Magiera: Jest w nas duża piłkarska złość
23.02.2024 (12:52) | Bartosz Bryśfot.: Mateusz Porzucek
W sobotę 24 lutego piłkarze Śląska Wrocław staną przed bardzo trudnym zadaniem. Wojskowi pojadą do Poznania, gdzie czeka ich mecz z odmienionym Lechem. Co na konferencji prasowej przed tym spotkaniem miał do powiedzenia trener Jacek Magiera?
Jak obecnie wygląda sytuacja kadrowa?
Są drobne urazy, infekcje, które niestety się pojawiły. Nie będę teraz zdradzał kogo one dotyczą. Zostawię to dla siebie oraz drużyny. Czeka nas jeszcze jeden trening i kilkanaście godzin do pierwszego gwizdka, więc może się to zmienić. Na chwilę obecną nie wszyscy zawodnicy z 22-osobowej kadry są do mojej dyspozycji.
Z tego powodu skład będzie inny?
Tak, meczowa dwudziestka będzie zmieniona.
W dwóch poprzednich meczach zanotowaliście minimalne porażki. Czy zauważa pan w drużynie jakiś dołek mentalny?
Zagraliśmy dwa spotkania i oba przegraliśmy. W ostatnich miesiącach drużyna nie przyzwyczajała do takich sytuacji. Ostatnio graliśmy dobrze, ale nie zdobywaliśmy punktów, co jest dla nas niedobre. Chcemy wygrać mecz w Poznaniu. Cały czas powtarzam zawodnikom, że celem jest to, do czego dąży się każdego dnia. Musimy wznieść się na wyżyny, przełamywać bariery. Lech jest na fali, na stadionie zasiądzie ponad 30 tysięcy kibiców. Lubimy takie mecze i wiemy, że po to gra się w piłkę. Cały czas powtarzam, że kluczowa jest energia – nią się wygrywa. Taktyka ma nam tylko pomagać. Jesienią ta drużyna przygotowała nas do determinacji i teraz ma ona być na podobnym poziomie.
Śląsk ma imponującą serię zwycięstw z Lechem Poznań. Czy wraca pan z piłkarzami do przegranego meczu w formie przestrogi?
Jakbym miał prześledzić, kto wtedy był w zespole i dalej jest w szatni, to z mało kim miałbym możliwość omawiać to spotkanie. Teraz jest zupełnie inny zespół, a ja też jestem zupełnie innym trenerem. Inaczej patrzę na niektóre aspekty. Porównywać tego nie można, ale wyciągać wnioski jak najbardziej, bo każdy mecz to nauka. Nie będę rozmawiał z zawodnikami na ten temat. To jest odległa historia. Dziś jesteśmy na drugim miejscu w tabeli. Jest to bardzo dobry wynik, ale nie zadowalamy się nim. Chcemy zacząć wygrywać, wrócić do serii bez porażek, złapać równowagę.
Pełni pan inną rolę niż przeciętny trener w Ekstraklasie. Starał się pan kierować atmosferą w drużynie oraz wypowiedziami, które wychodzą na zewnątrz klubu?
Spotkaliśmy się z prezesem i dyrektorem sportowym. Rozmawialiśmy na temat ostatnich wydarzeń. Cały czas mamy bardzo dobre relacje z Davidem. Ostatnie wypowiedzi nie wpływają na to, jak chcemy budować zespół. Pracujemy ze sobą tylko kilka miesięcy i mamy pierwszy moment, kiedy przestaliśmy wygrywać. Dla nas porażki są nową sytuacją. Niektórzy jednak zapomnieli o tym, gdzie drużyna była w zeszłym sezonie. Nie mamy podstaw, aby mieć jakiekolwiek obawy. Pracujemy z zawodnikami nad aspektem mentalnym. Mamy w drużynie 28 charakterów, zawodników, którzy różnie radzą sobie z presją, ale łączy ich jeden wspólny cel.
Jak odnosi się pan do kary za mecz z Pogonią?
Nie uciekam od moich słów, bo kiedy gra drużyna druga z trzecią, to brak kibiców jest utrudnieniem dla przyjezdnych. Nie zamierzamy płakać – taka decyzja została podjęta i ją akceptujemy. Musimy zrobić wszystko, aby dać sobie radę. Liczymy na wsparcie w kolejnym spotkaniu. Jako drużyna zrobimy co w naszej mocy, aby jeszcze bardziej zachęcać do przychodzenia na trybuny. Wysoka frekwencja pokazuje głód piłki we Wrocławiu. Podczas meczu z Pogonią nasz stadion kapitalnie żył. Mam nadzieję, że w sobotę kibice będą dopingować nas sprzed telewizora. Czujemy ich wsparcie na każdym kroku i chcemy, aby było to kontynuowane.
Ostatnia wysoka porażka w Poznaniu ma jakieś znaczenie w kontekście najbliższego pojedynku?
Nie ma znaczenia. Każdy mecz będzie inny. Statystyki nie zawsze dają zwycięstwa. Pytanie co jest ważniejsze – xG czy punkty. Ja wybieram punkty, bo w sporcie zawodowym to jest najlepsze. Musimy oczywiście dołożyć do tego atrakcyjną grę, ale powiedzmy otwarcie, że na wszystko potrzeba czasu. Chcemy, żeby Śląsk na stałe zadomowił się w top 6 Ekstraklasy, lecz jest to kwestia dwóch czy trzech sezonów.
Gdzie widzi pan duże różnice pomiędzy zespołem Van den Broma i Rumaka?
Widzę przede wszystkim duży potencjał w Lechu. Mają wielu dobrych piłkarzy. Na pewno jest to drużyna, która ma ogromne aspiracje. Szanuję każdego przeciwnika, ale chcę skupić się na swoich graczach, aby przygotować ich jak najlepiej. W tym sezonie mierzyliśmy się już z jakościowymi zespołami i mieliśmy na te mecze własny plan. Jestem przekonany, że jutrzejsze spotkanie będzie ciekawym widowiskiem.
Dostrzegł pan frustrację w zawodnikach formacji ofensywnej?
Takie sytuacje, jak w trakcie meczów z Pogonią i ze Stalą, są najtrudniejsze dla zawodników ofensywnych, którzy mieli wiele sytuacji do zdobycia bramki. Piłkarska złość jest duża i ją widać. Jakby ktoś przeszedł obojętnie obok porażek, to moim zdaniem nie jest sportowcem. Nie chciałbym, aby ta złość jednak przerodziła się we frustrację. Łatwiej strzelać bramki jesienią niż wiosną i teraz nie mamy już takiego komfortu, jak wcześniej.