (76' Macenko) – Baluta (59' Ince), Pokorny (K), Schwarz – Samiec-Talar (43' Musiolik), Jasper (59' Ortiz) – Żukowski

Żółte kartki: Carenko, Piła, Kapić - Baluta, Pokorny, Guercio

Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa)

Frekwencja: 8818 widzów

ZOBACZ też: Kolejne problemy Śląska. Trener zrezygnował z pracy przed kluczowym meczem?

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.