Macenko: Cały czas czujemy wsparcie, które motywuje nas do walki
09.09.2024 (15:00) | Jan Pindralfot.: Paweł Kot
Po sobotnim sparingu z GKS-em Tychy porozmawialiśmy z Jehorem Macenko, obrońcą Śląska Wrocław. Jak zawodnik zapatruje się na kolejne mecze, czy odczuwa presje związaną z niekorzystnymi ostatnio wynikami?
Jak oceniasz swój występ i ogólnie cały mecz? Strata bramki w końcówce na pewno musiała zaboleć.
Wygrana zawsze jest mile widziana, ale to tylko sparing. Skupiliśmy się na tym, aby dobrze przygotować się do najbliższego meczu ze Stalą Mielec. Dużo osób było nieobecnych przez grę w reprezentacji, więc ten skład też był mocno zmieniony. Druga połowa pokazała, że potrafimy szybko odwrócić rolę w meczu - szybko strzelona bramka na 1:1 i pełna kontrola gry, nie dopuszczaliśmy rywala do tworzenia jakichkolwiek sytuacji. Pod koniec również graliśmy niezłą piłkę, wyszliśmy na prowadzenie i non stop atakowaliśmy. Szkoda wielu niewykorzystanych sytuacji. Swój występ również oceniam pozytywnie, ale muszę wyciskać z siebie coraz więcej. Cały czas ciężko pracuję, chcę pomóc drużynie, nie tylko swoją grą w obronie, ale również w ataku.
Czy trudno wypracować odpowiednie nastawienie mentalne przed spotkaniem ze Stalą Mielec? Brak zwycięstwa w lidze po sześciu kolejkach, a presja cały czas rośnie.
Dla mnie nie ma takiego słowa jak presja w kontekście sportu. Moja mama jest na Ukrainie, wychodząc codzienne po zakupy, widzi, jak przelatują rakiety. To jest presja. To jest tylko piłka nożna, zwycięstwo w końcu przyjdzie, a z nim może kolejna seria. Raz się jest na dole, raz się jest na górze, na tym to się opiera. Ludzie już zapomnieli, co zrobiliśmy w tamtym sezonie, chcą więcej i więcej. My także chcemy wygrać, aby się przełamać i to będzie teraz naszym głównym celem.
A jak odbierasz nastawienie kibiców? Niektórzy już krytykują i rezygnują z kibicowanie, ale jak widać na dzisiejszym przykładzie, nawet na meczu sparingowym duża frekwencja i głośny doping z trybun. Jak to działa na drużynę?
Bardzo pozytywnie, cały czas czujemy wsparcie i ono motywuje nas do walki. Ja nigdy nie odstawię żadnej nogi, nie odpuszczę pojedynku lub padnę ze zmęczenia. Kibice oczekują od nas show. Oni przyszli tutaj, aby zobaczyć Śląsk, który będzie atakować, cały czas się napędzał i wygrywał. Zawsze się cieszę, kiedy widzę licznie wypełnione trybuny, dlatego zapraszam wszystkich na najbliższy mecz ze Stalą. Wasza obecność na stadionie to jest klucz do wygranej. Wsparcie od kibiców jest czymś pięknym, zwłaszcza w takich momentach jak ten, gdzie nie idzie najlepiej.
Wielu młodych zawodników z rezerw dzisiaj było na murawie, jak się z nimi grało i jak ich oceniasz?
Młodzi piłkarze chcą udowodnić swoją wartość nie tylko trenerowi, ale i kibicom. To można było zobaczyć. Sezon temu byłem w ich miejscu, nie miałem nic za darmo, o wszystko musiałem walczyć. Chłopaki dzisiaj pokazali się z dobrej strony. To nie tylko ich buduje, ale co najważniejsze również i nas. Dzięki nim rośnie konkurencja w drużynie, przez co wchodzimy na wyższy poziom. To jest dopiero początek sezonu, który jak trzeba pamiętać, jest maratonem, a nie sprintem. Każdy, który nie narzekając, pokaże swój charakter, otrzyma swoją szansę. My jako indywidualni zawodnicy i przede wszystkim jako drużyna, musimy wejść na ten mental zwycięzców. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa, jeszcze wrócimy na podium i będziemy walczyć o europejskie puchary.
Jak już wspomniałeś o europejskich pucharach, to czy nadal w pamięci macie mecz z Sankt Gallen i te wszystkie kontrowersje z nim związane?
Nikt nie ukrywa, że jest nam szkoda. Może mało się o tym mówi, ale te puchary, to nie są tylko cztery mecze. To jest cały rok ciężkiej pracy. Pamiętam sytuację, kiedy to rodzinę, odpoczynek, czy zwykły czas dla siebie odstawiałem na bok, bo każdy mecz ligowy traktowałem jak finał ligi mistrzów. Kiedy to wszystko idzie na marne i nie do końca z twojej winy, jest ci po prostu przykro. Teraz mamy kolejny sezon i kolejne cele, które chcemy osiągnąć, ale gra co trzy dni, to jest coś pięknego. Mogę tylko powiedzieć, iż zazdroszczę tym, którzy dalej w nich grają.