Magiera: Sześć punktów to za mało
11.05.2024 (00:20) | Kacper Bober
fot.: Paweł Kot
Wypowiedź trenera Jacka Magiery po wygranym 4:0 meczu z Cracovią.
Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Mieliśmy pełną kontrolę tego, co się działo na boisku. Obserwując ostatnie mecze Cracovii, wiedzieliśmy, że bardzo ważnym elementem tego spotkania będą stałe fragmenty gry zarówno w obronie i w ataku. Ostatnie dni poświęciliśmy na to, by walczyć w polu karnym. Wyjściowa jedenastka miała dodać nam wzrostu. W przekroju całego sezonu wyszliśmy dzisiaj chyba najwyższą jedenastką.
Świetna sprawa, że już na początku strzeliliśmy gola. Z każdą minutą graliśmy coraz swobodniej. Pierwszy raz w tym sezonie schodziliśmy na przerwę z takim wynikiem. W przerwie wprowadziliśmy pewne korekty. Przede wszystkim nie chcieliśmy stracić gola i kontrować. Cieszę się, że gola strzelił Mateusz Żukowski, który czekał na to od wielu miesięcy. Zasłużył ciężką pracą, żeby wpisać się na listę strzelców.
Fajny doping. Atmosfera była świetna. Wieczorem się pocieszymy, a od rana przygotowujemy się na sobotni mecz, który nie będzie łatwy.
Mamy kilka delikatnych urazów. Nie wiem, co z Paluszkiem. Jutro albo pojutrze będzie miał rezonans i wtedy zobaczymy, czy będzie gotowy na następny mecz. Konczkowski ma zbite proste podbicie. Erika i Petkowa łapały skurcze. Od jutra regeneracja, odpoczynek, praca z fizjoterapeutami i od poniedziałku misja Radomiak.
Z czego wynika, że Śląsk w końcu strzelił tyle goli w pierwszej połowie?
W poprzednich spotkaniach też mieliśmy okazje do otwarcia wyniku w pierwszej połowie. Skuteczność jest bardzo ważna. W pierwszej połowie oddaliśmy trzy celne strzały i strzeliliśmy trzy gole. Cieszymy się, że Simeon Petrow i Mateusz Żukowski strzelili swoje pierwsze gole w Śląsku. Na pewno po szybko zdobytej bramce łatwiej się gra. Myślę, że Cracovia przyjechała do nas nastawiona na kontrataki, a po straconym golu musieli wyjść wyżej i grać w ataku pozycyjnym, o co nam chodziło.
Czy zmieniliście podejście do treningów, żeby zawodnicy odzyskali skuteczność?
Nie zmieniliśmy treningów. Cały czas działamy według swojego konceptu treningowego. Dużą uwagę poświęcamy w mikrocyklu treningowym na obronę, atak, fazy przejściowe, wymienność pozycji i granie po ziemi. Nie wprowadziliśmy niczego nowego. Uważam, że konsekwencja w końcu przyniosła oczekiwane efekty.
Nie boi się pan, że piłkarze po takim meczu za bardzo uwierzą w swoją siłę, podczas gdy to rywal dzisiaj nie był dobrze dysponowany?
Nie patrzę na to w ten sposób. To jest ekstraklasa. Tu każdy może wygrać z każdym. Nikogo nie można lekceważyć. Zagraliśmy dobry mecz. Drużyna konsekwentnie realizowała plan, który ćwiczyliśmy w ostatnim tygodniu. Na mecz z Cracovią nastawialiśmy się tak samo jak do każdego innego meczu. Mamy analityków i trenerów, którzy przygotowują strategię i mi ją przedstawiają i na koniec podejmujemy decyzję, jak zagramy. Dzisiaj zagraliśmy w formacji 5-4-1. Jesteśmy elastyczni w doborze systemu gry do każdego przeciwnika.
Jak wygląda proces przywracania Klimali do optymalnej formy? Czy napastnik przyda się jeszcze Śląskowi w tym sezonie?
Klimala ma takie same szanse na występ jak każdy zdrowy piłkarz w Śląsku Wrocław. Nie powiem nic nowego ponad to, co powiedziałem po meczu z ŁKS-em. Taka jest moja decyzja na tę chwilę, że Patryk nie gra. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o podejście do treningów. Nasze relacje też są dobre.
Jutro będzie pan trzymał kciuki za Koronę Kielce?
Trzymał kciuki będę, ale nie wiem, czy obejrzę mecz. Zastanawiam się, czy pojechać do Częstochowy do domu. Może pójdę na mecz Rakowa. Jeszcze zobaczę. Ostatnimi czasy rzadko bywam w domu i chciałbym spędzić czas z dziećmi.
Jak wynik Śląska wpłynie na Jagiellonię? Czy będą odczuwać większą presję?
Pewnie będą mieć z tyłu głowy nasz wynik. Drużyna, która gra wcześniej i wygrywa może spokojnie przygotowywać się do kolejnego spotkania, a presja jest na drużynie, która musi gonić. Ale ja patrzę na swój zespół. Mieliśmy podobną sytuację po mecz z Ruchem, gdy przegraliśmy 2:3. Powiedziałem wtedy w klubie, że następny tydzień będzie dla mnie bardzo ważny, żeby odbudować tę drużynę, aby dalej wierzyła, że walczy o najwyższe cele. Od tamtej pory zdobyliśmy 6 punktów, ale wiemy, że to za mało i musimy zdobywać kolejne.
W następnych dwóch kolejkach również zagracie na pięciu obrońców?
Nie wiemy jeszcze, kto będzie zdrowy. Dzisiaj zdecydowaliśmy się na taki wariant, żeby grać jeden na jednego na całym boisku. Obserwowaliśmy Cracovię i wiedzieliśmy, że taki system pozwoli nam lepiej zrealizować nasze zadania. Ten skład z piątką obrońców miał nam podwyższyć średnią wzrostu. Naszym atutem miały być stałe fragmenty i to się udało. Petr Schwarz świetnie dośrodkowywał z rzutów rożnych. Dobrze zbieraliśmy drugie piłki, dzięki temu, że mieliśmy czterech zawodników w środku boiska. To był klucz do tego, by wyprowadzać dobre kontrataki. Szczególnie w pierwszej połowie, bo w drugiej był taki moment, że cofnęliśmy się trochę za głęboko. Chociaż wtedy też mieliśmy mecz pod kontrolą.
Nahuel nie zaliczy tego występu do najlepszych, ale drużyna potrafiła poradzić sobie bez jego świetnej gry.
Nahuel jest naszym liderem. Ma największą liczbę przyspieszeń i podjętych pojedynków w ofensywie. Dzisiaj widziałem, że trochę się męczył, ale to cały czas jest ważny punkt naszego zespołu. Dobrze się stało, że słabszy występ zanotował w meczu, w którym wygraliśmy 4:0. W Łodzi to on był naszym motorem napędowym i nakręcał zespół do ataku. Liczę, że będzie to robił w meczu z Radomiakiem.