Macenko: Ciągle powtarzałem, że należy w nas wierzyć
11.05.2024 (19:00) | Bartosz Bryś
fot.: Paweł Kot
W piątkowy wieczór Śląsk Wrocław bez problemu rozprawił się z Cracovią, wygrywając aż czterema bramkami. Duży wkład w wygraną miał Jehor Macenko, z którym porozmawialiśmy po ostatnim gwizdku.
Za wami niesamowite widowisko oraz fantastyczne zwycięstwo. Jakie emocje Ci towarzyszyły?
Zawsze powtarzam, że cieszę się jak małe dziecko, ale teraz cieszyłem się jak duże dziecko. Jestem bardzo dumny z drużyny, bo dowiozła wygraną oraz pokazała charakter. W przerwie rozmawialiśmy z trenerem o tym, aby w drugiej połowie zdobyć jeszcze jedną bramkę, która zamknie rywalizację. Ostatecznie musieliśmy czekać aż do 88. minuty, kiedy to Mateusz Żukowski ustalił wynik. Cały czas mówiłem o tym, żeby wierzyć w nasz zespół. Każdy z zawodników dał z siebie sto procent, przez co trzy punkty zostają we Wrocławiu.
Za sprawą wygranej wróciliście na fotel lidera. Czujecie, że mistrzostwo jest na wyciągnięcie ręki?
Zdajemy sobie sprawę, że za chwilę zakończy się sezon. Ja jednak nie odczuwam żadnej presji. Oczywiście marzę o mistrzostwie, ale przede wszystkim cieszę się z tego, że te rozgrywki są dla nas tak fantastyczne. Dajemy od siebie bardzo wiele, więc mam nadzieję, że dwa ostatnia spotkania będą równie udane.
Odkąd wróciłeś do pierwszego składu, Śląsk wygrał dwa mecze pod rząd. Czujesz, że jesteś dobrym duchem drużyny i osobą, od której zależą zwycięstwa?
Tak. Staram się, aby robić wszystko to, czego wymagają ode mnie trenerzy czy kibice. Najważniejsza jest jednak drużyna. Chcę, żeby każdy zawodnik wiedział, że może wiele osiągnąć, bo zawsze wygrywa ten zespół, który bardziej się stara. Cieszę się, że udało nam się obudzić w sobie taką motywację.
Zdobyliście aż cztery bramki, co jest waszym najlepszym wynikiem w rundzie wiosennej. Trenowaliście w jakiś specjalny sposób wykończenie, że w końcu udało się przełamać?
Ciągle pracujemy nad aspektami ofensywnymi i defensywnymi. Skupiamy się w dużej mierze na obronie, bo ona jest kluczem do zwycięstw. Wszyscy ciężko pracujemy, a niektórzy zawodnicy zostają dodatkowo po treningach. Długi czas piłka nie chciała wpadać do bramki rywali, ale teraz los wynagrodził nam wcześniejszą nieskuteczność aż czterema golami. Chciałbym, żeby w meczu z Radomiakiem nasza gra wyglądała podobnie. Mam nadzieję, że końcówka sezonu będzie wspaniała, a po spotkaniu z Rakowem wspólnie usiądziemy, popatrzymy sobie w oczy i będziemy mogli powiedzieć, że daliśmy z siebie wszystko.